Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawie niewystępujący bardzo potężny staruch niszczy demokrację pełen żalu za katastrofę Gwiazdy Śmierci. Jego premier stuka obcasami, jego prezydent jest młody i ma chwile słabości, jego ludzie z zasady noszą maski. Bohaterom udało się nie powiedzieć przez cały film niczego, czego nie mówili w poprzednich epizodach, co publiczność kwituje jednak wzruszeniem. Broniący demokracji rebelianci odświeżyli dizajn, lecz kiedy się im przyjrzeć, okazuje się, że wszyscy są jakoś spokrewnieni z tymi złymi od rządu (i odwrotnie, rzecz jasna). Mamy zatem do czynienia ze skomplikowanym, ale oczywistym przypadkiem resortowych dzieci w odległej galaktyce. Demokracja obroni się, ale tylko do bezpiecznego pułapu wiecznego zagrożenia, co gwarantuje kolejne epizody bujdy na resorach. ©