Mit i portret

Na rogu Karmelickiej i Siemiradzkiego stoi w Krakowie trzypiętrowa kamienica, wtopiona dziś w zwartą zabudowę jednej z ruchliwszych ulic Śródmieścia. Sto dziewięć lat temu miała tylko jedno piętro i znajdowała się na rubieżach miasta, blisko wału kolei obwodowej, której miejsce zajmą potem Aleje Trzech Wieszczów. Z mieszkania na parterze wychodziło się prosto do niewielkiego ogrodu. To właśnie tło sceny, którą przywołuje Tadeusz Żeleński: "Świt, filująca lampa dogasa, okno balkonu otwarte na ogród, z którego wnika chłód poranka i ćwierkanie ptaszków. Stach śpi głęboko w fotelu, cała jego gromadka, z zielonkawymi twarzami, kipi porozkładana, gdzie tam któremu padło, a w środku, pod stołem, leży młody medyk Szyszka, muzykalny jak Cygan, i rżnie może od godziny na skrzypcach »Znaszli ten kraj« Moniuszki"...

Brak w tej scenie jednej ważnej osoby: żony gospodarza, czyli Stanisława Przybyszewskiego, Dagny Juel, w której autor wspomnienia był, jak skądinąd wiemy, nieprzytomnie zakochany. Mieszkanie przy Karmelickiej 53, gdzie Przybyszewscy zamieszkali na początku października 1898, wkrótce po przyjeździe z Berlina, stało się na kilka miesięcy kolejną stacją jej powikłanej drogi życiowej - drogi, która z rodzinnej Norwegii zawiodła ją aż za Kaukaz. Przed ponad trzydziestu laty biografię Dagny odtworzyła pieczołowicie Ewa K. Kossak, swoją bohaterkę nieco przy tym idealizując. Aleksandra Sawicka wróciła do tematu, korzystając z niedostępnych poprzedniczce źródeł skandynawskich i z nowych opracowań. Za swoje zadanie uznała przede wszystkim wydobycie postaci Dagny z kokonu legendy, próbę zastąpienia mitu modernistycznej femme fatale portretem kobiety o własnych ambicjach artystycznych (muzyka, literatura), choć dotkniętej swoistą ambiwalencją osobowości i uwięzionej w roli królowej bohemy; roli, którą kiedyś świadomie przyjęła. "Jako pisarka pokazywała, że rozumie swoje chorobliwe rozdarcie wewnętrzne. Jako kobieta wydawała się niezdolna do zrobienia z tym czegokolwiek" - pisze cytowana przez autorkę Amerykanka Mary Kay Norseng.

Dagny Juell (tak brzmiało pierwotnie jej nazwisko) urodziła się w 1867 r. w Kongsvinger; zmarła w 1901 r. w Tyflisie, zastrzelona przez zakochanego w niej 21-letniego Władysława Emeryka. Między tymi dwiema datami zdarzyło się wiele: córka zamożnej i szanowanej rodziny znalazła się w fascynującym ją świecie cyganerii artystycznej i zaczęła pędzić życie znajdujące się na antypodach mieszczańskiej stabilizacji, co przypieczętowało małżeństwo z Przybyszewskim. Jeden ze świadków tamtej epoki, dyplomata Alfred Wysocki, za młodu zaprzyjaźniony z Przybyszewskimi, wspomina ich kolejną berlińską przeprowadzkę. "Mieszkanie było zimne, jakby nagie... Poznikały bez śladu nieliczne, ale wdzięczne drobiazgi Dagny, ukochany jej sztych Klingera, norweski, kuty z miedzianej blachy wazon na kwiaty... - Gdzie są twoje obrazki, kilim, kwiaty? - spytałem Dagny. Spojrzała na mnie tymi zimnymi, jasnoniebieskimi, głęboko podkrążonymi oczyma, w których zamigotał jakby wesoły chochlik beztroski. - Musieliśmy zostawić wszystko na Kantstrasse, bo Stachu nie płacił od kilku miesięcy czynszu - odpowiedziała z obojętnością".

Malował ją Munch, rzeźbił Gustav Vigeland, dla Strindberga stała się (podobnie jak jej mąż) obiektem obsesyjnej nienawiści. Najpiękniejsze jej wizerunki zawdzięczamy Wyspiańskiemu (którego zresztą, jak zaświadcza Boy, bardzo ceniła). Młodzi krakowscy wyznawcy Przybyszewskiego widzieli w Dagny - pisze Sawicka - "egzotyczną królewnę z dalekiego kraju fiordów, wyniosłą panią owianą famą berlińskiej cyganerii". Tymczasem, jak podkreśla autorka, życie Dagny, także w okresie berlińskim, nie sprowadzało się bynajmniej do przesiadywania w słynnej winiarni Pod Czarnym Prosiakiem i roli milczącej muzy. Z drugiej strony, własny dorobek twórczy Dagny Przybyszewskiej jest na tyle skromny i tak mocno tkwi w konwencjach epoki, że trudno będzie jej postać wyzwolić z oków mitu. Ale próba podjęta przez Aleksandrę Sawicką zasługuje na uznanie. (Wydawnictwo słowo / obraz terytoria, Gdański 2006, ss. 438. Przypisy, bibliografia, indeks osób oraz liczne ilustracje, w tym kilka kolorowych tablic. Seria "Portrety kobiet".)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2007