Na granicy prostoty

Henryk Mikołaj Górecki kocha śpiew. W jego muzyce słychać, że często siada przy fortepianie i wertuje stare śpiewniki, lubi w gronie przyjaciół na głosy wykonywać dawne pieśni; spacerując wokół domu na podhalańskiej wsi, nuci ludowe melodie.

11.05.2007

Czyta się kilka minut

To one są jemu najbliższe - pieśni proste, szczere, pozbawione artystycznego zawoalowania i dystansu, z zasady wykonywane spontanicznie, w chwilach akuratnych. Stanowią repertuar najbardziej aktualny, bo są reakcją na chwilę, opowiadają o małych radościach i wielkich smutkach, najlepiej wyrażają ludzkie emocje. Od dawna więc Górecki wplata w partytury ludowe pieśni, w utworach na głosy solowe, chór, niemal in crudo, w muzyce instrumentalnej "wokalizując" partie. Na powrót czyni z pięknej melodii priorytet, wtłacza w nią ładunek ekspresji, wokół niej roztacza metafizyczną aurę.

"Gdy ludzie umierają, śpiewają pieśni", pisał Wielemir Chlebnikow. Refleksyjne zdanie rosyjskiego poety może być mottem III kwartetu smyczkowego - "Pieśni śpiewają", pełnego nostalgii, tak ostatnio dla Góreckiego charakterystycznego liryzmu, owego ciągłego kołysania słuchacza, tulenia go dźwiękiem łagodnym i miękkim. Weźmy chociażby początkowe Adagio. Wprowadzając niewielkie zmiany w kilkunutowej melodii, manipulując harmonicznym kontekstem w oszczędnym tercjowym akompaniamencie, Górecki zaklina czas. Jednostajność narracji muzycznej bynajmniej jednak nie usypia, raczej trzyma w niepewności, wywołuje stan oczekiwania. Jak w Largo, zakomponowanym w niskim rejestrze, z minorową, zamierającą melodią snutą w równoległych tercjach. Nieco światła daje majorowa interwencja z burdonowymi kwintami, aluzyjnie wskazująca na ludową proweniencję.

Z pięciu części wyraźnie kontrastujące jest środkowe Allegro. Zabiegane, pozytywkowe, cięte na coraz mniejsze kawałki frazy, artysta dopełnia ostrymi, synkopowanymi, nachalnie ekspresyjnymi motywami. Co rusz pobrzmiewa w tej tanecznej konfiguracji cytat z I kwartetu smyczkowego Szymanowskiego, co jest rozwiązaniem przez Góreckiego często stosowanym, chociażby w I Kwartecie - "Już się zmierzcha".

Wykonawczo wymagający od muzyków niebywałej kondycji, III Kwartet kompozytorsko nieustannie balansuje na granicy wysublimowanej prostoty i ordynarnego banału. Dla jednych - aby nie było wątpliwości, do tych się zaliczam - będzie syntezą warsztatowego ograniczenia, mistrzowskim przykładem uniesienia prawie godzinnej kompozycji na kilku ledwie współbrzmieniach, dla drugich może być nieznośną eksploatacją paru muzycznych pomysłów, które nudzą po kilku minutach. Wyjątkowego skupienia potrzeba w ostatniej części dzieła. W Largo-Tranquillo Górecki nawiązuje do wcześniejszych motywów, rozgrywając wydarzenia w zwolnionym tempie, z rozwagą, delektując się każdym współbrzmieniem, z rzadka zwiększając tylko wolumen i dając wytchnienie słuchaczowi podczas trwania akordu durowego.

Podobnie jak pieśni ludzie śpiewają wówczas, gdy mają na to ochotę, Górecki pisze muzykę wtedy, kiedy czuje, że powinien. Nie poddaje się dyktatowi wydawcy, nie ugina się pod naciskiem zamawiającego, nie ulega prośbom wykonawców. Przekonali się o tym muzycy Kronos Quartet, którzy na nową kompozycję Polaka czekali kilkanaście lat. Wprawdzie Górecki partyturę ukończył zimą 1995 roku, ale dopiero dekadę później dokonał kosmetycznych zmian i przesłał gotowe dzieło Davidowi Harringtonowi. III Kwartet smyczkowy - "Pieśni śpiewają" po raz pierwszy zabrzmiał - mimo próśb artystów, aby prawykonanie odbyło się w Nowym Jorku - w Bielsku-

-Białej, jesienią 2005 roku.

Premierowe nagranie Kronos Quartet przynosi interpretację ascetyczną, w brzmieniu suchą, zdystansowaną, pierwotną. Muzycy nie nadużywają wibrata, częściej barwa ich instrumentów przypomina ostrą aurę dźwięków flażoletowych. Może i bliżej niekiedy takiej kolorystyce do twórczości ludowej, lecz razi w ich grze brak ciepła, chciałoby się powiedzieć, słowiańskiego zaśpiewu. Precyzyjnie odczytują wprawdzie partyturę, świetnie różnicują tempa, doskonale intonują długie współbrzmienia, lecz opierają się idiomowi Góreckiego. Boją się popaść w tani sentymentalizm. I słusznie, ale chyba ich ostrożność jest zbyt wielka. Chciałbym usłyszeć, jak "Pieśni śpiewają" muzycy Kwartetu Śląskiego. Kiedy porównuję nagrania pierwszych kwartetów Polaków i zespołu amerykańskiego, wyższość interpretacji rodaków jest niezaprzeczalna. Czy tak będzie i tym razem?

Henryk Mikołaj Górecki, III Kwartet smyczkowy - "Pieśni śpiewają", op. 67, Kronos Quartet, Nonesuch Records 2007

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2007