Nie interesuje mnie śmierć

Ks. Henryk Bolczyk - dla jednych przede wszystkim kapelan górników z kopalni "Wujek" w czasie dramatycznych zdarzeń roku 1981, uwieczniony w filmie Kazimierza Kutza "Śmierć jak kromka chleba", dla innych: następca ks. Franciszka Blachnickiego, wieloletni moderator ruchu oazowego Światło-Życie. A dla Czytelnika wywiadu-rzeki autorstwa Jacka Dziedziny - człowiek, który urzeka spokojem płynącym z wiary i siłą słowa: nie tylko jego treści, ale przede wszystkim sposobu mówienia.

18.12.2009

Czyta się kilka minut

Jacek Dziedzina, dziennikarz "Gościa Niedzielnego", dotarł do ks. Henryka Bolczyka w niemieckiej miejscowości Carlsberg, gdzie mieszka obecnie śląski kapłan, a gdzie ostatnie lata życia spędził ks. Blachnicki. Śląskość to zresztą jeden z ważnych wątków w "Mocowałem się z Bogiem". Ks. Bolczyk, rocznik 1938, wychowywał się w Rudzie Śląskiej, między Halembą a Kochłowicami. Był pierwszym szkolnym rocznikiem w PRL, wstąpił do niższego seminarium duchownego. Tak zaczęła się jego przygoda z kapłaństwem. A jest to, jak czuć w książce, kapłaństwo mądre - w opowieści ks. Bolczyka jest spokój wiary wypływający z głębokiego przeżycia chrześcijaństwa i afirmacji życia.

Dla ks. Bolczyka, który święcenia kapłańskie przyjął w 1962 roku - roku rozpoczęcia przez Jana XXIII Soboru Watykańskiego II - Vaticanum II okazał się "zbawiennym przeciągiem" w Kościele. Kapłan konsekwentnie podkreśla, że istotą chrześcijańskiej religijności jest to, że bóstwo przejawia się w człowieczeństwie, co Sobór podkreślił. Dlatego w życiu codziennym "wtedy będziemy Kościołem, kiedy nie zlekceważymy żadnego człowieka", przekonuje ks. Bolczyk. Łączy ten wątek z innym wymiarem soborowej reformy. Vaticanum II określa jako wielki powrót chrześcijan do Chrystusa. Eucharystię i liturgię nazywa zaś epifanią Kościoła.

Zdaniem ks. Bolczyka myślenie kościelnie to zawsze "myślenie ku odnowie". Kryzys Kościoła zaś jest niczym innym, jak kryzysem świadków - więc żaden chrześcijanin nie może się uchylić od odpowiedzialności. W tym kontekście wybrzmiewają przywołane przez ks. Bolczyka słowa ks. Blachnickiego, które dla wielu stały się życiowym mottem: posiadać siebie w dawaniu siebie.

"Mocowałem się z Bogiem" zaspokoi ciekawość zarówno tych, którzy chcą spojrzeć na tragedię górników z kopalni "Wujek" oczami ich kapelana, jak i tych, którzy są zainteresowani opowieścią o korzeniach, rozwoju i współczesnej ocenie ruchu oazowego. Opowieść ks. Bolczyka, prowadzona zwięźle, prostym i barwnym językiem, właśnie ten drugi wątek za sprawą Jacka Dziedziny czyni głównym w publikacji. Co innego jednak w książce jest najważniejsze.

"Być może człowiekowi w czasie emerytury coraz bliższa jest świadomość, że życia nie mierzy się tylko aktywnością, a taka na pewno był formuła mojego życia od początku kapłaństwa" - mówi ks. Bolczyk, spędzając od 2002 r. czas emerytury przy Międzynarodowym Centrum Ewangelizacji Światło-Życie w Carlsbergu, gdzie pisze doktorat z teologii pastoralnej, przyjmuje nieformalną rolę kierownika duchowego dla wielu Polaków mieszkających w Niemczech, sprawuje inne funkcje kapłańskie.

Mówi więc o swojej emeryturze jako czasie, w którym nie ma miejsca na pustkę ani nudę: "Bardzo mnie to wszystko pasjonuje, angażuje, nie pozwala mi się starzeć w oczekiwaniu na śmierć". A także: "Pozwala mi raczej rozumieć zbliżanie się śmierci jako ostatniego egzaminu z miłości".

Wywiad-rzekę we właściwej perspektywie pozwalają odczytać dalsze słowa ks. Bolczyka: "Chciałbym ostatni dzień życia przeżyć bez oznak zmęczenia życiem czy ludźmi - mówi ze spokojem. - Niebo nie jest przechowalnią emerytów, ludzi zniechęconych, zrezygnowanych. Nie interesuje mnie śmierć jako umieranie, ale jako brama otwierająca pełnię życia. Jeśli jesteś dzisiaj zniechęcony do życia i czekasz na śmierć, to do nieba łatwo się nie dostaniesz. Do nieba można wejść tylko wtedy, gdy się kocha życie, a nie gdy się je odrzuca".

Ta postawa jest wyraźnie obecna w sposobie mówienia ks. Bolczyka. Chociaż kilkakrotnie prowokowany przez dziennikarza, nie kieruje złego słowa przeciw drugiemu człowiekowi, zło natomiast nazywa złem - każdemu pozostawia prawo do własnych sądów, w tym prawo do błędu, nikomu nie odbiera nadziei. Bo dostrzega bogactwo, jakie tkwi w życiu, w świecie stworzonym, z którego wciąż musimy uczyć się korzystać.

"Ufam, że u Pana Boga wszystko jest pozytywne i jest dla nas szansą. Trzeba wierzyć, że wszystko jest dla nas dobre i umieć spojrzeć oczami Boga na każdą sytuację - wyjaśniał swoją postawę ks. Bolczyk na spotkaniu autorskim, które odbyło się 1 grudnia w Katowicach. - Niektórych sytuacji nie da się przewidzieć. Nasze oczy widzą rzeczywistość w sposób zawężony. Nie dostrzegamy dobra w trudnych sytuacjach. Ale jest jeszcze inne spojrzenie, które obecne jest w przypowieści o pszenicy i kąkolu. Pozwolić Panu Bogu ocenić nasze życie - to jest pewna sztuka życia. Dać Bogu pierwszeństwo w ocenie, to jedno z ćwiczeń, które są bardzo ważne".

Ks. Henryk Bolczyk, Jacek Dziedzina, "Mocowałem się z Bogiem", Biblioteka Gościa, WKM "Gość Niedzielny", Katowice 2009

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]