Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kalendarz ekumeniczny" to jeden z najpiękniejszych i najdojrzalszych polskich owoców Wielkiego Jubileuszu. Po raz pierwszy opublikowano go w roku 2000 (jednym z członków redakcji tego kalendarza był młody filozof Adam Dobrzyński). Potem "Kalendarz ekumeniczny" ukazał się jeszcze dwukrotnie, co roku zmieniając wydawcę, wreszcie zniknął z rynku, by odrodzić się w roku 2006 w krakowskim Wydawnictwie Homini pod jednoosobową redakcją Dobrzyńskiego, który wstąpił tymczasem do zakonu dominikanów.
"Kalendarz ekumeniczny" jest adresowany do członków różnych Kościołów chrześcijańskich, a także wyznawców judaizmu i islamu. Bo też korzystając z niego, dowiemy się, kiedy przypadają ich święta (a nawet o której godzinie zaczyna się i kończy szabat i kiedy w danym miesiącu powinna rozpoczynać się modlitwa muzułmanina). Więcej, możemy duchowo współuczestniczyć w modlitwie współbraci chrześcijan, bo redaktor zanotował codzienne czytania w Kościołach rzymskokatolickim, prawosławnym i ewangelicko-augsburskim. Szkoda jedynie, że brak perspektywy starokatolickiej...
Otrzymujemy "dwa w jednym": właściwy kalendarz i poważną publikację religijną; tegoroczne wydanie poświęcone jest Jerozolimie, świętemu miastu chrześcijan, Żydów i muzułmanów. Znajdziemy tu zatem eseje ks. Michała Czajkowskiego (to ważny powrót do życia publicznego tego pokutującego za swoje winy duszpasterza i znakomitego biblisty!), a także wielkiego teologa protestanckiego Jürgena Moltmanna i ukraińskiego biskupa prawosławnego Ihora Isyczenki. Inicjatywie patronują trzej biskupi (prawosławny, luterański i rzymskokatolicki) oraz rada naukowa pełna profesorów i myślicieli.
Dzięki odpowiedzialnej za projekt graficzny Katarzynie Bruździe otrzymujemy książkę "miłą w dotyku" i bardzo ładną, pełną rysunków przedstawiających Jerozolimę i "owoce Nowego Jeruzalem" (oliwka, hebanowiec, mandragora..., zob. Ap 22, 1-2). Inna sprawa, że owe rysunki i merytoryczna gęstość treści sprawiają, że zostaje niewiele miejsca na notatki. A może o to właśnie chodzi: żeby dać nam książkę do lektury i medytacji? W takiej sytuacji potrzebowalibyśmy jeszcze jednego kalendarza - terminarza.
I to jest dla mnie, recenzenta, pocieszenie. Bo czy ma sens recenzowanie kalendarza już po rozpoczęciu nowego roku? Tak, przynajmniej w przypadku tego kalendarza. Nie wyobrażam sobie biskupa, duszpasterza czy tzw. otwartego katolika, który nie interesowałby się, kiedy i jak świętują inne Wspólnoty. Taki kalendarz może być początkiem ich dostrzeżenia, spotkania, rozmowy...
Chciałbym wierzyć, że "Kalendarz ekumeniczny" ukaże się w roku przyszłym i jeszcze później. Że będzie coraz lepszy (i np. uwzględni buddystów). Ale to tak naprawdę zależy od nas.
Kalendarz ekumeniczny 2008: Jeruszalaim - miasto pokoju, Wydawnictwo Homini i Księgarnia św. Jacka, Kraków-Katowice 2007.