Niewolnice Polski Ludowej

Likwidacja wszystkich zakonów: taki cel pół wieku temu postawiły sobie władze PRL. Planu nie zrealizowano, zaczęła się "odwilż. Ale próbowano. Na pierwszy ogień poszły zakonnice.

27.11.2007

Czyta się kilka minut

Po 1945 r. represje władz skierowały się najpierw przeciw duchowieństwu diecezjalnemu. Przyniosło to efekty: jego opozycyjna działalność osłabła. Odporniejszym przeciwnikiem okazały się zakony. Podlegające papieżowi i przełożonym (zwykle za granicą), były w dużym stopniu niezależne od Episkopatu, "spacyfikowanego" po aresztowaniu prymasa Stefana Wyszyńskiego (wrzesień 1953 r.). Tymczasem zakony podejmowały inicjatywy, które stawiały je w opozycji do państwa; niektóre krytykowały nawet biskupów za zbyt ugodowy stosunek do władz.

Decyzja o ataku na zakony - w czym decydującą rolę wyznaczono resortowi bezpieczeństwa - wynikała też z polityki wyznaniowej w całym "bloku wschodnim". W 1949 r. na Litwie zlikwidowano wszelkie zakony. To samo w 1950 r. stało się w Czechosłowacji. Także w 1950 r. na Węgrzech internowano 2 tys. zakonników i doprowadzono do rozwiązania przez tamtejszy Kościół 23 zakonów męskich i 40 żeńskich, skupiających 12,5 tys. osób.

W Polsce, w sierpniu 1954 r. w ramach akcji "X-2" przystąpiono do przesiedlania żeńskich zakonów z województw katowickiego (wówczas stalinogrodzkiego), opolskiego i wrocławskiego. Pretekstem była rzekoma "wroga rewizjonistyczna działalność" zakonnic. W istocie chodziło o osłabienie struktur Kościoła: przesiedlenie sióstr do wybranych miejsc w Polsce centralnej pozwalało objąć je kontrolą, co miało ułatwić działania "dezintegracyjne" i w efekcie rozbicie zakonów.

W Kierownictwie ds. Bezpieczeństwa Publicznego i w Urzędzie do Spraw Wyznań planowano objęcie podobnymi działaniami wszystkich zakonów od 1955 r. Realizacji planu przeszkodziła "odwilż". Ale zanim nadszedł rok 1956...

"Bezproduktywne"

Przesiedlone ze Śląska siostry skierowano najpierw do tzw. ośrodków przejściowych. Potem większość (wg obliczeń autora: 1078) internowano w ośmiu klasztorach: w Dębowej Łące, Gostyniu (Świętej Górze), Kobylinie, Otorowie, Stadnikach, Staniątkach (klasztory benedyktynek i służebniczek NMP) i Wieliczce - z których wcześniej wysiedlono zajmujące je zgromadzenia. Pozostałych 216 zakonnic objętych akcją "X-2" pozostawiono w ośrodkach przejściowych lub skierowano do klasztorów macierzystych.

Siostry, będące dotąd pielęgniarkami (60 proc.), przedszkolankami (20 proc.), katechetkami (3 proc.), organistkami (4 proc.), krawcowymi i wykonującymi inne zawody, np. dentystek (łącznie 13 proc.), oderwano od zajęć. Elżbietanka internowana w Gostyniu wspominała: "Świadomość, że nie mogę pracować wśród ludzi i dla ludzi, sprawiła, że czułam się jak w więzieniu. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego urodzona w Polsce zostałam tak mocno skrzywdzona, pozbawiona wolności i pracy".

Szybko zdecydowano, że zakonnice przystąpią do przymusowej pracy na rzecz państwa, w ramach tzw. produktywizacji. Swoją rolę odegrał tu stereotyp "bezproduktywności" osób duchownych: akcji "przywracania" zakonnic do "świata ludzi pracy" nadano kryptonim "Z", od "zatrudnienie". W oparciu o ankietę przeprowadzoną wśród internowanych przez Stowarzyszenie PAX - organizację tzw. postępowych katolików, współpracującą z władzami - stwierdzono, że z 1062 zakonnic do pracy przy produkcji nadaje się 576, a 289 do prac gospodarczych; 197 uznano za niezdolne do pracy.

"Projekt produktywizacji sióstr zakonnych" zakładał, że nadają się one głównie do produkcji konfekcji - z uwagi na ich kwalifikacje i posiadaną znaczną liczbę maszyn do szycia. Plan zakładał stworzenie w ośrodkach internowania "punktów usługowych", w których zakonnice miały wykonywać usługi zlecone przez przemysł państwowy lub spółdzielczy. Stwierdzono, że lokalne zakłady są zainteresowane produkcją wyprawek niemowlęcych, bielizny i ubrań dziecięcych, mundurków szkolnych, ubrań roboczych i ochronnych itp. Ponadto Centrala Przemysłu Lalkarskiego i Artystycznego była zainteresowana produkcją lalek z odpadków tekstylnych, z przeznaczeniem na eksport.

W całej operacji istotna rola przypaść miała PAX-owi. W PRL stowarzyszenie to, mające pokazać, że można godzić chrześcijaństwo z komunizmem, było nie tylko organizacją społeczną, ale też "koncernem": prowadziło szereg własnych firm [w latach 1953-56 PAX wydawał "Tygodnik Powszechny", odebrany przez władze prawowitej redakcji za odmowę publikacji nekrologu Stalina i przekazany właśnie PAX-owi - red.].

Narady

16 sierpnia 1954 r. u premiera Józefa Cyrankiewicza odbyła się konferencja, w której obok dyrektora UdSW Antoniego Bidy wzięli udział delegaci PAX-u: Jerzy Hagmajer i Ryszard Reiff, a także Adam Żebrowski, minister przemysłu drobnego i rzemiosła.

W trakcie spotkania przedstawiciele władz uznali, że PAX-owi nie należy przyznawać monopolu na organizowanie "produktywizacji" sióstr w ośrodkach internowania. W świetle notatek Bidy, Reiff widział dwa etapy wykorzystywania pracy zakonnic: pierwszy "od zaraz" i drugi - po przeprowadzeniu różnych inwestycji. Według Hagmajera na tym drugim etapie możliwa byłaby "produktywizacja" w innych zawodach, po przeszkoleniu sióstr. Jego zdaniem PAX-owska spółka "Veritas" chciała w związku z tym zorganizować referat w Warszawie odpowiedzialny za sprawy organizacyjne, finansowe i techniczne; działacz PAX-u oceniał, że w zakonnice trzeba zainwestować 4,8 mln zł. Z kolei Żebrowski widział możliwość zorganizowania wśród internowanych tzw. zespołów spółdzielczych. Uznał, że zarobki nie byłyby w nich tak niskie, jak w przedsiębiorstwach afiliowanych przy PAX-ie. Zakonnice otrzymywałyby wynagrodzenie w zależności od wyprodukowanych towarów.

Na kolejnej konferencji, 18 sierpnia, Cyrankiewicz przedstawił możliwość "skrzyżowania" koncepcji władz i PAX-u w wykorzystaniu przymusowej pracy zakonnic na rzecz państwa. Główny profil branżowy postanowiono nadać osobno dla każdego klasztoru (tj. ośrodka internowania). Obiekty te miały być samowystarczalnymi wspólnotami, utrzymywanymi przez pracujące w nich siostry. W ich sprawy materialne miały prawo wnikać UdSW i PAX.

Na konferencji warszawskiej stwierdzono, że ogniwem pośrednim w "procesie wytwórczym" w ośrodkach internowania zakonnic będzie PAX-owskie przedsiębiorstwo "Concordia". Władze akceptowały to, ale dbały, by PAX nie uzyskał monopolu na czerpanie z tego zysków. Praca w ośrodkach internowania miała rozpocząć się 1 września 1954 r., a do 15 września miała w nich nastąpić pełna "produktywizacja".

Pod przymusem

Decyzje te zrealizowano i praca przymusowa ruszyła. W klasztorach wydzielono pomieszczenia robocze, wybrano zakonnice - kierowniczki produkcji. Związek Branżowy Spółdzielni Odzieżowo-Włókienniczych przeprowadzał "produktywizację" przez swoje spółdzielnie terenowe (w porozumieniu z UdSW). I tak, "patronat wytwórczy" nad ośrodkami internowania pełniły: dla Dębowej Łąki - Spółdzielnia Pracy w Kowalewie, Gostynia - Krawiecka Spółdzielnia Pracy "Gostynianka", Kobylina - Spółdzielnia "Krotoszynianka", Otorowa - Spółdzielnia Bieliźniarzy i Gorseciarzy w Poznaniu, Stadnik i Wieliczki - Spółdzielnia Pracy Bieliźniarzy i Pokrewnych Zawodów w Krakowie, Staniątek - Spółdzielnia Pracy Bieliźniarsko-Konfekcyjnej im. Dąbrowskiego w Krakowie. Wszędzie zatrudniono instruktorki Związku Branżowego, które miały organizować szkolenia i oddziaływanie polityczne na zakonnice.

Internowane szyły bieliznę, haftowały patki mundurowe PKP, darły pierze itd. Część zakonnic w Staniątkach pracowała jesienią na roli, w PGR. Poddane "produktywizacji" siostry ubezpieczono, a wypłata pensji następowała indywidualnie, według wykonanego akordu (siostry oddawały pieniądze przełożonym zakonnym).

Praca odbywała się na ogół w trudnych warunkach, w ciasnocie, przy braku dobrego oświetlenia. Np. w Dębowej Łące pracowano od godziny 7 do 18 z godzinną przerwą obiadową. Prowadzono wyliczenia, których celem było efektywne wykorzystanie przymusowej pracy na potrzeby państwa. Z początkiem 1955 r. w niektórych ośrodkach wprowadzono tzw. normy, zasady współzawodnictwa, pracę w nadgodzinach i na zmiany.

Wszystko to niekorzystnie wpływało nie tylko na zdrowie kobiet, relacje między nimi, ale także na życie zakonne. Władze nie wyrażały zgody, by Kościół pomagał materialnie internowanym siostrom; tłumaczono to ich rzekomą samowystarczalnością.

Mimo przymusowej izolacji, nacisków na porzucenie stanu duchownego, prób werbunku przez UB, antagonizowania Polek z Niemkami, trudnych warunków bytowych - zakonnice starały się ułożyć sobie życie w takich warunkach. Na ogół, choć nie bez problemów, to się udawało. Także narzuconą pracę wykonywały rzetelnie: gotowe wyroby starały się oddawać w terminie, były zdyscyplinowanymi pracowniczkami. Łączyły pracę z modlitwą, którą można było często usłyszeć w klasztornych "salach produkcyjnych".

***

Stan taki trwał do jesieni 1956 r. W październiku prymas Wyszyński uzależnił swoje zwolnienie z izolacji w Komańczy od przywrócenia wolności śląskim siostrom. Nowy przywódca partii komunistycznej Władysław Gomułka wyraził zgodę, a powrót zakonnic przypieczętowano w wydanym 8 grudnia 1956 r. komunikacie tzw. komisji wspólnej złożonej z przedstawicieli Episkopatu i rządu. Większość sióstr opuściła klasztory-więzienia do lutego 1957 r. Kilka ostatnich wyjechało z Gostynia dopiero w 1959 r.

Walka z Kościołem trwała nadal, ale już innymi środkami. Polskie klasztory ocalały.

BARTŁOMIEJ NOSZCZAK jest redaktorem naczelnym portalu internetowego historycy.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2007