Nie warto umierać

Podatek liniowy to sztandarowe hasło ekonomiczne Platformy Obywatelskiej. Tuż po wygranych wyborach postulat jego wprowadzenia został podtrzymany. Szansa na taką zmianę jest jednak niewielka.

02.11.2007

Czyta się kilka minut

Przeciwko podatkowi liniowemu jest nie tylko opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość (pikanterii dodaje fakt, że główna ekonomistka PiS, Zyta Gilowska, za poprzedniego wcielenia była entuzjastką takiego podatku) oraz LiD - entuzjazmu nie wykazuje również PSL, co trochę dziwi, bo partia ta chce utrzymania podatku gruntowego, a ten - jak nie trudno zauważyć - ma charakter proporcjonalny. Czy zatem Platforma powinna "umierać za podatek liniowy"?

Zalety i wady

Trudno na świecie znaleźć ekonomistę, który nie zgodzi się z twierdzeniem, że podatek liniowy - opodatkowanie jest proporcjonalne do uzyskanych dochodów (i nie istnieją żadne ulgi i odpisy podatkowe) - to najlepsze rozwiązanie fiskalne. Zalety tego podatku są oczywiste. Płaci go nie 17, 5 mln otrzymujących dochody pracowników, lecz kilka milionów pracodawców. A to oznacza prostotę naliczania, skutkującą dwoma wielkimi korzyściami: likwidacją wszelkich kłopotów z rozliczaniem podatku przez niemal wszystkich obywateli oraz minimalnymi kosztami poboru (rzecz niebłaha, bo przy obecnym systemie aby uzyskać nieco ponad 30 mld zł przychodów budżetowych z PIT, trzeba wyłożyć około pół miliarda złotych). Te zalety mogą powodować dalsze korzyści związane ze wzrostem skali inwestycji (w tym także w następstwie napływu większych inwestycji) oraz zmniejszeniem szarej strefy. Wskutek tych zmian konieczna przy takiej reformie obniżka skali opodatkowania (bo bez niej - o czym dalej - wprowadzenie podatku liniowego oznacza wzrost realnego opodatkowania dla sporej liczby obywateli) może - przynajmniej po części - sama się sfinansować. A w dłuższym okresie - na pewno sprzyja wzrostowi gospodarczemu.

Cudów jednak nie ma. Dzisiaj średnia stopa podatkowa wynosi ok. 16,5 proc. Nie chcąc powodować ubytków budżetowych, powinniśmy więc gdzieś w okolicach tej liczby ustalić nową stawkę liniową. Jednak dzisiaj aż 93,3 proc. podatników (bagatela: ponad 22 miliony osób) z pierwszego przedziału płaci podatek według stopy - średnio - 14,6 proc. Zmiana oznacza zatem wzrost ich podatków. Warto zauważyć, że ustalenie stawki na poziomie 14,59 proc. także nie rozwiązuje problemu, bo będzie to niesprawiedliwe dla części podatników z pierwszego przedziału (11 mln osób), płacących dzisiaj poniżej średniej, a na dodatek spowoduje pięciomiliardowy ubytek dochodów budżetu. I tak dalej, i tak dalej. Każde dalsze obniżanie stawki zmniejszy wprawdzie liczbę ponoszących straty, ale powiększy straty budżetu.

Dyskusja, czy wprowadzenie podatku liniowego jest moralne i sprawiedliwe, trwa od lat i powiedziano w niej wszystko. Wiadomo tedy, że odpowiedź na to pytanie zależy od przyjętej aksjologii i uznania za słuszną jednej z dwóch "zasad sprawiedliwości". Jeżeli uważamy, że sprawiedliwa jest "sprawiedliwość dystrybutywna" (każdy płaci taką samą część swoich dochodów), jest to rozwiązanie słuszne. Jeżeli natomiast należymy do zwolenników "sprawiedliwości wyrównawczej" i uważamy, że system podatkowy ma wyrównywać różnice dochodowe i pomagać słabszym, to musimy przeciwko podatkowi liniowemu - w imię sprawiedliwości - protestować.

W demokracji o wyborach decyduje większość. A w Polsce, mimo pewnych zmian w postawach społecznych, więcej zwolenników ma sprawiedliwość wyrównawcza. I o tym trzeba także pamiętać.

Znikome korzyści

Obawy o negatywną percepcję społeczną reformy podatkowej sprawiły, że w obecnej postaci to, co proponuje Platforma, nie jest już podatkiem liniowym, tylko podatkiem płaskim, zawierającym kwotę wolną od podatku oraz pewną (mniejszą niż dzisiaj) ilość ulg czy odpisów podatkowych. Nie jest to zatem podatek liniowy, lecz złagodzony podatek progresywny, z dwustopniowej, zamiast czterostopniowej, skalą podatkową.

Jeżeli uzmysłowimy sobie tę prawdę, łatwo będzie zauważyć, że różnica między obecnym i proponowanym systemem podatku dochodowego nie ma charakteru jakościowego, a jedynie ilościowy. Bowiem przy płaskim podatku z dwoma skalami dalej bowiem istnieć będą formularze podatkowe i konieczność osobistego rozliczania podatku w urzędzie skarbowym. A niewielka korzyść dla podatnika związana z uproszczeniem tych czynności skonsumowana może być przez niekorzystną zmianę efektywnego opodatkowania.

Dodatkowo, w obszarze podatku płaskiego znajduje się obecnie wspomniane 22 mln osób z pierwszego przedziału podatkowego, a 6,5 mln osób (prawie jedna czwarta podatników) pobierających dochody z jednego źródła, np. ZUS-u, już znajduje się w sferze podatku liniowego.

Jaka jest prawda o sytuacji finansów publicznych, nie wie nikt poza Zytą Gilowską (a i jej wiedza nie jest kompletna). Dostępne dane nie są zbyt optymistyczne. W tym roku faktyczny deficyt budżetu wyniesie ok. 12-15 mld zł (według optymistów może być nawet mniejszy). Na rok przyszły zaplanowany jest natomiast deficyt wynoszący ponad 28 mld zł. Jest to efekt populistycznej polityki poprzedniego rządu i rozdawania na lewo i prawo pieniędzy poprzez uchwalanie podwyżek płacowych i dodatkowych świadczeń socjalnych, które niestety nie wygasną po przyszłym roku. Wręcz przeciwnie - będą rosnąć. Sprawiły one, że w kolejce po pieniądze ustawiają się następni (strajki w celu uzyskania 50 proc. podwyżki zapowiadają już nauczyciele). Sytuacja budżetu nie będzie w najbliższych latach lepsza, lecz gorsza (najlepszy okres dla reform został zaprzepaszczony). Czas na obniżanie podatków nie jest zatem najlepszy. Walczyć raczej trzeba będzie o to, by nie powiększał się deficyt budżetowy. Jeżeli dobra koniunktura się utrzyma, ten rozdęty budżet będzie można jakoś cerować. Co jednak będzie, kiedy koniunktura - a to nieuchronne - się pogorszy? Lepiej o tym nie myśleć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2007