Myślenie życzeniowe

Czyje? Moje własne. I na mój tylko, całkiem pojedynczy rachunek. Traktuję to jak lekarstwo, antidotum na zbyt już wiele przekazów z dzisiejszej rzeczywistości, z którymi nie sposób poradzić sobie inaczej.

22.05.2007

Czyta się kilka minut

Prof. Andrzej Romanowski napisał niedawno w "Gazecie Wyborczej", że nie jest w stanie odnaleźć w otaczającym go świecie, świecie katolickiej społeczności polskiej, tego miłosierdzia, które z takim zapałem czcimy w łagiewnickim sanktuarium. Zastanawiałam się czytając, czy ktokolwiek podejmie po nim ten temat. Temat zwyczajnie niebezpieczny: autor bowiem zestawia wyzwanie miłosierdzia chrześcijańskiego z takimi decyzjami jak zamiar zdegradowania autorów stanu wojennego po procesie, który jest przygotowywany i który, nikt nie ukrywa, winien skończyć się wyrokami za "zbrodnię na narodzie polskim". Do dziś dnia nie znalazłam żadnego echa jego rozważań, pytań i niepokoju. Nawet w przestrzeni duszpasterskiej. Nie ma takiego pytania?

Za to usłyszałam dopiero co w przekazie telewizyjnym zdanie, które wydało mi się symptomatyczne. Polityk rządzącej prawicy, zapytany o ocenę teczki przeciwnika politycznego, zawierającej komunikat o jego odmowie współpracy i skreśleniu go z listy agentów jako "nieprzydatnego", odpowiedział: "Nie chciałbym wypowiadać się jednoznacznie". Dlaczego? Było dla mnie oczywiste: przeciwnikowi nie można przyznać racji. Nigdy. Ta zasada jest nadrzędna, obowiązuje bez wyjątków. O przeciwniku mówi się tylko jako o wrogu: kiedy można, jednoznacznie źle, kiedy zaś trzeba by pozytywnie, odpowiedzi po prostu się odmawia. Oto kawaler Orła Białego zniesławił legendarnego przywódcę strajku w Stoczni Gdańskiej kalumnią o poddaniu się prowokacji SB. Zaś senator, zamiłowany moralista, po dyskusji w Senacie bronił racji własnego i współtowarzyszy głosowania na jego korzyść słowami: "Jest on znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, ale to nie może przekreślić jego pięknego życiorysu". Prawda, jaki to subtelny unik? Usprawiedliwiający poparcie tam, gdzie sumienie zdawałoby się dyktować tylko krótki okrzyk: "Nie godzi się!". I cóż zrobić z oczekiwaniem, że wybory na "tak" i na "nie" pozostaną w mocy, że będą realizowane wbrew schematom politycznych obozów, a także wbrew własnym kalkulacjom korzyści spodziewanych i spodziewanych kosztów? Odłożyć do lamusa? Czy dalej żywić wbrew wszystkim doświadczeniom?

Ostatnio wydarzyło się coś, co pociesza i krzepi. Ktoś bardzo znany i bardzo ceniony potrafił zrezygnować z zaszczytu, odebranego niesprawiedliwie dwom innym ludziom, też cenionym i znanym. Umiał uczynić to jednoznacznie i bez wahania, a równocześnie z klasą. W imię tej samej klarowności zasad, którą dotąd wyznawał. Czy przykład będzie zaraźliwy? Czy jego następcy, już pośpiesznie przez mocodawcę wskazani, potrafią to samo? Im więcej przy ich nazwiskach i postaciach dotychczasowego - zasłużonego - blasku, tym oczekiwanie większe. Chyba nie tylko moje własne...

Za to nadzieja, że czołowe osobistości dzisiejszego życia politycznego porzucą (albo przynajmniej ograniczą) potrzebę dezawuowania każdego, choćby najbardziej godnego szacunku obywatela, jeśli tylko dostrzegą u niego krytyczne wobec siebie zamiary i opinie, jest moją nadzieją zupełnie prywatną i niestety malejącą. Trudno uznać, że erudycja w dziedzinie klasyków rosyjskiej poezji u nowego marszałka Sejmu służy podnoszeniu poziomu politycznej wymiany zdań. Trudno uznać, że szef rządu naprawdę potrzebuje pomniejszania dorobku poetyckiego polskiej Noblistki w swoim wywiadzie na tematy nic nie mające wspólnego z literaturą. I pomyśleć, że kiedyś obywaliśmy się bez takich narzędzi walki i wydawało się nam, że tak jest lepiej...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2007