Minister wypowiada wojnę

Burza po artykule "Tygodnika" o nielegalnym obrocie odpadami: ministerstwo środowiska potwierdza nasze informacje i zapowiada walkę z oszustami, przedsiębiorcy podają kolejne przykłady nieuczciwości, a Urząd Kontroli Skarbowej rozpoczyna postępowanie w opisanej przez nas sprawie.

22.06.2010

Czyta się kilka minut

Informacje "Tygodnika" w całości potwierdza ministerstwo środowiska, które sprawę "Karmana" skierowało do prokuratury już w kwietniu tego roku.

Od początku roku trwa ogólnopolska kontrola firm zajmujących się obrotem stłuczką szklaną. Jej wyniki nie są jeszcze oficjalnie dostępne, ale urzędnicy przyznają, że skala nieprawidłowości jest bardzo duża i może sięgać nawet 20 proc. dokumentów. To przełom: w poprzednich latach ministerstwo stało na stanowisku, że oszustwa tego typu mają charakter marginalny.

- Na pewno złożymy jeszcze kilka doniesień do prokuratury i będziemy walczyć o unieważnienie zezwoleń na prowadzoną przez niektórych recyklerów działalność - zapowiada w rozmowie z "Tygodnikiem" minister Andrzej Kraszewski.

Dodaje również, że nieprawidłowości w branży szklanej nie są wyjątkiem.

- Oszustwa na szkle to czubek góry lodowej. W ministerstwie oceniamy, że poprawnie funkcjonuje jedynie recykling butelek PET i zużytych opon. Cała reszta to mniejsze bądź większe nadużycia. Mamy na przykład uzasadnione podejrzenia, że nawet połowa dokumentów z rynku odpadów opakowaniowych i 30 proc. z rynku odpadów elektronicznych może być sfałszowana. W tej ostatniej branży działają firmy, które sprzedają "kwity" po trzykrotnie niższych cenach niż ich uczciwa konkurencja. Wiemy już, że są w branży odpadowej osoby, które wcześniej zajmowały się nielegalnym handlem alkoholem. Szara strefa branży odpadowej okazała się dla nich przestrzenią do robienia świetnych interesów.

Fałszowanie na dwa sposoby

Te informacje częściowo pokrywają się z opiniami przedsiębiorców, z którymi rozmawialiśmy już po publikacji poprzedniego tekstu. To przedstawiciele jednej z największych i najstarszych polskich organizacji odzysku. Woleli pozostać anonimowi. Mimo że zarzucają ministerstwu środowiska uległość wobec lobbystów i wybiórczość przeprowadzanych kontroli, również wskazują na liczne firmy, które trudnią się produkcją fałszywych dokumentów. Jaskrawe, ich zdaniem, nieprawidłowości mają m.in. dotyczyć rynku kineskopów szklanych. Ponieważ proces recyklingu tych urządzeń jest skomplikowany, bardziej się opłaca zakopać kineskopy w ziemi i wypuścić fałszywe dokumenty, niż przerobić je na materiał używany później m.in. w budownictwie drogowym.

- Fałszowanie dokumentów w naszej branży odbywa się na dwa sposoby - ujawnia Grzegorz Skrzypczak, prezes organizacji ElektroEko, zajmującej się recyklingiem i odzyskiem zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. - Po pierwsze: kwituje się procesy, czyli zebranie, przetworzenie i recykling, które nigdy nie istniały. Dzięki temu ich "wartość" jest kilkukrotnie niższa. Po drugie: recykling urządzeń droższych i wymagających technologii, np. lodówek, monitorów - zawierających substancje szkodliwe - przedstawiany jest w dokumentach jako recykling urządzeń niewymagających takich technologii, jak pralek, kuchni, sprzętu hi-fi. Firma demontuje lodówkę, ale na dokumentach poświadcza, że była to pralka. Moim zdaniem skala nieprawidłowości jest nawet wyższa, niż ocenia to ministerstwo środowiska.

Jako jedną z przyczyn nieprawidłowości przedsiębiorcy podają zbyt skomplikowane regulacje prawne. Np. dyrektywa unijna o sposobie postępowania ze zużytym sprzętem elektronicznym w oryginale zajmuje 10 stron. W Polsce to 63 strony, nie licząc załączników.

- Nasze prawo jest niepotrzebnie skomplikowane i bardziej czasem przypomina literaturę niż ustawę czy rozporządzenie. Uproszczenia są konieczne, bo bez nich utoniemy w galimatiasie enumeracji i szczegółów. Ale w przepisach ochrony środowiska polskim grzechem pierworodnym jest nie tyle złe prawo, ile słabość instytucji kontrolnych - komentuje minister Kraszewski. - Wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska nie mają uprawnień ani możliwości do przeprowadzania całościowych kontroli. Są województwa, gdzie w tematyce odpadowej specjalizuje się jeden inspektor. Dalej: inspektorzy nie mogą prowadzić wspólnych inspekcji na przykład ze skarbówką. W przypadku takiej firmy jak "Karman" nie możemy na przykład zobaczyć rachunków za prąd, które czasem są bardzo pomocne. Jeśli firma ma bardzo energochłonną instalację, a płaci minimalne rachunki, można podejrzewać nieprawidłowości. Ale my tego nie stwierdzimy. W razie podejrzeń WIOŚ może jedynie powiadomić skarbówkę o swoich przypuszczeniach. Co więcej, kontrola UKS może odbyć się co najmniej kilka dni po wizycie naszych kontrolerów. Zdarza się, że w tym czasie firmy próbują maskować nieprawidłowości. Dlatego jednym z moich zadań w rządzie jest zbudowanie Państwowej Agencji Środowiska, o znacznie większych uprawnieniach niż obecne inspektoraty ochrony środowiska. Zbyt wielu naszych przedsiębiorców uznaje, że wolność gospodarcza oznacza brak kontroli. My z kolei chcemy doprowadzić do sytuacji takiej, by przedsiębiorca miał maksimum wolności, ale za każde naruszenie prawa ponosił konsekwencje. Tak też będzie zbudowana branża odpadowa.

Dopadniemy nieuczciwych

Po naszym artykule sprawą zajmie się również Urząd Kontroli Skarbowej.

- Skierowaliśmy sprawę do Wydziału Analiz. Są podstawy do przypuszczeń, że w tym przypadku mamy do czynienia ze zjawiskiem fikcyjnych faktur, z którym spotykamy się coraz częściej podczas kontroli skarbowych na terenie całego kraju, nie tylko w branży odpadowej - komentuje Joanna Kurz, rzecznik prasowy katowickiego UKS. - Skala zjawiska jest duża: dzięki fikcyjnym fakturom nabywcy zmniejszają zobowiązania w podatku VAT oraz w podatku dochodowym. Takie faktury wykazywane są w kosztach uzyskania przychodów, a w związku z tym dochód do opodatkowania jest mniejszy.

W międzyczasie "Tygodnik" dotarł do kolejnych dokumentów "Karmana". Występują w nich nazwy firm współpracujących z sosnowiecką spółką. Pierwsza z nich to "Budecon" - duża firma budowlana z Sosnowca. Druga - "Ekopak" z Koszyc Wielkich, recykler i producent jednorazowego sprzętu dla szpitali. Obie, podobnie jak "Karman", odmówiły odpowiedzi na zadane pytania.

Min. Andrzej Kraszewski: - Mam wrażenie, że już sama wojenna retoryka ministerstwa przynosi efekty. Dostajemy informacje, że na rynku szklanym i w ogóle w branży odpadów opakowaniowych trwa w tej chwili walka o autentyczne dokumenty. Nieoficjalnie wiemy także, że kilka firm zajmujących się produkowaniem sfałszowanych kwitów zwinęło w ostatnich miesiącach działalność. Je także jednak dopadniemy, jedną po drugiej. Do końca roku uczciwi przedsiębiorcy odnajdą się w nowej rzeczywistości. Wreszcie będzie możliwe prowadzenie normalnej działalności opartej o uczciwy rachunek. To będzie koniec szarej strefy w odpadach. Dla tych, którzy połasili się na tanie dokumenty poświadczające recykling, może to oznaczać w niektórych przypadkach unieważnienie tych zaświadczeń i ogromne kłopoty spowodowane niewywiązaniem się z zeszłorocznych zobowiązań. Szacujemy, że w niektórych przypadkach unieważnione "kwity" mogą poszczególne organizacje odzysku kosztować nawet 20 mln zł. A od nich absurdalnie tanie zaświadczenia kupowały znane każdemu firmy, o nieposzlakowanej dotąd opinii.

W prokuraturze rejonowej Sosnowiec-Południe, która prowadziła postępowanie sprawdzające w sprawie "Karmana", dowiedzieliśmy się, że w najbliższych dniach powinna zapaść decyzja o wszczęciu dochodzenia przeciwko spółce.

Do spraw związanych z funkcjonowaniem rynku odpadowego będziemy wracać w "Tygodniku" w najbliższym czasie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2010