Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
SPD, która wygrała wybory, wzięła resorty codziennego zarządzania państwem: MSW oraz ministerstwa pracy, zdrowia, budowy, ale i obrony. 63-letni Olaf Scholz, przyszły kanclerz, to pragmatyczny macher z ogromnym politycznym doświadczeniem. On i jego partia będą niejako kontynuować linię Angeli Merkel, która zamiast fajerwerków i wielkich obietnic wolała mozolne popychanie spraw do przodu. Główne obietnice SPD to podniesienie płacy minimalnej do 12 euro brutto za godzinę i budowa 400 tys. nowych mieszkań rocznie.
Ryzykowne tematy socjaldemokraci oddali partnerom. Przejmując resorty środowiska i rolnictwa, a przede wszystkim gospodarki, Zieloni biorą na swoje barki transformację energetyczną. Powiększony resort gospodarczy, który teraz będzie odpowiadać także za ochronę klimatu, ma być narzędziem odchodzenia do 2030 r. od spalania węgla. Do końca tej dekady 80 proc. energii ma pochodzić z odnawialnych źródeł.
Natomiast liberałowie wzięli m.in. finanse, transport i cyfryzację oraz edukację. To zestaw nieprzypadkowy. W kampanii FDP najgłośniej podkreślała potrzebę unowocześnienia państwa i odejścia od przysłowiowego faksu, w Niemczech nadal powszechnie używanego.
Rząd Scholza będzie prowadził politykę lewicowo-liberalną. Trzy partie zgodziły się na zalegalizowanie marihuany, łatwiej będzie zmienić płeć, ułatwiony zostanie dostęp do aborcji, związki nieformalne otrzymają ulgi dotąd dostępne tylko dla małżeństw. Ruszy narodowy plan działania na rzecz akceptacji mniejszości seksualnych, z budżetem 70 mln euro. Szykują się też duże zmiany w polityce migracyjnej. Osoby spoza Unii mają uzyskać łatwiejszy dostęp do niemieckiego rynku pracy i prosty dostęp do obywatelstwa, nawet po tylko trzech latach pobytu.
MSZ trafi w ręce Zielonych. To partia krytyczna wobec Kremla i Nord Stream 2, więc pojawia się szansa na bardziej asertywną politykę Berlina wobec Moskwy. Natomiast wszyscy koalicjanci chcą pogłębionej integracji Unii – w umowie mowa jest o rozwoju Unii w kierunku federalnego państwa europejskiego.©