Moja metánoia

Przeżywaliśmy dni wielkie. Zmieniło się nasze spojrzenie na świat, na wszystko, co nas dotąd obchodziło, i na nas samych. Doznaliśmy straty, której ciągle nie jesteśmy w stanie zmierzyć, i na nowo uświadomiliśmy sobie dar, jaki otrzymywaliśmy przez tyle lat, rok po roku i dzień po dniu. Wielu z nas doświadczyło w tym czasie jakiejś przemiany. Dziękujemy wszystkim, którzy zdecydowali się do nas o niej napisać.Kończymy trwającą od połowy kwietnia ankietę, zapewniając tych, którzy zdecydowali się w niej uczestniczyć, że najciekawsze głosy opublikujemy w najbliższych numerach TP.

***

Wracając samochodem z pracy, stałem się świadkiem sytuacji, która mocno zapadła mi w pamięć. Jeden z kierowców, próbując nieprzepisowo zmienić pas ruchu, zajechał drogę innemu kierowcy. Ten, dokonując nerwowych manewrów, nie wpuszcza go, po czym z wyraźnym zamysłem “ukarania" jedzie bardzo wolno, blokując drogę jemu i innym kierowcom. Późniejsze zdarzenia następują już niejako automatycznie: kierowcy co raz zajeżdżają sobie drogę, otwierają okna, obrzucają się wyzwiskami, zaś jeden z nich wyraźnie proponuje zaparkowanie pojazdów na chodniku, by tam właśnie “rozwiązać" zaistniały konflikt. Scena, jakich wiele i pewnie nie zwróciłbym na nią większej uwagi, gdyby nie to, że jeden z tych samochodów miał przywiązaną do anteny czarną wstążkę... To była połowa kwietnia 2005 r., kilkanaście dni po śmierci Jana Pawła II.

Jego odejście było jednym z tych doświadczeń, które na nowo rozpaliły moją wiarę, ocierając z kurzu zawiści, kłótni i gniewu, zwykłej codzienności i zniechęcenia. Chyba zawsze przeprowadzałem w równie ważnych momentach solidny rachunek sumienia, składając wiele obietnic i wielkich postanowień: będę lepszy, będę pamiętał, to się już nigdy nie powtórzy... Tym razem było chyba inaczej. Gdy podano informację o śmierci, podszedłem z narzeczoną do okna i spojrzeliśmy w ciemną pustkę nocy, podobną poczuliśmy w sercach. Tamte chwile poruszyły z pewnością wiele serc, być może też zatwardziałych grzeszników. Gdy jednak widziałem jednających się kibiców, papieskie flagi z kirem i ludzi, którzy bez zażenowania przyznawali się do swojej wiary, poczułem obawę, za którą teraz jest mi wstyd. Przestraszyłem się, że te momenty wielkich uniesień, słów i czynów przeminą, po czym wszystko wróci do dawnego porządku, do “normalności". Znowu ktoś powie, że wartości proponowane przez Kościół katolicki to zacofanie i ciemnogród. Przecież można żyć łatwo i przyjemnie; przecież wynosząc coś z zakładu pracy, dbamy o egzystencję naszej rodziny; gdy rozwodzimy się, pragniemy spokoju dla nas i naszych dzieci; gdy nie protestujemy przeciwko publicznemu obrażaniu Boga, chronimy społeczeństwo przed niepotrzebnymi konfliktami. Bałem się, że, jak w przypadku tego kierowcy, publicznie okażemy żal po śmierci Papieża i również publicznie damy upust zawiści i brakowi wyrozumiałości. I właśnie wtedy dotarło do mnie: “Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi". On przeżywał to samo. Gdy podróżował po Europie Zachodniej podczas studiów w Rzymie, tam właśnie, a nie w krajach komunistycznych, zetknął się z laicyzacją. Te same obawy nękały go, gdy przyjeżdżał do Polski. Pamiętam, jak w 2000 r. w Rzymie, podczas Światowych Dni Młodzieży, zapewniał nas, młodych, że wie, jak trudno jest dążyć do świętości w dzisiejszym świecie.

Moja przemiana po śmierci Jana Pawła II? Odkryłem moc zaufania Bożemu Miłosierdziu. Jak dotychczas będę szukał prawdy, piękna i sprawiedliwości, ale w tym poszukiwaniu będę kierował się przykazaniem miłości. Pewnie, jak do tej pory, będę się martwił nienawiścią i złem, zrywał się, by z nimi walczyć, i pewnie nieraz upadnę, ale podniosę się, bo dzięki tej śmierci i wspaniałemu życiu prawdziwie zaufałem Bożemu Miłosierdziu.

Jacek Dworakowski

***

To, że Papież, mimo cierpienia i narastającej niemocy, myślał o ludziach do końca i do końca uczestniczył w modlitwie, wzruszyło wierzących, zastanowiło wątpiących, poruszyło ateistów. Głęboka wiara dała taką moc. Zaczęłam czytać to, co napisał, poddawać to głębszej refleksji. Doszłam do wniosku, że za jego miłość do ludzi jesteśmy winni zrozumienie tego, co Papież napisał, i podjęcie jakiegoś zobowiązania. W powszedniości, w częściowo zlaicyzowanym świecie, goniąc w pośpiechu, często nie myślimy

o Bogu. A przecież skoro wierzymy, że Bóg istnieje i nadaje życiu sens, powinniśmy częściej się z Nim kontaktować, rozmawiając w modlitwie, jak dał nam przykład Jan Paweł. Takie jest właśnie moje postanowienie: częściej zwracać się do Boga.

Halina

***

Pamiętam telewizyjne komentarze duchownych, którzy w dniach odchodzenia Papieża mówili o śmierci jako przeżyciu oczyszczającym. Co mieli na myśli, zrozumiałem jakiś czas później, kiedy po płaczu i smutku dotarło do mnie, że trzeba coś zrobić z tym, co przeżyłem. Przekształcić w coś trwałego, nieulotnego. Jak jednak zmienić siebie, by za kilka lat, opowiadając dzieciom o nim, nie mówić wyłącznie o statystykach (liczba pielgrzymek, znanych języków, wydanych encyklik), ale o odbiciu Boga, którego się widziało w jego postawie? Jak stać się “zaczynem" dla własnych dzieci? W książce “Wstańcie, chodźmy..." Papież pisze: “Gdy spotykam człowieka, to już się za niego modlę". To wyznanie zdumiało mnie, jednak po przemyśleniu kilku spraw doszedłem do wniosku, że najbardziej brakuje mi właśnie modlitwy. Bez niej trudno mi dotrzymać jakiegokolwiek postanowienia, po jakimś czasie wewnętrznie słabnę, poddaję się, “odpuszczam sobie". Książki nie wystarczą. Trzeba mi rozmowy z Bogiem, stałych z Nim “konsultacji"...

Czy coś we mnie zostanie z tych kwietniowych dni? Za wcześnie jeszcze o tym mówić, muszę poczekać, ale nie z założonymi rękami.

Jacek

***

Zadaniem tych, którym dane było żyć w czasie tego niezwykłego pontyfikatu, jest gruntowne przemyślenie nauczania Jana Pawła II i budowanie na jego fundamencie przyszłości. Konkretnym zadaniem, jakie sobie postawiłem, jest przygotowanie cyklu wykładów monograficznych poświęconych twórczości poetyckiej i dramaturgicznej Karola Wojtyły. Mam nadzieję, że interpretując ze studentami utwory autora “Traktatu rzymskiego" wspólnie zgłębimy tajemnicę Jego świętości, do której konsekwentnie dążył od momentu odkrycia prawdy, jaką zawarł w poetyckiej frazie: “Miłość mi wszystko wyjaśniła / Miłość wszystko rozwiązała / - dlatego uwielbiam tę Miłość, / gdziekolwiek by przebywała".

Marek Bernacki

***

Urodziłam się w roku wyboru Karola Wojtyły na papieża. Nigdy nie uczestniczyłam w papieskich pielgrzymkach; nawet w 1999 r., gdy był w Sandomierzu, zaledwie 15 kilometrów od Lublina, gdzie mieszkam - nie znalazłam czasu na spotkanie z nim. Wytłumaczyłam się przed sobą upałem i sesją. Wydawało mi się zresztą, że spełniłam już swój obowiązek: zdałam egzaminy z nauki Kościoła, etyki, ikonografii chrześcijańskiej, Biblii i filozofii. Potrafiłam prześledzić dzieje malarstwa religijnego na przełomie dwóch tysiącleci. A jednak przegapiłam. Po jego śmierci coś się zmieniło... Znalazłam różaniec z zielonych, przezroczystych kulek, który podarowała mi babcia. Ściągnęłam z internetu przepis, jak go odmawiać. Nigdy nie jest za późno.

Dorota Rajchert

***

Tzw. zwykłe życie i troska o bliskich nadawały rytm mojemu dotychczasowemu życiu. O Janie Pawle II myślałem powierzchownie, zależnie od przeżywanej chwili raz bardziej, raz mniej intensywnie. Obserwując Jego chorobę i śmierć, uświadomiłem sobie, jak silnie skupiam się tylko na sobie i swoich sprawach, nie dostrzegając ważnych spraw dziejących się wokół. Nigdy wcześniej tak bardzo nie modliłem się w Jego intencji jak wówczas. Nigdy wcześniej tak świadomie nie przeżywałem Wielkiego Postu i Wielkanocy. Jestem po lekturze książki “Pamięć i tożsamość". Czytałem to wszystko, co “TP" w ostatnim czasie o Janie Pawle II napisał. To dla mnie krok ku bliższemu poznaniu człowieka, ważnego dla milionów ludzi na świecie. Krok w rozwoju życia duchowego, naprawy zaniedbań...

Zbigniew Stanuch

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005