Następny, proszę

Oto kino przekracza granice umowności. Przestaje mieć znaczenie, czy mówi do nas bohaterka Iwaszkiewicza, czy grająca ją Krystyna Janda. Obie mówią do nas innymi językami, ale dokładnie o tym samym.

21.04.2009

Czyta się kilka minut

Wajda w ostatnim swoim filmie pokazuje, że największym skandalem nie jest bynajmniej śmierć - ale po prostu życie: bujne, kuszące konkretem, bezwstydne w swoim zmysłowym kształcie. To ono rzuca nam największe wyzwanie. Życie w cieniu choroby, swojej lub kogoś bliskiego, życie w cieniu śmierci - zawsze niesprawiedliwej, zawsze przedwczesnej, wydaje się zadaniem najbardziej heroicznym i najbardziej absurdalnym ze wszystkich.

Doktorowa Marta z "Tataraku" Iwaszkiewicza żyje naznaczona śmiercią swoich synów w Powstaniu Warszawskim. W zamkniętym na klucz dawnym pokoju dziecinnym stworzyła sanktuarium swojej pamięci. Sama odsuwa od siebie świadomość zżerającej ją po kawałku choroby. Spazmatycznie chłonie każdą minutę wyciekającego życia, dostrzega piękno w najbardziej pospolitej witalności. W swoim ostatnim erotycznym porywie zdaje się być poza swoim wiekiem czy społeczną kondycją. Nie umknie jednak dziwacznej logice przeznaczenia. To, czego trzymała się najbardziej kurczowo, odejdzie pierwsze. "Następny, proszę" - usłyszymy z ust Doktora po zdiagnozowaniu śmiertelnej choroby małżonki. To banalne zdanie, żywcem zaczerpnięte z finału "Nagłego wezwania" Máraia, wprowadzało do opowiadania aurę nieuchronności i mrocznej determinacji. W filmie brzmi ono cicho i nieznacząco, ale równie dobrze mogłoby stać się jego mottem.

Grająca Martę aktorka przeżywa na planie filmu podobne zmaganie. Krystyna Janda wcielając się w postać Doktorowej odgrywa przed kamerą swój prywatny żałobny monodram. W kinie, w literackiej fikcji, w czyjejś historii odnajduje wyraz dla swojego bólu. Samotna w hotelowym pokoju, wystylizowanym w swej melancholii na płótna Edwarda Hoppera, odtwarza świat swoich przeżyć. Dobudowuje w ten sposób kolejne piętro do historii filmowej Marty. Śmiertelnie chora bohaterka, ulepiona z prozy Iwaszkiewicza i Máraia, wcielająca się w nią aktorka zwana w filmie Krystyną Jandą oraz prawdziwa Janda z napisów końcowych filmowego "Tataraku" stapiają się w jedną postać, obdarzoną dodatkową, potrójną samowiedzą - bo zdolną mówić o śmierci w imieniu wszystkich trzech osób.

"Tatarak" Wajdy rozsiewa wokół Iwaszkiewiczowskie "aromaty śmierci". Niemal czuć w powietrzu "gnijące rybie łuski", a w kolorystyce zdjęć Pawła Edelmana przewija się zielonkawy odcień, przypominający mętną, nadpsutą wodę. Aurę czasu umarłego przywołuje na ekranie nie tylko starzenie się i choroba Marty, nie tylko boleśnie lakoniczny monolog owdowiałej aktorki - ale także rozsiane tu i ówdzie filmowe cytaty. Włączają one film Wajdy w przestrzeń żywego dialogu z dawno minioną przeszłością. I tak pierwszemu spotkaniu Marty i Bogusia podczas potańcówki na przystani towarzyszy ówczesny szlagier "Pamiętasz, była jesień", znany z "Pożegnań" Hasa, jednego ze sztandarowych filmów Szkoły Polskiej, który bodaj najpiękniej opowiadał o goryczy przemijania, w wymiarze intymnym i historycznym. Pierwszą (a zarazem ostatnią) książką, którą Marta pożyczy młodemu plebejuszowi, będzie "Popiół i diament" Andrzejewskiego - jeden z najważniejszych tytułów w filmografii Wajdy. Powrót po latach do prozy Iwaszkiewicza, ponowne spotkanie na planie z Krystyną Jandą, jedną z ikon w twórczości autora "Człowieka z marmuru" - to wszystko tworzy w "Tataraku" gęstą siatkę korespondencji. A także rodzaj twórczego i osobistego zapętlenia, tak charakterystycznego dla kina niegdysiejszych mistrzów, z Bergmanem i Tarkowskim na czele, dla których kino było czymś znacznie więcej niż opowiadaniem historii. Wajdzie udało się stworzyć film bodaj najlepszy od czasów "Kroniki wypadków miłosnych" (1985) - głęboko przeżyty, czysty w tonie, a zarazem zaprawiony nutą zuchwałości. Spinający klamrą całą jego twórczość, a jednocześnie wcale nie epigoński. Wręcz zaskakująco "młody", a przy tym wzruszająco zestrojony z oddechem jego twórców.

TATARAK - scen. (na podst. opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza i Sándora Máraia) i reż. Andrzej Wajda, zdj. Paweł Edelman, muz. Paweł Mykietyn, wyst. Krystyna Janda, Paweł Szajda, Jan Englert, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Julia Pietrucha, Roma Gąsiorowska i inni. Prod. Polska 2009. W kinach od 24 kwietnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2009