Nikt w Warszawie nie śpiewał tak jak Zula Pogorzelska

Piosenkarka i gwiazda ekranu międzywojennej Polski – Zula Pogorzelska – urodziła się na Krymie 125 lat temu. Prawdopodobnie. Nie tylko rok urodzenia pozostaje jej tajemnicą.

29.07.2023

Czyta się kilka minut

Zula Pogorzelska w swoim samochodzie, 1929 r.  / NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Zula Pogorzelska w swoim samochodzie, 1929 r. / NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Nie lubiła pytań na temat życia prywatnego, unikała wywiadów na ten temat. Znana i lubiana w bodajże całej międzywojennej Polsce, była równocześnie jedną z najbardziej enigmatycznych ówczesnych celebrytek.

Dlatego niewiele było wiadomo o jej życiu, zanim w 1919 r. przyjechała do Warszawy. Do dziś nawet rok i miejsce jej narodzin są różnie podawane w różnych źródłach.

Polacy nad Morzem Czarnym

Kilkanaście lat temu, jeszcze przed rosyjską aneksją Krymu, zbierałem materiały do przewodnika historycznego po Eupatorii – stutysięcznego dziś miasta, położonego na zachodnim wybrzeżu półwyspu. Trafiłem wówczas na dokumenty, które wiele mówią na temat dwóch pierwszych dekad jej życia, w tym o jej tamtejszym debiucie scenicznym.

Urodziła się pod koniec wieku XIX właśnie tam – w Eupatorii, najprawdopodobniej w roku 1898 (o czym więcej za chwilę).

Już wtedy był to nadmorski kurort. Ówczesny podróżnik Grigorij Moskwicz w swoim przewodniku nazwał Eupatorię „miniaturową kopią dobrze zorganizowanych miast europejskich”. Gdy z kolei w 2004 r. obchodzono 2500-lecie istnienia miasta, nazwano go „małą Jerozolimą” – jako tygiel wyznań, kultur i narodów.

Byli tam również Polacy. Skąd się wzięli? W XIX stuleciu miały miejsce dwie fale migracji Polaków na Krym – w latach 30. i 60., po klęsce powstań listopadowego i styczniowego. Według spisu ludności przeprowadzonego w 1897 r., na Półwyspie Krymskim mieszkało wtedy dokładnie 6929 Polaków (stanowili nieco ponad jeden procent ludności).

Pogorzelscy mieszkali w śródmieściu Eupatorii, we własnym dwupiętrowym domu. Ich adres, ulica Gogolewska 16, był dobrze znany mieszkańcom, ponieważ Andrzej Pogorzelski, ojciec Zuli, był uznanym lekarzem i osobą publiczną.

Jego Ekscelencja pan Pogorzelski

Nie udało się ustalić, w jakich okolicznościach Andrzej trafił na Krym. Na pewno nie był uczestnikiem powstania 1863 r., ze względu na wiek. Czy był synem powstańca styczniowego lub wnukiem uczestnika zrywu listopadowego? Tego także nie wiemy.

Wiadomo za to, że karierę lekarską zaczynał w miejscowym Szpitalu Powiatowym jako ginekolog i pediatra, a potem założył prywatną Klinikę Położniczo-Ginekologiczną dr. Pogorzelskiego. Został awansowany na cywilny tytuł radcy dworu (odpowiednik podpułkownika w wojsku), a to oznaczało, że stał się szlachcicem Imperium Rosyjskiego i należało się do niego zwracać „Wasza Ekscelencjo”.

Andrzej Pogorzelski został też wybrany do Dumy Miejskiej (rady miasta), gdzie był członkiem dwóch komisji: do spraw tramwajów elektrycznych i teatru. Kierował też, społecznie, powiatowym oddziałem Towarzystwa Opieki nad Więźniami.

Brał także udział w życiu polskiej społeczności. Z jego inicjatywy władze miasta podjęły decyzję o przekazaniu ziemi pod budowę kościoła rzymskokatolickiego. 12 lipca 1916 r. gazeta „Wiadomości Eupatorii” donosiła: „Duma Miejska nieodpłatnie przydzieliła miejscowej społeczności polskiej działkę przy alei Generała Kniażewicza pod budowę polskiego kościoła i pomieszczenia dla księdza”.

Budowę kościoła ukończono w 1919 r. Funkcjonował do początku lat 30., gdy został zamknięty przez komunistów (później, podczas II wojny światowej, został zbombardowany przez wojsko niemieckie).

Matki i córki marzenia o scenie

Żona Andrzeja, Emilia z Niżyńskich, jako młoda dziewczyna marzyła o aktorstwie. Jednak przestraszeni rodzice uniemożliwili jej to – zawód aktora uważali za nieodpowiedni. Ponadto oznaczałby obniżenie statusu społecznego. Szybko wydali Emilię za mąż, już w wieku 17 lat.

Na szczęście małżeństwo Andrzeja i Emilii okazało się udane, w domu panowała harmonia i komfort. Mieli troje dzieci. Z imienia znane są tylko dwie córki: najstarsza Anna Regina Maria i najmłodsza Zofia Alina Łucja, która później zasłynęła jako Zula.

Podobnie jak kiedyś matka, Zofia marzyła o scenie. Emilia nie miała nic przeciwko, ale Andrzej nie był z tego zadowolony – oczekiwał, że córka poświęci się poważnym sprawom.

Jak to było w zwyczaju w rodzinach o wysokich dochodach, podstawowa edukacja Zofii odbywała się w domu. Wśród pedagogów, którzy przychodzili do ich mieszkania, byli nauczyciele różnych przedmiotów: czytania, pisania, dodawania liczb, rysowania, a także wokalu, muzyki, tańca i recytacji.

W 1907 r. Zofia zdaje egzaminy wstępne do gimnazjum. Niektóre źródła podają, że uczyła się w Sewastopolu, położonym 117 km od Eupatorii. Nie znaleziono jednak dokumentów, które by to potwierdzały. Faktem jest, że w 1914 r. ukończyła państwowe gimnazjum żeńskie w Eupatorii i otrzymała świadectwo maturalne nr 90.

Skrzyżowane losy

Każdego lata siostry Pogorzelskie jeździły do malowniczej miejscowości Zielony Gaj niedaleko Charkowa – Polacy z Eupatorii zwykle tam wysyłali swoje dzieci na wakacje. W tym czasie w Eupatorii nie było jeszcze kościoła rzymskokatolickiego, a w Zielonym Gaju młodzi śpiewali w chórze parafialnym. Zofia chętnie brała też udział w przedstawieniach miejscowego teatru amatorskiego, tańcząc i śpiewając.

Na marginesie: w tamtym czasie w kamienicy Pogorzelskich w Eupatorii skrzyżowały się losy dwóch przyszłych gwiazd – teatru i literatury. Od 1912 r. Andrzej Pogorzelski wynajmował część apartamentów po niskiej cenie (za 6 tys. rubli rocznie) prywatnemu żeńskiemu gimnazjum, które prowadziły Walentyna Mironowicz i Anna Ruszczyńska (Andrzej był członkiem jego rady opiekuńczej). Pięć pokoi w kamienicy przekształcono zatem w sale lekcyjne, w każdej umieszczając 17 szkolnych ławek. Przy jednej z nich od stycznia 1919 r. uczyła się Alisa Rosenbaum, która wraz z rodzicami uciekła przed bolszewikami z zajętego przez nich Petersburga. Jej rodzina wynajęła mieszkanie w daczy Nikity Bredichina naprzeciw domu Pogorzelskich. Po latach Alisa stała się słynna jako amerykańska pisarka Ayn Rand, autorka bestsellerowej powieści „Atlas zbuntowany”.

„Druga Duncan” rusza w trasę

Miesiąc po tym, jak Zofia zdaje maturę, wybucha I wojna światowa, ale tutaj jej skutki nie są na razie odczuwalne.

Niedawna gimnazjalistka mówi rodzicom, że jedzie na tournée po miastach Krymu jako tancerka w zespole koncertowym. Andrzej, szlachcic herbu Krzywda, zabrania hańbić nazwiska rodziny: Zofia ma zostać w domu – ale nie słucha. Przyjmuje tylko pseudonim: Zula Patori (skrót od Eupatoria). Krążą plotki, że ojciec ze złości zrywa wszelkie stosunki z córką.

Pierwszy sukces i w ślad za nim sława przychodzą szybko. Świadczy o tym ogłoszenie na pierwszej stronie gazety z Tbilisi „Kawkazskoje Słowo” z 29 grudnia 1916 r.: „Koncert słynnej Zuli Patori (drugiej Duncan), 17-letniej wykonawczyni starożytnych greckich tańców plastycznych, ulubienicy paryskiej publiczności! Z udziałem wybitnego artysty Opery Kijowskiej M.S. Marka (tenor dramatyczny). Pani N.A. Grikurowa przy fortepianie”.

Podany w ogłoszeniu wiek Zuli wskazywałby na 1899 jako na rok jej urodzenia. Jednak takie reklamy często obniżały wiek młodych talentów, by zwiększyć zainteresowanie widzów. A historia o paryskiej publiczności to już fikcja (Zula nigdy nie występowała we Francji).

Najbardziej prawdopodobnym rokiem jej urodzenia jest jednak rok 1898. Świadczyć może o tym także fakt, że w tym roku urodziła się przyjaciółka Zuli i koleżanka z klasy w gimnazjum Janina Henrych, córka miejskiego architekta Adama Henrycha (prezesa Towarzystwa Polskiego) i córka chrzestna Andrzeja Pogorzelskiego. Klasy składały się zwykle z dzieci w tym samym wieku.

W burzliwych czasach

Tymczasem ojciec pogodził się z sytuacją, był nawet dumny z sukcesów córki. Latem 1917 r. poprosił ją o występ w Teatrze Miejskim w Eupatorii na wieczorze artystycznym zorganizowanym przez Polskie Towarzystwo Dobroczynności. Zbierano pieniądze na pomoc dla głodujących w Kongresówce (w 1915 r. zajętej przez wojska niemieckie i austro-węgierskie), a także na budowę kościoła. „Aktualności Eupatorii” donosiły 9 lipca, że w części koncertowej wystąpiła „młoda wykonawczyni tańców plastycznych, Zula Pogorzelska, która pod nazwiskiem Zula Patori cieszyła się powodzeniem przez całą zimę podczas tournée po Kaukazie i regionie Zakaspijskim”.

W kolejnych miesiącach trasy koncertowe zawiodły Zulę do Moskwy, gdzie zapisała się na kurs wokalny i rozwinęła profesjonalny głos. Nauczyciele doradzali jej kontynuowanie nauki, widząc dla niej nawet perspektywy kariery operowej.

Tymczasem nastaje burzliwy czas. Pod koniec 1917 r. Petersburg opanowują bolszewicy, którzy w lutym 1918 r. podpisują pokój z Berlinem i Wiedniem. Wojna światowa na froncie wschodnim kończy się – za to na terenie upadłego Imperium Rosyjskiego rozwija się konflikt, który potem zostanie nazwany (niezbyt precyzyjnie) wojną domową. W ciągu kolejnych lat Krym będzie kontrolowany przez różne siły – Krymską Republikę Ludową, Ukraińską Republikę Ludową, „białych” Rosjan. Pod koniec 1920 r. zajmie go Armia Czerwona, by zaprowadzić tutaj swój terror.

Debiut na deskach Warszawy

Zanim to jednak nastąpi, w 1919 r. rodzina Pogorzelskich wraz z Zulą opuści Krym. Wyjazd mógł być dla nich o tyle łatwiejszy, bo Andrzej pochodził z Mazowsza, a Emilia z Wołynia. Niektórzy z ich krewnych zostali. Wiemy o niejakim Michale Pogorzelskim, który obchodził sylwestra 1922 r. w Eupatorii ze swoimi przyjaciółmi. Nie wiadomo jednak, czy był tajemniczym bratem albo może kuzynem Zuli, czy też bardziej odległym krewnym.

W marcu lub kwietniu 1919 r. Pogorzelscy przyjeżdżają do Warszawy. Wkrótce, w maju, Zula rozpoczyna współpracę z Teatrem Bagatela, który docenia jej talent wokalny. Na stołecznej scenie debiutuje 23 lipca. Powróciła jako artystka do prawdziwego nazwiska, wywołując tym oburzenie wśród krewnych ze strony ojca.

Zulę zauważa kompozytor Jerzy Boczkowski, od niedawna dyrektor artystyczny kabaretu Qui Pro Quo. Proponuje, by spróbowała sił w innym gatunku: operetce. Musiałaby nie tylko śpiewać, ale też tańczyć, recytować, pokazać swój temperament.

Tu przydają się jej wszystkie umiejętności i doświadczenia. 30 sierpnia Pogorzelska pojawia się na deskach Qui Pro Quo w skeczu pt. „Pikuś w Zakopanem”. Wzbudza sensację urodą, artyzmem, radością życia. Reżyser skeczu, starszy od niej o ponad 10 lat Konrad Tom, wkrótce zostanie jej mężem.

Jak minus stał się plusem

Zula dostaje główne role, gazety piszą o nowej gwieździe Warszawy. Jednak tutaj los zadaje jej cios: z powodu choroby gardła musi poddać się operacji, po której traci wspaniały sopranowy głos. Nie traci na szczęście ducha i wadę przekuwa w zaletę: wymuszony niski alt z charakterystycznym świszczącym oddechem uczyni częścią swojego nowego wizerunku. Taki głos okazuje się wyjątkowy i łatwo rozpoznawalny przez publiczność – nikt w Warszawie tak nie śpiewa.

Do zachrypniętego głosu dodaje wyraźną seksualność („Kurier Poranny” pisze: „Najlepsze nogi Warszawy”). Epatuje ubiorem, prowokuje występami na scenie. W styczniu 1926 r., w rewii o skandalizującym tytule „Pod sukienką”, jako pierwsza w Polsce wykonuje charlestona – taniec, który w tamtych czasach jest na granicy przyzwoitości. Śpiewane przez nią piosenki stają się przebojami. Niektóre mają śmiałe tytuły, np. „Ja się boję sama spać!”.

Jest tak popularna, że teatry o nią rywalizują. Andrzej Włast, kompozytor i dyrektor Morskiego Oka, zaprasza ją do swojego gabinetu i pyta, ile dostaje w Qui Pro Quo. Gdy słyszy, że sześć tysięcy miesięcznie (to więcej niż pensja premiera), proponuje siedem. Zula mówi, że musi porozmawiać z dyrektorem Qui Pro Quo Boczkowskim. Ten, słysząc, o co chodzi, proponuje osiem tysięcy. Włast – dziewięć. Na koniec zostaje w Qui Pro Quo z pensją dwunastu tysięcy.

„Lubię pracę w kinie”

W 1930 r. Zula gra w kryminale Michała Waszyńskiego „Niebezpieczny romans” i ten film zapoczątkowuje jej karierę filmową. „Gram po raz pierwszy i nie mam wątpliwości, że nie ostatni – mówi korespondentowi magazynu „Kino” po premierze. – Lubię pracę w kinie, choć jest bardziej męcząca niż w teatrze. Myślę, że powodem tego jest brak spójności, granie roli w kawałkach itp. Na uczucia aktora wpływa też świadomość, że gra się przed kamerą, a nie przed publicznością, na którą w teatrze reaguje się natychmiast”.

Widzowie są zachwyceni ich ulubioną aktorką w licznych komediach Waszyńskiego, takich jak „Sto metrów miłości” czy „Dwanaście krzeseł”. Występuje też w filmach innych reżyserów.

Bywa, że filmowcy wykorzystują jej popularność, zapraszając ją do ról, które nie pasują do jej talentu i umiejętności aktorskich. Czasopismo „Kino” tak komentuje jej występ w kryminale „Bezimienni bohaterowie”: „Z wykonawców, słówko przede wszystkim o Zuli Pogorzelskiej. Jest ona świetna, ale...”. Po czym następuje sugestia, że może ktoś napisałby dla Zuli „odpowiedni scenariusz, zamiast robić z niej piąte koło u wozu”.

Nie było kogo zapytać

Jest na szczycie. Występuje na najlepszych scenach, odbywa liczne trasy koncertowe, m.in. po Kowlu (tu urodziła się jej matka, mieszkają jej krewni), Łucku i Równem. Na corocznym balu mody w styczniu 1929 r. otrzymuje tytuł „Królowej Mody”. Koledzy nazywają ją czule „Zulejką”. Z mężem kupują willę otoczoną ogrodem na Mokotowie (obecnie ul. Akacjowa 2).

Wiosną 1933 r. występuje w rewii „Zjazd gwiazd”. Nagle na scenie doznaje częściowego niedowładu ciała, zaburzeń koordynacji ruchów i mowy. Lekarze stwierdzają jamistość rdzenia kręgowego – ta rzadka choroba neurologiczna nie jest wówczas leczona. Diagnoza to wyrok.

Ma 35 lat. Nie poddaje się. Wychodzi na scenę w nowej rewii „Ram-pam-pam”. Ale choroba postępuje. Przestaje występować. Potrzebując pieniędzy na kolejne próby leczenia, sprzedają willę i przeprowadzają się do mieszkania w nowym pięciopiętrowym budynku przy ul. Włodawskiej 8 (dziś al. Niepodległości 132/136). Mąż wozi ją do różnych klinik. Do końca wierzy w cud.

Na początku 1936 r. Konrad i Zula jadą do Wilna, gdzie ona poddaje się kolejnemu leczeniu. Rankiem 10 lutego umiera we śnie w klinice uniwersyteckiej.

Tłumy przychodzą na cmentarz Powązkowski, by się z nią pożegnać. Mąż chce postawić jej marmurowy pomnik z aniołami, najpiękniejszy na cmentarzu. Nie zdąży, wybucha wojna.

Na skromnym nagrobku, postawionym po 1945 r., jest tylko krótki napis: „Zula Pogorzelska 1936”. W tym czasie jej rodzice już nie żyją, mąż jest na emigracji (umrze w 1957 r. w Kalifornii). Nie było kogo zapytać o jej rok urodzenia, by podać go na czerwonej marmurowej płycie.©

Autor (ur. 1962) jest ukraińskim pisarzem, historykiem i scenarzystą. Wydał kilkanaście książek non fiction. Od 2017 r. pisze o mało znanych stronach historii dla BBC News Ukraine. W 2007 r. wydał na Ukrainie przewodnik historyczny po Eupatorii. Obecnie mieszka w Polsce.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Nikt w Warszawie tak nie śpiewał