Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W tym drugim życiu Jean Vanier nawiązywał seksualne relacje z dorosłymi kobietami, które zwracały się do niego jako do autorytetu w sprawach dotyczących religii i duchowości. Raport wspomina o sześciu tego rodzaju historiach, które miały miejsce w latach 1975-2005; w każdej chodzi o kobiety pełnoletnie i niedotknięte niepełnosprawnością intelektualną. Relacje te noszą jednak wszystkie znamiona wykorzystania: Vanier stosował wobec kobiet pokrętną religijną argumentację, która miała rozwiać ich wątpliwości. „Niektóre z kobiet”, piszą autorzy raportu, „zostały głęboko zranione tym doświadczeniem”.
Sprawa ma też szersze tło. Podobne zarzuty sformułowano – a następnie udowodniono ich prawdziwość – w stosunku do o. Thomasa Philippe’a, który był opiekunem duchowym Vaniera i jednym ze współzałożycieli Arki. Odpowiedzialni za ruch, dowiedziawszy się w 2014 roku (blisko ćwierć wieku po śmierci Philippe’a), że dopuścił się on tego rodzaju czynów, postanowili przeprowadzić wewnętrze śledztwo, by zbadać, czy nadużycia nie dotyczyły również członków wspólnot. Przy okazji chciano wyjaśnić, czy Jean Vanier wiedział o postępkach swego duchowego ojca. Vanier zawsze publicznie występował w jego obronie; także pod koniec życia nie zmienił zdania i nie złożył żadnych wyjaśnień, choć dziś wiadomo już, że wiedział, iż o. Philippe manipulował kobietami i za pomocą dziwacznych teologicznych argumentów skłaniał je do współżycia.
Trzy elementy tej sprawy sprawiają ból tym, którzy – jak niżej podpisany – dali się porwać ideałom głoszonym przez Vaniera, mieli okazję wielokrotnie z nim rozmawiać i wiele napisanych stron poświęcili jego osobie i działalności. Pierwszym źródłem bólu jest fakt, że poszkodowane kobiety zostały wykorzystane. Wszystko wskazuje na to, że w opisanych sytuacjach – choć dotyczą osób dorosłych, wobec których nie użyto fizycznej przemocy – nie można mówić o dobrowolności, ale właśnie o manipulacji i wykorzystaniu. Drugim źródłem bólu jest to, że sprawcy wobec swoich ofiar posługiwali się argumentami religijnymi. Wykorzystując kobiety, wykorzystali też religię, a w ten sposób nadużyli zaufania także wielu innych ludzi, którzy traktowali ich jak autorytety w tej dziedzinie. Trzecim źródłem bólu jest uparte milczenie Jeana Vaniera: to, że w żadnym momencie swego życia ktoś, kto wydawał się tak bardzo dojrzały, obdarzony niepospolitą wrażliwością i przenikliwością, nie zdobył się na publiczne powiedzenie prawdy. Ani w sprawie o. Philippe’a, ani w swojej. A to rzuca cień na wszystko inne, niestety.
Jean Vanier stworzył wspaniałe dzieła – wspólnoty Arki i ruch „Wiara i Światło”, skupione wokół osób z niepełnosprawnością intelektualną. Napisał też kilkadziesiąt niezwykle inspirujących książek, z których całe pokolenia czerpały (by użyć znanej formuły soborowej) „motywy życia i nadziei”. Po tym, co usłyszeliśmy, po książki sięgać będzie trudniej; nie wyobrażam sobie, żeby można było z nich teraz ot tak, po prostu, coś zacytować, nawet jeżeli byłyby to niezwykle trafne obserwacje… Ale tamte dzieła – wspólnoty – zostają i dostarczają „motywów życia i nadziei” tysiącom osób, które bez nich prowadziłyby życie w samotności i desperacji.
Jestem członkiem „Wiary i Światła” od przeszło 30 lat. Co mam teraz powiedzieć? Drogowskaz upadł, ale drogę wskazywał dobrą. Odtąd trudniej będzie nią iść – to nie ulega wątpliwości. Ale w imię tego, co połączyło nas z naszymi niepełnosprawnymi przyjaciółmi, nie wolno nam zawrócić. To, co nas połączyło, na pewno było i jest prawdziwe.