Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Formalnie rzecz biorąc, nobel z ekonomii oczywiście nie istnieje. W praktyce jednak Nagroda Banku Szwecji za osiągnięcia w naukach ekonomicznych jest oficjalną częścią noblowskiego pakietu. Tradycyjnie tego „nobla” przyznaje się na sam koniec – podkreślając, że nagroda istnieje „dopiero” od pół wieku. Nie to, co pozostałe.
Przez całe lata tzw. nobel z ekonomii był filarem utwierdzającym hegemonię neoliberalnego myślenia o gospodarce, a nagroda trafiała do tych ekonomistów, którzy prześcigali się w pokazywaniu, jak wspaniałym mechanizmem jest wolny rynek i jak szkodliwe jest wszelkie mieszanie się w jego wyroki. Po kryzysie 2008 r. tutaj też zawitały nowe wiatry. Tegoroczną nagrodą podzielili się: Hindus Abhijit Banerjee i Francuzka Esther Duflo (którzy są nota bene małżeństwem) oraz najmniej znany z całej trójki Michael Kremer. Wszyscy pracują na najlepszych amerykańskich uczelniach, co akurat w przypadku nobla z ekonomii jest niemal żelazną regułą.
Czytaj także: Woś się jeży - autorska rubryka Rafała Wosia co czwartek w serwisie "TP"
Nagroda została przyznana za pionierskie badania nad problemem biedy na świecie. Innowacyjność podejścia wyróżnionego tria polega na tym, że zamiast tworzyć jeden pasujący do wszystkich biednych zestaw środków zaradczych, postawili na eksperymenty. Jak to wygląda w praktyce? Dotąd dominowało przekonanie, że na pytanie – „dlaczego w tak wielu krajach świata tak wiele dzieci mimo otrzymania podstawowej edukacji nie ma podstawowych kompetencji pozwalających na wydźwignięcie się z biedy?” – da się odpowiedzieć jednym prostym hasłem, na przykład: budujmy szkoły w Afryce. Banerjee, Duflo i Kremer uważają jednak, że to nie wystarczy. Ich zdaniem pytanie trzeba rozbić na kilka mniejszych i bardziej konkretnych. Czy nie jest tak, że dzieci są zbyt głodne, by się uczyć? Albo czy problemem nie jest absencja nauczycieli? Czy metody nauczania są dobrze dopasowane do poziomu uczniów? Potem (co nawet jeszcze ważniejsze) trzeba odpowiedzi na te pytania poszukać w praktyce. Gdzieś w Indiach albo Afryce. I dopiero na tej podstawie projektować pomoc.
Niby proste. Dla wielu ekonomistów i międzynarodowych organizacji pomocowych działających przez lata wedle zasady „my wiemy lepiej, czego wam potrzeba” – zupełnie przełomowe.
Więcej o tegorocznych nagrodach Nobla w tekście z ostatniego numeru "Tygodnika Powszechnego"