Nowe mitologie

Decentralizacja dobrze służy sztuce. W Nowym Sączu realizuje się projekt, który śmiało może konkurować z tym, co proponuje centrum, ba, wchodzi w dyskusję z wyborami metropolii.

14.06.2011

Czyta się kilka minut

W Nowym Sączu otwarto niedawno wystawę pt. "Pa­sja ornitologa. Tworzenie mitu". To pierwsza z pięciu prezentacji, które złożą się na cykl "Galicja. Topografie mitu". Pomysłodawczynią jest Anda Rottenberg (w pewnym sensie nowosądecczanka, bo część życia spędziła w tym mieście), która zaprosiła do współpracy kuratorów z różnych krajów, sama zaś w przyszłym roku przygotuje wystawę zamykającą cykl.

Wydawać by się mogło, że Galicja to temat niebezpieczny dla sztuki współczesnej, dawno już zredukowany do kilku niekoniecznie prawdziwych sloganów, a jednocześnie spauperyzowany odgrzewanymi anegdotami z życia "naszego umiłowanego cesarza". Tymczasem już pierwsza odsłona projektu pokazuje, że twórcy współcześni - stawiając pytania o to, jak konstruował się mit galicyjski, jaka jest jego psychologia, jak się teatralizuje - są w stanie uwolnić go od komercyjnego zużycia i przywrócić atrakcyjność.

Do przygotowania pierwszej wystawy Anda Rottenberg zaprosiła Adama Budaka, jednego z najciekawszych polskich kuratorów, związanego niegdyś z krakowskim Bunkrem Sztuki, a od 2003 r. z Kunsthaus w Grazu, autora wielu międzynarodowych przedsięwzięć artystycznych, m.in. na Biennale Architektury w Wenecji (2004) i na Manifesta 7 (2008).

Tym razem Budak zebrał 14 artystów reprezentujących narodowości, które wpływały niegdyś na kształt wielokulturowej mozaiki imperium habsburskiego (w tym także z Turcji i Izraela). Przywiózł ich do Nowego Sącza i - zwróciwszy uwagę, że miasto to leży bliżej Drohobycza niż Warszawy - zadał im lekturę opowiadania "Ptaki" Bruno Schulza.

Powstała wystawa wyrafinowana estetycznie, poetycka, bezpretensjonalna - lecz przede wszystkim refleksyjna. Wystawa, w której artyści współcześni "rozmawiają" z obecnymi na wystawie rysunkami Schulza, z "konstrukcyjnym" pejzażem sądeckiej malarki Marii Ritter (1899-1976), który nosi ten sam tytuł co opowiadanie drohobyckiego pisarza - a wreszcie z samym miastem, którego wieże widać przez okna galerii. Rozmawiają też między sobą - także dlatego, że poszczególne elementy ich prac przenikają się w przestrzeni galerii, co zresztą również staje się swoistą metaforą Galicji. Co ważne: rozmowa nie oznacza w tym przypadku jakiejkolwiek ilustracyjności czy bezpośrednich odniesień.

Uwagę przykuwa projekcja slajdów Sofie Thorsen, artystki urodzonej w Danii, ale działającej w Wiedniu. Patrzymy na obrazy: nakładające się na siebie, rozsuwające się, zanikające, tracące kształty i pojawiające się znowu. To fotografie i pocztówki z różnych epok, przedstawiające nowosądecki pomnik Adama Mickiewicza. Jego dzieje były bardzo burzliwe: niszczony i stawiany na nowo, za każdym razem zyskiwał nową, lepszą lub gorszą formę. Nieoczekiwanie kolejna fotografia zamienia się w abstrakcyjną linię, dla której punktem wyjścia staje się kontur pomnika. Oko śledzi jej zmienność i ruchliwość w oczekiwaniu na to, co się zaraz stanie - aż wreszcie pojawia się kontur jakby wprost z atlasu geograficznego... Oto opowieść o paradoksie: starając się zatrzymać coś w czasie (bo czymże innym jest upamiętnienie?), uruchamiamy mechanizm zmian, nie wiedząc, dokąd prowadzą.

Tuż obok kilka równie niepokojących prac Agnieszki Polskiej - bardzo obiecującej artystki najmłodszego pokolenia (urodzonej w Lublinie w 1985 r.),

wykorzystującej animację, wideo i fotografię. W "Kalendarzu" (2008) użyła zdjęć wykonanych w latach trzydziestych dla niemieckich gazet. W pierwszej chwili wydaje się, że wchodzimy w świat arkadyjskiego zjednoczenia człowieka i natury, by szybko przekonać się jednak, że to przestrzeń niemal martwa, w której poruszają się jedynie wprowadzone przez artystkę czarne kropki - niewielkie muszki. W tej pracy pobrzmiewa echo odnoszącego się do śmierci zdania "Et in Arcadia ego", a jednocześnie - aluzja historyczna (czas i miejsce, z którego pochodzą fotografie, nie był przecież idylliczny).

Aleksander Komarov (rocznik 1971) stanął z reporterskim mikrofonem w Niedzielę Palmową przed jednym z nowosądeckich kościołów, by zapytać wychodzących z niego ludzi, co znaczy dla nich Galicja. A choć unikają odpowiedzi, okazuje się, że mityczny wymiar odnaleźć można w rozmaitych "liturgiach" miasteczka - np. w ceremonii poświęcenia kamiennego sokoła, który na linach i hakach wyfruwa ku dachowi budynku należącego niegdyś do Towarzystwa Gimnastycznego - jakby spełniał marzenie Ojca, bohatera Schulzowskiego opowiadania... Film Komarova warto obejrzeć na tyle uważnie, by zauważyć np., że mały chórzysta, ćwiczący pieśń religijną, ma na sobie "gotycki" podkoszulek z trupimi czaszkami.

Surrealistyczna ironia objawia się również w pracach Franza Kapfera (ur. 1971). W "Centaurze" artysta staje się częścią mitologicznego stwora i próbuje zwrócić na siebie uwagę trzyletniego syna: sprawić, by zobaczył w ojcu wzorzec, poczuł podziw, a przynajmniej zwrócił na niego uwagę. Bezskutecznie. Centaur jest dla dziecka tylko częścią krajobrazu, w którym równie interesujące może się okazać oko obiektywu obserwującej tę scenę kamery.

Kapfer nie boi się teatralności. Jego instalacja pt. "Für Gott, Keiser und Vaterland" ma rozbudowaną scenografię. Oglądamy wykroje kolumn i dwugłowych orłów, kartusz z napisem... Wzory zaczerpnął artysta z realnie istniejących pomników. Białe, otoczone czarnym konturem elementy przypominają monstrualnej wielkości nekrologi. Od czasu do czasu rozbłyskują ostrym, scenicznym światłem. Całości dopełniają filmy dokumentujące współczesne rekonstrukcje bitew napoleońskich. Ta emanująca ciętym humorem praca dobrze koresponduje ze wspomnianą wcześniej, o wiele skromniejszą w formie projekcją Sofie Thorsen - obydwie zdają się spinać wystawę klamrą.

Wielką siłą "Pasji ornitologa" jest to, że zdołała uniknąć niebezpieczeństw, które pojawiają się często, gdy tematem dyskursu staje się mit Galicji. Po pierwsze, jałowej, "akademickiej" dyskusji, na ile jest on prawdziwy albo aktualny. Po drugie, ograniczenia się wyłącznie do publicystyki (krytykującej np. "sprzedażność" mitu). Po trzecie - odcięcia się od współczesnej rzeczywistości konkretnego miejsca na rzecz historii i literatury (co wydawałoby się kuszące).

Wydaje się, że wszyscy artyści, którzy wzięli udział w projekcie, pozwolili sobie na odwagę zanurzenia się w realnej przestrzeni dawnego galicyjskiego miasta bez wcześniejszych projekcji czy oczekiwań. Dlatego potrafili doświadczenie tego spotkania uwspółcześnić i zuniwersalizować. A jednocześnie - niczym archeolodzy - dotrzeć do źródeł mitologizacji tego miejsca. Także tej, która dokonuje się dzisiaj - w sposób naturalny i niekoniecznie wśród speców od promocji.

***

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Podziwiać należy otwartość i skuteczność instytucji regionalnej, która potrafiła zdobyć się na tak rozbudowany i eksperymentalny projekt, zdobyć nań spore fundusze europejskie, wreszcie - sprawnie wszystko zorganizować. Doprawdy, istnieje świat poza metropolią.

"PASJA ORNITOLOGA. TWORZENIE MITU", pierwsza część projektu "GALICJA. TOPOGRAFIE MITU". Nowy Sącz, Małopolskie Centrum Kultury "Sokół"; autor projektu: Anda Rottenberg; kurator wystawy: Adam Budak, aranżacja wnętrza: Piotr Nawara; wystawa czynna do 26 czerwca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2011