Klasyka jest jak czyściec

Zamiast grzecznego wizerunku, lśniących fraków, wykrochmalonych koszul i natchnionych artystowskich póz, noszą skórzane kurtki, modne fryzury, a sesje zdjęciowe urządzają w postindustrialnych wnętrzach. Chętniej niż w filharmonicznych salach występują w przestrzeniach niebanalnych, surowych, ubarwiają koncerty projekcjami wideo i spektakularną grą świateł.

08.09.2009

Czyta się kilka minut

Kronos Quartet /fot. Jay Blakesberg / kronosquartet.org /
Kronos Quartet /fot. Jay Blakesberg / kronosquartet.org /

I jeszcze jedno - wykonują charakterystyczny repertuar, tworzący przemyślnie spójne estetyczne credo. Sięgają po utwory z nurtu minimal i repetitive music, zamawiają kompozycje, w których słychać wpływy muzyki etnicznej, do tego bawią ich aranżacje rockowych hitów i jazzowych standardów.

Kronos Quartet, najbardziej rozpoznawalny kwartet smyczkowy na świecie, od ponad trzech dekad znakomicie funkcjonuje poza filharmonicznymi gettami, dociera do odbiorców, którym zwykle nie po drodze z twórczością klasyczną. O fenomenie amerykańskiego zespołu, jego atutach i wadach, miłości do muzyki Henryka Mikołaja Góreckiego i specyficznych repertuarowych wyborach, opowiada Marek Moś, założyciel i wieloletni prymariusz Kwartetu Śląskiego.

Pierwsze spotkanie. Kronos Quartet usłyszałem na żywo dosyć późno. Było to na początku lat 90. w Katowicach. Oczywiście znałem zespół z nagrań, recenzji, ale ich występ zrobił na mnie duże wrażenie. Tyle tylko, że wówczas znajdowałem się z Kwartetem Śląskim na innym etapie. Interesowało nas brzmienie czysto klasyczne, bez użycia elektroniki. Oni byli wyznawcami innej filozofii brzmienia, w amplifikację barwy za pomocą wysokiej jakości sprzętu, weszli totalnie. Oznaczało to, że muzycy nie byli do końca odpowiedzialni za dźwięk, nie palec wykonawcy decydował o barwie, lecz potencjometr i pokrętło. To niebezpieczne, bo właśnie akustyczne granie pokazuje, jak wiele nam w warsztacie brakuje.

II

Znak firmowy. Na sukces Kronos Quartet pracuje sztab specjalistów od marketingu, a ich artystyczny wizerunek jest wypadkową pomysłów wielu osób, które zastanawiają się, co zrobić, aby następna płyta była jeszcze ciekawsza od poprzedniej, prezentowała coś nowego, oryginalnego i - co równie ważne - lepiej się sprzedawała. Kronos Quartet stał się znakiem firmowym, globalnym, doskonale wypromowanym. Myśmy borykali się raczej z podstawowymi problemami egzystencjalnymi: musieliśmy szukać stałego zatrudnienia, opłacać salę prób, zajmować się prozą życia, która nigdy nas nie rozpieszczała. Poza tym, starałem się z każdym dniem lepiej grać na skrzypcach, wciąż mając towarzyszące mi do dzisiaj poczucie niewystarczającego przygotowania do koncertu, niedostatecznego poznania partytury. Traciłem przez to z pola widzenia perspektywę walki o markę Kwartetu Śląskiego. To pewnie wynik wychowania i kraju, w którym przyszło mi działać.

III

Klasyka i współczesność. Kronos Quartet na początku grywał dawne utwory. Wykonywali kwartety Bartóka, Szostakowicza, nie mówiąc o Haydnie czy Mozarcie. Później zdecydowali zawęzić repertuar do współczesności. Było to rozwiązanie dość komfortowe. Nie chcę powiedzieć, że praca nad nowymi kompozycjami wymaga mniej pracy, że jest to pójście na łatwiznę, ale uczestniczenie w rynku klasycznego kwartetu smyczkowego jest dużo trudniejsze, a przy tym mniej spektakularne. Doszli więc oni do stanu, w którym im dalej sięgają w głąb historii muzyki, tym bardziej się warsztatowo obnażają. A klasyka jest dla artysty jak czyściec, pozwala utrzymywać kontrolę nad umiejętnościami, określić miejsce, w którym się znajduje. Z drugiej strony muzyka współczesna, w której brak kompozytorskich reguł, dużo traci bez wrażliwości na klasyczne piękno dźwięku. Są przecież fragmenty utworów, w których kompozytorzy nie tylko używają efektów sonorystycznych, ale wymagają harmonii i klasycznego piękna. Dlatego droga Kwartetu Śląskiego była odwrotna. Zaczynaliśmy od repertuaru współczesnego, ponieważ czułem, że jesteśmy to winni naszym przyjaciołom i kolegom kompozytorom, ale z wiekiem z coraz większym hołdem odnosiliśmy się do dzieł, które powstały w klasycyzmie i romantyzmie.

IV

Górecki. W naszym muzycznym życiu dokonaliśmy wielu prawykonań. Były one dla nas zawsze ważne i byłbym nieszczery i nieuczciwy, gdybym nie powiedział, że twórczość Henryka Mikołaja Góreckiego była dla nas wyjątkowa. Z kompozytorem byliśmy związani emocjonalnie. Był rektorem naszej uczelni, przyniósł nam szkice III Symfonii, aby sprawdzić, jak brzmią układy akordów, które chciał w utworze zastosować. Poza tym był i jest dla mnie osobą bliską, często bywałem w jego domu. Doświadczyłem więc delikatnego uczucia zazdrości, gdy to Kronos prawykonywał jego kwartety smyczkowe, a nie my. Ale znam życie i z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że nie ma we mnie niczego, co mogłoby się położyć cieniem na mojej relacji z Góreckim. Kompozytor dostał zamówienie, napisał utwór, Amerykanie go wykonali. Mogę być jedynie szczęśliwy, że Kwartet Śląski był kolejnym zespołem, który położył na pulpitach kwartety Góreckiego. I myślę, że byliśmy w lepszej niż Kronosi sytuacji. Mieliśmy kompozytora blisko i choć nie był częstym gościem na próbach, wielokrotnie wymienialiśmy z nim uwagi na temat muzyki, co pogłębiało nasze zrozumienie jego partytur. A czy nasze interpretacje były konkurencją dla nagrań Kronos Quartet? Chyba nie, chociaż jest we mnie skłonność, aby zawsze robić coś lepiej, pragnę, aby muzyka zabrzmiała na możliwie najwyższym pułapie tego, co chciałbym usłyszeć.

V

Arditti kontra Kronos. Wydaje mi się, że w latach 80. specyficzny rodzaj współzawodnictwa, jaki istniał między Arditti Quartet i Kronos Quartet, czyli zespołami specjalizującymi się w wykonawstwie muzyki współczesnej, Kwartetu Śląskiego nie dotykał w sposób bezpośredni. Owszem bliższy nam był zespół Ardittiego, bywał często na Warszawskiej Jesieni i ich grą byliśmy zachwyceni. Ale większą dla nas wartość miały takie zespoły jak Guarneri Quartet, Alban Berg Quartet, LaSalle Quartet, Amadeus Quartet. One stanowiły dla nas punkt odniesienia a nie to, co robiły Arditti Quartet i Kronos Quartet.

VI

Na chwałę kwartetowi. Forma kwartetu smyczkowego wiele zawdzięcza Kronosom. Otwarcie na nowe brzmienie, sięganie do repertuaru współczesnego o określonej estetyce spowodowały, że wiele osób przekonało się do kwartetu smyczkowego. Kwartet Śląski był w tym czasie zdecydowanie zespołem bardziej eklektycznym. Winię za to siebie. Oni zawsze byli wyczuleni na zmiany, które zachodziły w muzyce, podążali za modą, wiedzieli, jak medialnie zmienić wizerunek kwartetu smyczkowego. I dlatego zdobyli świat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]