Niewidzialna siła młodych

Nowe seminaria w Denver, wzrost liczby powołań w Hiszpanii? Światowe Dni Młodzieży to zjawisko globalne, które zmienia lokalne społeczności.

07.08.2016

Czyta się kilka minut

Nocne czuwanie podczas ostatnich ŚDM, Brzegi k. Krakowa, 30 lipca 2016 r. / Fot. Kamila Buturla dla „TP”
Nocne czuwanie podczas ostatnich ŚDM, Brzegi k. Krakowa, 30 lipca 2016 r. / Fot. Kamila Buturla dla „TP”

Pewien młody Australijczyk nawiązał rozmowę z franciszkaninem podczas Światowych Dni Młodzieży w Madrycie w 2011 r. Kilka miesięcy później odwiedził rodzinę w Nowym Jorku. Przypadkiem wziął udział w drodze krzyżowej, która szła ulicami Brooklynu. Spotkał tego samego franciszkanina. Dziś jest w seminarium.

To jedna z ulubionych anegdot na temat ŚDM ojca Johna Paula Ouellette’a, którą przytoczył w rozmowie z „Our Sunday Visitor”. Sam Ouellette postanowił służyć Bogu po spotkaniu młodzieży w Denver (1993 r.). Takich historii związanych z indywidualnymi nawróceniami jest wiele. Nie brakuje też anegdot o parach, które spotkały się podczas papieskiej mszy dla młodych i postanowiły zawrzeć związki małżeńskie. W socjologicznym słowniku utarło się nawet określenie „Efektu Światowych Dni Młodzieży”.

– To okazja do głębokiej odnowy Kościoła, parafii, grup młodzieżowych w kraju przyjmującym. Przyczyniły się do powstania nowego pokolenia katolików, którzy są zaangażowani w Kościele i w społeczeństwie. Wpływ ŚDM jest mierzalny – przekonuje ks. Éric Jacquinet w rozmowie z portalem Zenit.org.

A Michel Remery, holenderski ksiądz, autor projektu „Tweeting with GOD” („Ćwierkanie z Bogiem”), w swojej pracy na temat wpływu ŚDM na duszpasterstwo wśród młodzieży skupia się głównie na entuzjazmie, który rozwija się potem w parafiach. Nie przywołuje jednak żadnych statystyk, pisze o trendzie, który jego zdaniem jest widoczny gołym okiem.

Za to krytycy ŚDM podają liczby: w ciągu 30 ostatnich lat (od czasu, gdy organizowane są ŚDM) liczba osób po 60. roku życia, które przestały wierzyć, wzrosła z 12 do 20 proc. A więc potencjalni uczestnicy pierwszych edycji ŚDM spotkali przeszkody na drodze duchowej. Gdzie leży prawda?

Dni zmieniają ludzi

Przez rok niemal czterometrowa, drewniana statua Dziewicy Maryi podróżowała po całej Australii od diecezji do diecezji. Aż w końcu, w lipcu 2008 r., dotarła do Sydney, a wkrótce po niej – papież Benedykt XVI. Został przywitany m.in. przez grupę Aborygenów, którzy odśpiewali nieco popową wersję hymnu.

Światowe Dni Młodzieży w Sydney zostały jednak zapamiętane z innego powodu. Papież przeprosił za molestowanie dzieci przez duchownych. W katedrze Świętej Marii spotkał się z czterema ofiarami, wysłuchał ich historii, a potem celebrował mszę. To był pierwszy tego typu gest głowy Kościoła.

W ciągu pięciu dni w ŚDM w Sydney uczestniczyło aż 500 tys. osób z 200 krajów. Jaki wpływ miały na uczestników? Sprawdzili to ks. Michael Mason, profesor Australijskiego Uniwersytetu Katolickiego, oraz Ruth Webber, doktor socjologii Andrew Singleton z Uniwersytetu Monash, którzy prowadzili Projekt Pielgrzym.

W trakcie ŚDM i pół roku później zadali podobne pytania pielgrzymom wyselekcjonowanym z grupy 12 tys. osób (wszyscy byli obywatelami Australii). Podzielili uczestników na: „oddanych Kościołowi”, „zaangażowanych”, „otwartych” i „społecznych”. Ci ostatni występowali zazwyczaj w grupie wiekowej 14–18 lat, sporadycznie brali udział w mszach, a ŚDM potraktowali jako spotkanie towarzyskie.

Siedem na dziesięć osób stwierdziło, że ŚDM to jedno z najwspanialszych doświadczeń w ich życiu. Ponad 40 proc. uznało, że ich wiara została wzmocniona, a połowa, że chce zachowywać się lepiej i brać przykład z Jezusa. Po pół roku większość uznaje, że ŚDM sprawiły, że „uległy zmianie ich postawy etyczne” w codziennym życiu.

Trzy główne korzyści z ŚDM dla wszystkich grup wiekowych, które się powtarzały, to: świadomość, że można żyć według swoich wyborów (85 proc.); bliższa relacja z Bogiem (81 proc.); silniejsze poczucie tożsamości katolickiej (78 proc.). Tylko 10 proc. pielgrzymów stwierdziło, że „katecheza była niezbyt opłacalna”.

 „Istnieją wyraźne dowody na to, że wielu pielgrzymów zmieniło swoje myślenie i przypisują to udziałowi w Światowych Dniach Młodzieży” – podsumowywali swoje badania autorzy. Większość uczestników deklarowała, że swoją wiarę będzie rozwijać podczas rekolekcji, ale nie wykluczali też podróży do Madrytu.

– To oczywiste, że ŚDM był tylko początkiem pracy dla księży, ministrantów, parafii i rodzin katolickich – mówił do wiernych Anthony Fisher, arcybiskup Sydney.

Ale socjologowie już widzą efekty „nowej ewangelizacji” w Australii. Pochodną ŚDM jest Australian Catholic Youth Festival (w 2013 r. zorganizowany w Melbourne, dwa lata później w Adelajdzie), który przyciąga ok. 3 tys. osób w wieku 9–25 lat.

15 nowych kapłanów

„Nie zatrzymujcie Chrystusa dla siebie! Przekazujcie innym radość waszej wiary! Świat potrzebuje waszego świadectwa, z pewnością potrzebuje Boga” – mówił papież Benedykt XVI dwa lata później na mszy zamykającej ŚDM na lotnisku Cuatro Vientos w stolicy Hiszpanii.

Media skupiły się głównie na demonstracjach przeciwko wydatkom na imprezę (50 mln euro pokryli głównie uczestnicy i sponsorzy, miasto wsparło ŚDM pod kątem transportu i bezpieczeństwa). Doszło nawet do starć pielgrzymów z protestującymi. Drugim obrazkiem widocznym w telewizji, zorganizowanym już po oficjalnym zakończeniu ŚDM, był Dzień Seminarium na Plaza de Cibeles.

Kampania miała przyciągnąć do Kościoła nowych kapłanów i zakonnice. Nie brakowało reklam, które mówiły, że w samych Chinach potrzebnych jest ok. 20 tys. misjonarzy. Po przemówieniu Kika Argüella, hiszpańskiego malarza i inicjatora Drogi Neokatechumenalnej (fundacji, która ma na celu promowanie odnowy życia parafialnego, zatwierdzonej przez Jana Pawła II), pod ołtarz wyszło 5 tys. ludzi (według niektórych danych nawet 7,2 tys.), którzy deklarowali chęć złożenia ślubów.

Rok później statystyki Hiszpańskiej Konferencji Episkopatu wskazały wzrost liczby kandydatów do kapłaństwa (ale tylko o 51 więcej niż w roku ubiegłym). Z grona 5 tys. kandydatów spod ołtarza do seminarium zgłosiło się – według hiszpańskiej prasy – tylko 15 osób. Statystyki Drogi Neokatechumenalnej mówią o 700 osobach, które postanowiły rozeznać się w możliwościach pracy w roli misjonarza w krajach takich jak Izrael, Brazylia czy Finlandia. Obie wersje dotyczą jednak Kościoła hiszpańskiego, a w uroczystościach ŚDM brali udział wierni z całego świata.

Cała masa młodych

– Czy 15 seminarzystów to mało, czy dużo? – dopytuję dr. Anthony’ego Cleary’ego, dyrektora edukacji religijnej w Sydney Catholic Schools. Z powodu ŚDM rozpoczął on pracę nad doktoratem na temat australijskich pielgrzymów. Poznał setki, jeśli nie tysiące przypadków życiowych zmian po spotkaniach młodzieży z papieżem. Przeprowadził wywiady z uczestnikami niemal wszystkich ŚDM od początku papieskiej inicjatywy.

– Siła tej imprezy jest niewidzialna. Dlatego wolę opowiadać o jednostkach, a nie o konkretnych społecznych fenomenach. Bo każdy człowiek i jego historia to dowód na siłę ŚDM. Jak mój znajomy ksiądz, który poczuł powołanie, gdy uczestniczył w ŚDM w Kolonii – odpowiada Australijczyk.

Jego zdaniem zmiany na poziomie społeczności można zauważyć dopiero po latach. I tak np. w 2014 r. w Santiago de Compostela, w 25. rocznicę ŚDM, spotkali się byli uczestnicy, ale też ich dzieci. W mieście powstały nowe koła parafialne i grupy wiernych skupione m.in. na dyskusjach na temat wiary w świecie technologii.

Podobnie zresztą w Denver (1993 r.), gdzie głos Jana Pawła II został szczególnie wysłuchany. Papież mówił o poszanowaniu życia, a zainspirowana jego słowami grupa studentów zorganizowała grupę Crossroads, która przemierza Stany Zjednoczone i modli się np. pod klinikami aborcyjnymi. Po ŚDM w Denver założyli dwa nowe seminaria i zbudowali Centrum Świętego Juana Diego (to ważny święty zwłaszcza w Meksyku, któremu objawiła się Matka Boska z Guadalupe), czyli hiszpański instytut rodziny i opieki duszpasterskiej.

Dr Cleary nie ma wątpliwości, że efekty przychodzą po latach. Dlatego organizuje wyjazdy na ŚDM dla nastolatków oraz studentów z Sydney i okolic.

– Gdy osiem lat temu w Sydney organizowaliśmy spotkanie z papieżem, wielu uważało to za błąd. Nie brakowało krytyków, nawet w Kościele. Bo to antypody, koniec świata, bo silnie zlaicyzowana młodzież. Ale było warto! – przekonuje Cleary.

– Dlaczego?

– Bo ŚDM ma większą publikę niż mistrzostwa świata w piłce nożnej czy igrzyska olimpijskie. Spójrzmy na Sydney czy ostatnio Rio de Janeiro. Ilu kibiców było na trybunach, a ilu pielgrzymów uczestniczyło w mszy świętej na plaży Copacabana?

Porównanie do sportu zdaniem Cleary’ego jest jak najbardziej na miejscu. Kolejne pokolenia przekazują następnym zamiłowanie do Boga – tak jak ojcowie swoim synom pasję do piłki.

– Dlatego ŚDM to ważne globalne zjawisko, które pomaga szerzyć wiarę. Dla nas Australijczyków przełomem była organizacja ŚDM w Sydney. Nagle nastąpił gwałtowny wzrost pielgrzymów w wieku szkolnym. Nasze placówki katolickie wysłały do Toronto i Kolonii w sumie 55 uczniów. Co się wydarzyło po Sydney? Do Madrytu pojechało już 465 osób, w Rio było nas 270. Wiesz, ilu naszych uczniów będzie słuchało papieża Franciszka w Krakowie? – pyta Cleary.

Bezradnie wzruszam ramionami.

– 460 osób, dasz wiarę? – uśmiecha się Australijczyk. – Co może lepiej pokazać zmianę, która zachodzi w naszych duszach? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2016