Nie możemy się poddać

KATARZYNA ŁAZIUK, laureatka Nagrody Polin 2022: Znienawidziłam ten spójnik. Uważam, że jeśli chodzi o pamięć, nie ma żadnego „ale”. Szacunek zamordowanym należy się bezwarunkowo.

12.12.2022

Czyta się kilka minut

Katarzyna Łaziuk, laureatka Nagrody Polin 2022 r. / MAGDA STAROWIEYSKA / MUZEUM POLIN
Katarzyna Łaziuk, laureatka Nagrody Polin 2022 r. / MAGDA STAROWIEYSKA / MUZEUM POLIN

MICHAŁ SOWIŃSKI: Właśnie odebrała Pani Nagrodę Polin 2022, ale o pamięć o polskich Żydach dba Pani już od dawna.

KATARZYNA ŁAZIUK: To prawda, wszystko zaczęło się w 2009 r., kiedy dostałam propozycję zorganizowania jednodniowej wizyty młodzieży izraelskiej w liceum, w którym pracowałam. Miałam zaopiekować się nauczycielami, spotkać się z nimi, opowiedzieć im o żydowskiej historii Mińska Mazowieckiego. Wtedy ze wstydem zrozumiałam, że niewiele na ten temat wiem. O historii Żydów właściwie się nie mówiło, ani w szkole, ani w domu. Na szczęście miałam całe wakacje, żeby przygotować się do tego zadania. Przeczytałam wszystkie możliwe artykuły, spotkałam się z lokalnymi historykami. I od tego momentu wsiąkłam w historię mińskich Żydów. Gdy już zdobyłam trochę wiedzy, sama zaczęłam jeździć na konferencje. Po dwóch latach dostałam grant z ambasady amerykańskiej na szkolenie dla edukatorów. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, chyba nie zasłużyłam wtedy na to wyróżnienie. Niemniej był to dla mnie jeden z ważniejszych impulsów do dalszego działania.

Jakie były inne?

W tamtym czasie poznałam ocalonego z Zagłady łodzianina Romana Kenta, który niestety zmarł w zeszłym roku. Było to niezwykłe doświadczenie. Pierwszy raz usłyszałam żywe świadectwo kogoś, kto na własne oczy widział Holokaust. Postanowiłam wtedy przekazać dalej światu jego historię. Przetłumaczyłam z angielskiego jego książkę „Mój pies Lala”, sama zaczęłam prowadzić szkolenia dla nauczycieli, zostałam także ambasadorką Muzeum Polin i liderką Forum Dialogu.

Gdy Pani zaczynwała swoją działalność, jaka była powszechna świadomość na temat historii Żydów z Mińska Mazowieckiego?

Niestety, bardzo niewielka. Istniała właściwie wyłącznie wśród zawodowych historyków zajmujących się lokalnymi tematami. O pamięć o żydowskich sąsiadach zawsze dbało towarzystwo Przyjaciół Mińska Mazowieckiego. Na szczęście, krok po kroku, to się zmienia. Widać to choćby po tym, że coraz więcej mieszkańców Mińska uczestniczy w wydarzeniach, które organizujemy.

W jakich na przykład?

Przede wszystkim upamiętniających ofiary Holokaustu, ale nie tylko – chcemy pokazać, że historia Żydów to nie tylko Zagłada. Dlatego już od ośmiu lat organizujemy Dni Kultury Żydowskiej. Zależy nam, żeby pamięć o mińskich Żydach była jak najpełniejsza. I chyba nam się udało, bo z każdą edycją przychodzi coraz więcej ludzi. Gdy zaczynaliśmy, działaliśmy spontanicznie, chcieliśmy dotknąć jak najwięcej tematów, opowiedzieć jak najszerzej o różnych aspektach kultury żydowskiej. Teraz co roku skupiamy się na jednym, wybranym wątku przewodnim, na przykład literatura, muzyka czy tradycja szabatu i wokół niego budujemy cały program. W programie staramy się uwzględniać różne grupy odbiorców – rodziny, młodzież czy dzieci.

Jak duża przed wojną była społeczność żydowska w Mińsku?

W 1939 r. było to 40 proc. mieszkańców. We wcześniejszych okresach to się zmieniało, w pewnym momencie było nawet 50 proc. W 1942 r. nastąpiła likwidacja mińskiego getta i w ciągu dwóch dni zamordowano prawie wszystkich Żydów, którzy mieszkali w naszym mieście i okolicznych miejscowościach. Szacuje się, że 5000 osób zostało wywiezionych do obozu w Treblince, a 1300 zastrzelono na miejscu. Przeżyło około 200 Żydów. Dlatego moim najważniejszym celem jest dbanie o pamięć o ofiarach tych tragicznych wydarzeń. Co roku odczytujemy apel poległych wraz z krótkimi biografiami i prosimy mieszkańców, żeby zabrali ze sobą do domu choć jedno imię.

Czyli przez te lata udało się odzyskać, choćby częściowo, pamięć o tych ludziach.

Nie mam konkretnych danych, bo trudno jest zmierzyć zmieniającą się świadomość mieszkańców, ale z moich obserwacji i prywatnych rozmów wynika, że jednak idzie ku lepszemu. Wydaje mi się, że do ludzi najskuteczniej dociera się poprzez kulturę. W ten sposób najłatwiej oswoić inność – i to mechanizm uniwersalny, który działa także w innych kontekstach. Jeśli poznamy czyjąś kulturę i historię, możemy uczynić ją częścią naszej własnej tożsamości, szczególnie jeśli mówimy o ludziach, którzy kiedyś współtworzyli naszą lokalną wspólnotę. Nigdy nie robię nic na siłę, jedynie zapraszam do udziału. Wymuszanie czegokolwiek jest zazwyczaj kontrskuteczne.

To drażliwy wątek, ale chciałbym zapytać o tzw. złą atmosferę wokół tego typu akcji. Czy doświadczyła jej Pani?

Trudno jej uniknąć w tym kontekście. Na początku wszystko wydawało mi się proste. Myślałam, że wystarczy, aby moi współmieszkańcy dowiedzieli się o pewnych rzeczach, a wtedy zaczniemy wspólnie działać. Niestety, okazało się to nie takie proste. Mój początkowy entuzjazm nie był tak zaraźliwy, jak sądziłam. Zdarzały mi się też momenty bezsilnej złości, gdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego inni nie chcą patrzeć na nasz wspólny świat tak jak ja. Albo gdy ciągle pojawiały się jakieś „ale”. Upamiętnianie ofiar Zagłady owszem, ale Żydzi to, ale Żydzi tamto... Dlatego szybko znienawidziłem ten spójnik. Uważam, że jeśli chodzi o pamięć, nie ma żadnego „ale”. Szacunek zamordowanym należy się bezwarunkowo.

A teraz?

Jestem już na innym etapie, choć oczywiście wciąż napotykam różne problemy. Jednak lata pracy i budowania zaufania procentują. Teraz już wiem, że to, co nazwał pan „złą atmosferą”, prawie zawsze wynika z niewiedzy i bezsensownie powielanych stereotypów. Dlatego jedyną sensowną reakcją w takiej sytuacji są działania edukacyjne. Dobrze to widać na przykładzie młodszych ludzi. Moi uczniowie nie mieli już wdrukowanych tak wielu uprzedzeń jak poprzednie pokolenia, dlatego reagują zupełnie inaczej. Rozpiera mnie duma, gdy dowiaduję się, że część z nich została wolontariuszami Muzeum Polin i 19 kwietnia rozdają na ulicy żonkile. Mam tylko jedno ciche marzenie. Wciąż rozsyłam różne zaproszenia do lokalnych parafii z nadzieją, że księża podadzą informacje dalej albo sami się pojawią...

Z jakim skutkiem?

W tym roku na obchodach 80. rocznicy likwidacji getta nie pojawili się żadni przedstawiciele Kościoła... Przyjeżdża do nas czasem ksiądz Lemański. A na Starym Rynku, gdzie rozegrały się te najtragiczniejsze wydarzenia, znajduje się najstarszy kościół w Mińsku... Wciąż mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni, że może za rok będzie jakiś odzew.

Przy okazji Nagrody Polin często mówi się o edukacji jako tej szczególnej formie dbania o pamięć o polskich Żydach. Jak to wygląda z Pani perspektywy?

Od czterech lat pracuję w urzędzie miasta, więc mam mniejszy kontakt z systemem edukacji. Gdy jednak pracowałam jeszcze w szkole, miałam ogromne szczęście do cudownych i mądrych uczniów. Nigdy nie zdarzyło się, żeby jakiś mój projekt, do którego zapraszałam młodych ludzi, nie spotkał się z zainteresowaniem i zaangażowaniem. Długo uczyłam angielskiego i przez lata w lutym prowadziłam zajęcia w ramach Black History Month. Dużo mówiłam o historii Afroamerykanów i ich wkładzie w kulturę amerykańską. Jest takie zdjęcie, na którym Martin Luther King w jednym z marszów idzie ramię w ramię z Abrahamem Heschelem, jednym z najważniejszych filozofów i teologów XX wieku. Jego matka urodziła się w Mińsku Mazowieckim, stąd też pochodzą jego dziadkowie i dalsza rodzina. Gdy byłam na studiach, czytałam jego książki, ale nie miałam świadomości, że ma on jakiekolwiek związki z moim miastem. A teraz mogę o tym opowiadać młodym ludziom, których autentycznie to interesuje. Jak już mówiłam, nikogo do niczego nie zmuszam, wolę opowiadać, pokazywać i czekać, aż ktoś będzie chciał podjąć wątek. Inna sprawa, że na lekcjach angielskiego miałam większą swobodę w doborze tematów...

No właśnie, to kolejny bolesny temat – system edukacji w Polsce, systematycznie okaleczany w ostatnich latach. Widzi Pani nadzieję na dialog i empatię w tych coraz mroczniejszych czasach?

Powtórzę za moim mentorem, przywołanym wcześniej Romanem Kentem, który jedno ze swoich przemówień zakończył stwierdzeniem, że cała nadzieja w edukacji. I mówił to, zwracając się do nauczycieli, bo to od nich zależy nasza przyszłość. Ja również głęboko w to wierzę. Sytuacja geopolityczna, w której teraz się znaleźliśmy, również to potwierdza. Od lat powtarzamy „nigdy więcej”, a za naszą wschodnią granicą znów dzieją się rzeczy, które znamy z najczarniejszych kart europejskiej historii. Dla mnie to sygnał, że musimy włożyć jeszcze więcej wysiłku w kształcenie nowych pokoleń. Zmiana mentalności zawsze trwa najdłużej, ale jednocześnie wiem z własnego doświadczenia, że jest ona możliwa. Nie możemy się teraz poddać. ©

Mecenasem konkursu Nagroda POLIN 2022 jest Jankilevitsch Foundation.
Nagrody pieniężne ufundowali: Tomek Ulatowski, Znamienity Darczyńca Muzeum POLIN, Odette and Nimrod S. Ariav Foundation, Ewa Masny-Askanas i Wiktor Askanas oraz anonimowy darczyńca.

ORGANIZATORZY:
MUZEUM ŻYDÓW POLSKICH POLIN
STOWARZYSZENIE ŻYDOWSKI INSTYTUT KULTURY

Projekt jest finansowany przez Islandię, Lichtnenstein i Norwegię w ramach Funduszu EOG oraz przez budżet krajowy.

Wspólnie działamy na rzecz Europy zielonej, konkurencyjnej i szybszej integracji społecznej

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2022