Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wytypowanych w ten sposób pisarzy przedstawiono w serii drukowanych dzień po dniu rozmów: od Wojciecha Kuczoka (miejsce dziesiąte na liście) po Dorotę Masłowską (miejsce pierwsze). Oto, mówi nam "Wyborcza", czołówka nowej polskiej literatury; oto przyszli klasycy, którzy około roku 2040 mogą się stać noblistami.
Jestem starszy od dziesięciorga rozmówców "Wyborczej" i od jurorów, którzy ich wybrali. Jestem dostatecznie stary, by traktować z dystansem tego rodzaju rankingi i przewidywania przyszłych zdarzeń. A jednak: uważam, że zarówno ankieta, jak i związana z nią seria rozmów zasługują na miano ważnego wydarzenia. Zasługują na to miano, bo zachęcają do przemyślenia kilku kwestii istotnych dla dzisiejszej literatury i jej czytelniczego rezonansu. Wspomnę o niektórych.
Kwestia pierwsza: kto dzisiaj pisze o najnowszej literaturze, kto wpływa na kształtowanie jej obrazu? Skład powołanego przez "Gazetę" jury sugeruje, że ekspertami w dziedzinie nowej i najnowszej literatury (inaczej: w dziedzinie tego, co jest aktualnie wydawane) są najczęściej dziennikarze działów kulturalnych codziennych gazet i opiniotwórczych tygodników; akademiccy literaturoznawcy liczą się wtedy, gdy pojawiają się we wspomnianych mediach. Znaczy to - między innymi - tyle, że model krytyki, wykształcony w drugiej połowie XX w., przechodzi głęboki kryzys, a słowo "krytyk" powinno być używane oszczędnie.
Kwestia druga: widoczna na liście "Gazety" dominacja prozaików. Różnie można ją pojmować i interpretować. Być może liczba utalentowanych powieściopisarzy przewyższa liczbę godnych uwagi poetów; być może proza lepiej się zaadaptowała do nowych warunków (w tym: do praw rynku); być może tomy wierszy trudniej układać w szereg niż tomy prozy... Przyznam, że ta kwestia wydaje mi się szczególnie istotna, jako czytelnik bowiem wcale nie odczuwam przewagi nowej prozy nad nową poezją.
Kwestia trzecia: samopoczucie młodych (i względnie młodych) twórców oraz ich skłonność do autokreacji. Rozmowy z "Wyborczej", chwilami fascynujące, chwilami irytujące, chwilami nudne - to cenny materiał do rozważania tej kwestii. Swoją drogą: każdy, kto przygląda się życiu literackiemu dostatecznie długo, bez trudu zidentyfikuje maski, nakładane przez dzisiejszych pisarzy, i grymasy zdobiące (bądź szpecące) ich twarze. To przecież ciągle ten sam turniej garbusów...
Kwestia czwarta: samoświadomość nowych pisarzy, ich stosunek do rówieśników i poprzedników. Warto byłoby zająć się nią szczególnie dokładnie, tym bardziej że rozmówcy "Wyborczej" starali się mylić tropy i unikać zbyt wyraźnych deklaracji. Jeden zastanawiający szczegół: prowokacyjnie brzmiąca opinia Michała Witkowskiego o Białoszewskim. Tak źle o autorze "Chamowa" nie mówiono przez ostatnie trzydzieści lat. Czyżby zmiana?
Po roku 1989 oczekiwano w literaturze wyraźnego przełomu; potem, do końca dekady dowodzono, że przełom nie nastąpił. Kiedy dzisiaj czytam rozmowy z pisarzami uznanymi za najważniejszych przedstawicieli nowej literatury, to mam wrażenie obcowania ze światem niesłychanie odległym od lat 90., w znacznej mierze odciętym od przeszłości, nakierowanym na własne problemy. Może więc przełom nastąpił, choć nie dostrzeżono go w porę i precyzyjnie nie opisano?