Mieszkaniec wielu krain

Kim byłby dzisiaj? Kto mógłby dziś nim zostać? Te pytania uświadamiają, że wciąż brakuje nam kogoś o podobnej skali zainteresowań i pasji.

14.12.2003

Czyta się kilka minut

---ramka 319598|prawo|1---Uważał, że czymś najważniejszym - w życiu i w sztuce - jest tonos: napięcie, świadomość antynomii i sprzeczności, poczucie “bycia pomiędzy". Był mieszkańcem wielu miejsc i obszarów, i gdyby kazano mu określić, w którym czuł się najlepiej, byłby zapewne w kłopocie.

Przestrzeń, w której się poruszał, była przestrzenią pogranicza. Potrafił łączyć dziedziny nauki i kultury uważane za całkowicie odrębne, przenikał zwalczające się nawzajem środowiska. W jednym z wierszy pisał: “pośród uczonych jestem podejrzanym artystą / pośród poetów znowuż jakimś profesorem / pomiędzy księżmi i jednym i drugim". Bóg jeden wie, w jaki sposób udawało mu się łączyć obowiązki badacza sztuki, wykładowcy, eseisty, poety, charyzmatycznego homilety, duszpasterza.

O Erazmie z Rotterdamu pisał: “Pragnął stabilizacji i spokoju, chciał siedzieć - jak Pascal później - w spokoju i w izbie (...). Pomimo lęków, które go torturowały, w dalszym ciągu robił swoje: słaby i nieodporny, nigdy właściwie zupełnie zdrowy, niestrudzenie pisał, przekładał, komentował, wyjaśniał, korespondował, torując drogę światu bardziej ludzkiemu, światu, na którym by było choć trochę mniej okrucieństwa". Wielu przyjaciół Pasierba dostrzega w owym eseju swoisty autoportret autora...

Ale nie chodziło przecież tylko o trudności wynikające z łączenia wielu ról społecznych, nie chodziło o nieustanne poczucie “bycia-nie-u-siebie". Chodziło także, a nawet przede wszystkim, o napięcie obecne wewnątrz samej egzystencji: rozpostartej, rozkrzyżowanej pomiędzy skończonością i nieskończonością, doczesnością i wiecznością, tym, co nas buduje i tym, co nas w jakiś sposób niszczy. Tak chyba przeżywał swe kapłaństwo: jako mężne trwanie pomiędzy wiernością Boga i grozą świata, miłością Chrystusa i obojętnością ludzi. Tak przeżywał - swoją wiarę.

Eseje wypełniające “Czas otwarty" nie pozostawiają wątpliwości, że traktował wiarę jako bolesne zmaganie, nieustanne przekraczanie siebie, “umieranie dla siebie", stałe otwieranie wszystkich obszarów świadomości i woli na działanie Bożej Łaski. “Lękamy się uwierzyć w miłość. Nie dowierzamy jej, nie dowierzamy ludziom, którzy mówią, że nas kochają. Wietrzymy w tym podstęp, chęć rozbrojenia nas i tym boleśniejszego zranienia (...) Każda miłość jest ryzykiem: można tu wygrać albo przegrać życie. Boimy się miłości także dlatego, że oznacza ona dobrowolną rezygnację z naszej suwerenności. Miłość jest związkiem z drugą osobą, na serio, na zawsze. A jeśli to osoba Ukrzyżowanego? Jeśli ona wymaga, by umrzeć dla siebie, by żyć z Nim?". Inaczej niż ksiądz Jan Twardowski, z którym się przyjaźnił, nie był Pasierb poetą “wiary uśmiechniętej"...

Jaki jest świat jego wierszy? Mówiono, że był raczej erudytą niż lirykiem. Marek Skwarnicki napisał nawet w swej recenzji “Kategorii przestrzeni", że w poezji Pasierba “brak człowieka". Wydaje się, że podobne sądy opierały się na nieporozumieniu, zapominano, że wiersze kapłana i poety były zawsze osobistymi, “egzystencjalnymi" interpretacjami dzieł kultury... Ich autor pozostanie - tak jak Sęp Szarzyński, Liebert, Anna Kamieńska - poetą dramatu ludzkiego losu.

Świat wierszy autora “Zdejmowania pieczęci" pełen jest mrocznych barw i tonów, wiele tu smutku i melancholii, a nawet rozpaczy. Trzeba ją rozumieć tak, jak u św. Augustyna, jak u Pascala i Kierkegaarda - jako “rozpacz otwartą", rozpacz, która jest świadomością, że to nie nasza duchowa siła i moralna doskonałość przyzywają Boga, lecz że przychodzi On zawsze wtedy, gdy doświadczamy słabości, gdy stajemy przed Nim bezradni. Wielokrotnie powraca Pasierb do podobnych myśli wypowiadanych przez Dietricha Bonhoeffera i tzw. “teologów kryzysu", takich jak Karl Barth...

Ci, którzy go znali z wykładów, spotkań, rozmów, odnosili wrażenie, że jest człowiekiem towarzyskim i radosnym. Opowiadał anegdoty, wszędzie, gdzie się zjawiał, skupiał uwagę, stawał się duszą towarzystwa. Pod powierzchownością człowieka światowego, błyskotliwego erudyty, krył się jednak ktoś w szczególny sposób przeżywający grozę istnienia, niepewność, kruchość bycia. Jego studenci i przyjaciele wiedzieli, że nie był człowiekiem konfrontacji. Pisał śmiało, lecz unikał publicznych sporów. W jednym z późnych esejów przypomniał powiedzenie, jakie ukuto w Pelplinie, gdy cierpiał z powodu dyskopatii: “Pasierb skarży się na bóle kręgosłupa, żeby zwrócić uwagę, że w ogóle ma kręgosłup"... Wróćmy raz jeszcze do eseju o Erazmie: “miał chyba nieustannie świadomość zagrożenia. Można by nawet przypuszczać, że ugodowość i tendencja do zajmowania stanowiska »pośredniego« wypływała z chęci unikania zadrażnień, z lęku...".

Ale też w sposób świadomy i przemyślany starał się być człowiekiem dialogu i porozumienia. Najpierw chyba w wymiarze najbardziej podstawowym - osobowym. Był być może jedynym księdzem, któremu udzielili wywiadu Gombrowicz, Jastrun, Herbert. Jego rozmowy z pisarzami są częścią większej całości. Był przecież jednym z najgorętszych i najbardziej wytrwałych orędowników budowania mostów pomiędzy kulturą i religią.

W miejsce anatemy zalecał hermeneutykę. Jako kapłan i homileta nie odrzucał “laickiego" języka współczesnej cywilizacji. Przeciwnie: cierpliwie pochylał się nad dawnymi oraz nowymi symbolami i mitami. Wielokrotnie podkreślał, że teolog nie może pomijać lub lekceważyć tekstów kultury nawet wtedy, gdy mają one niewielki związek z chrześcijaństwem lub wręcz programowo mu zaprzeczają - to one bowiem wyznaczają kontekst, dzięki któremu dialog pomiędzy religią i cywilizacją staje się możliwy. Zadaniem współczesnego chrześcijanina jest raczej wydobycie z owych symboli ukrytych sensów teologicznych (nawet gdyby to miała być swoista teologia ŕ rebours). Wzorem podobnej postawy jest dla Pasierba przemówienie św. Pawła na Areopagu, który “wygłosił akceptację ówczesnej religijnej »cywilizacji obrazu«; nazwał Ateńczyków pobożniejszymi od innych ludzi (...) zaproponował im tylko nową hermeneutykę, opowiedział im o »nieznanym Bogu«, którego ołtarz też się tam znajdował".

U źródeł “postawy hermeneutycznej" jest więc być może istotne dla współczesnych filozofów - zwłaszcza dla Ricoeura - przekonanie, że “posłanie bycia", głos, którym przemawia do nas Słowo, brzmi nie tylko w księgach objawionych, ale w całej współczesnej kulturze. Co więcej, że owe drobne semina Verbi - ziarna Słowa - przygotowują nas w istocie na “całościowe", egzystencjalne przyjęcie Słowa Objawionego. Kilka razy powtórzy Pasierb, że cała sztuka w myśl Soboru Watykańskiego II jest “symbolem i znakiem najwyższych spraw". O słynnej kaplicy Le Corbusiera w Ronchamp napisze: “ten beton w Ronchamp stanowi Znak, który mówi nam, jak ważna jest w Kościele sprawa wolności".

Nie sposób zapomnieć także celnego zdania z “Czasu otwartego": “prawie nikt dziś nie czyta traktatów teologicznych (...), ale wszyscy oglądają filmy Bergmana, Pasoliniego, Buńuela - współczesnych nam teologów obrazu". W jego tle znajdują się bowiem Pasierbowe recenzje wielu znanych i uznanych dzieł filmowych. Metoda interpretacyjna, jaką stosuje, bywa zwykle właśnie hermeneutyką: interpretator wyodrębnia pewne sceny, podkreśla ich symboliczny charakter i pokazuje, że przed człowiekiem wierzącym mogą one - w sposób zgoła nieoczekiwany - odsłaniać sensy teologiczne. W “Czasie otwartym" wspomina o nowatorskich pracach ojca Chenu, traktującego dzieła literackie jako swoiste “miejsce teologiczne", źródło poznania teologicznego. Sam posunął się o krok dalej, dostrzegając, że i film może stać się obiektem teologicznych interpretacji...

Jakim był zatem teologiem? Niech będzie wolno jedynie zarysować kierunek możliwych rozważań: w swym myśleniu teologicznym, tak jak ks. Franciszek Sawicki, jak później Rahner, którego poznał osobiście, wychodził Pasierb od człowieka, pokazując Objawienie jako konieczne dopełnienie naszych egzystencjalnych “braków". Jego myśl wciąż domaga się głębszej refleksji. Ks. Janusz Stanisław Pasierb - eseista, teolog i teoretyk kultury - wciąż jeszcze czeka na odkrycie.

Wojciech Kudyba jest doktorem nauk humanistycznych KUL, wykładowcą w Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Przygotowuje rozprawę habilitacyjną o poezji ks. Pasierba.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2003