Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czym jest dom? To miejsce, w którym nie jestem obcy, w którym jestem bezpieczny, w którym dojrzewam. W którym otrzymuję życie i uczę się życia. To także miejsce, w którym otrzymuję - jeżeli otrzymuję - religijną wiarę. Bo wiara nie rodzi się w pustce, w jakimś pozaświatowym kontakcie człowieka z Bogiem. Ona rodzi się w konkretnym miejscu i czasie - w domu dzieciństwa, w krajobrazach młodości - i wśród konkretnych ludzi. Jeżeli jest wkorzeniona w to miejsce, trwa w nim i stale do niego powraca, choćby przewędrowała świat cały. Dobrze powiedział o tym kard. Stanisław Dziwisz, witając Papieża w Wadowicach: "Tu 18 maja 1920 r. zaczęła się historia, która trwa. Ta historia ma imię, nazwisko i twarz. To historia Karola Wojtyły. W tę historię wpisuje się dzisiaj Twój pobyt w rodzinnym domu i mieście Sługi Bożego Jana Pawła II".
Benedykt XVI zaczął ten dzień od prywatnej Mszy w "domowej" kaplicy Pałacu Biskupiego. Potem był dom rodzinny Jana Pawła II w Wadowicach i dom-chrzcielnica w tamtejszej bazylice. Przypominały się wizyty samego Jana Pawła w rodzinnym mieście, zwłaszcza ta niezwykła, wypełniona wspomnieniami, w 1999 r. Przed tegoroczną pielgrzymką dziennikarze powtarzali nieustannie: będzie sentymentalnie czy nie? W słowie "sentymentalnie" brzmiała nutka lekceważenia. A przecież "sentymentalnie" nie musi znaczyć "powierzchownie". Sentyment to drugie imię przywiązania. Sentyment nie musi oznaczać tego, co ulotne. A jeśli nawet jest ulotne, to zwraca nas ku temu, co jest trwałe.
Potem Kalwaria - miejsce, do którego Karol Wojtyła pielgrzymował od wczesnego dzieciństwa. Też można je nazwać domem, skoro wracał tu wielokrotnie, przyjeżdżał "jak do siebie", często bez rozgłosu. Dalej katedra na Wawelu - dom każdego kapłana archidiecezji krakowskiej. I Łagiewniki - dom, którego Jan Paweł II był w pewnym sensie budowniczym. Spotkanie z chorymi, niepełnosprawnymi i przejmujące słowa o cierpieniu: "Wy, drodzy chorzy, naznaczeni cierpieniem ciała i ducha, jesteście najbardziej zjednoczeni z krzyżem Chrystusa, a równocześnie jesteście najbardziej wymownymi świadkami miłosierdzia Bożego. Dzięki wam, przez wasze cierpienie, On z miłością pochyla się nad ludzkością". W każdym domu pojawia się choroba, pojawia się cierpienie. Nie są od niego wolne nawet te domy, które nazywamy szczęśliwymi. Ale są domy, w których jest ono szczególnie dojmujące. Nie na tym bowiem polega dramat domu, że pojawia się w nim cierpienie, ale na tym, że nie ma w nim nic poza cierpieniem.
I wreszcie spotkanie z młodymi na Błoniach. Papież Benedykt przybywa na nie, wiedząc już, jak wygląda polski dom Jana Pawła II. I młodzi też chcą rozmawiać z nim o domu. Oglądamy felietony filmowe o ludziach, których domy się rozpadły, którzy musieli z domu uciekać. "W sercu każdego człowieka - mówi Papież - jest pragnienie domu. Tym bardziej młode serce przepełnia przeogromna tęsknota za takim domem, który będzie własny, który będzie trwały, (...) w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem, z którego wypływa pokój serca, (...) którego nie trzeba będzie się wstydzić i którego zgliszczy nigdy nie trzeba będzie opłakiwać. To pragnienie jest niczym innym, jak tęsknotą za życiem pełnym, szczęśliwym, udanym. Nie lękajcie się tej tęsknoty! Nie uciekajcie od niej! Niech was nie zniechęca widok domów, które runęły, pragnień, które obumarły".
Papież poświęca swe przemówienie jednemu pytaniu: jak budować taki dom? I odpowiada tak, jak jego poprzednik: budować trzeba "z Chrystusem i na Chrystusie". To nie jest łatwe, to kosztuje, ale tylko taki dom - mówi - przetrwa rozmaite burze. Papież obiecuje: "ani ten Piotr, który przygląda się naszemu spotkaniu z okna Boga Ojca, ani ten, który teraz stoi przed wami, ani żaden następny nigdy nie wystąpi przeciwko wam ani przeciw budowaniu trwałego domu na skale. Co więcej, sercem i obiema rękami będzie wam pomagał...". Przecież dom rodzinny Karola Wojtyły także był pełen smutku, można powiedzieć: był domem nieustannej straty. A jednak przetrwał. Bo - "z Chrystusem i na Chrystusie".
Następnego dnia, tuż po tym, jak skończyłem pisać ten komentarz, stało się coś jeszcze. "Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem" - powiedział Benedykt XVI na Błoniach. A ludzie zaczęli krzyczeć: "Jesteś w domu!".