Między dogmatem a życiem

Islam, globalizacja, emigracja, przemiany w seksualności: wszystko to domaga się teologicznej interpretacji. Przecież ludzie wciąż jeszcze pytają właśnie księdza, co powinni o tym myśleć. Uczelnie zachodnie szukają nowych rozwiązań. Tymczasem dla polskiej teologii refleksja o współczesnym świecie zdaje się trudniejsza niż dogmat o Trójcy Świętej.

26.04.2007

Czyta się kilka minut

Zalążkiem uniwersytetu, który w roku 1586 r. powstał w Bambergu, było seminarium duchowne. Wkrótce tutejszy wydział teologiczny przestanie kształcić przyszłych duchownych, pozostaną jedynie studenci świeccy. Ten sam los dotknie uniwersytet w innym bawarskim mieście, Passawie. Decyzje te podyktowane są brakiem kandydatów do kapłaństwa. W całych Niemczech na pierwszy rok formacji przyjęto ostatnio 241 kandydatów. Opisujący ten problem dziennik "Süddeutsche Zeitung" opatrzył go wymownym komentarzem: "Amen und Aus". Jak długo jeszcze niemieckie uczelnie będą kształcić przyszłych nauczycieli religii, nie wiadomo. Chętnych do studiowania teologii jest bowiem coraz mniej, i to w obu chrześcijańskich wyznaniach. Gdy w szczytowym okresie, w roku 1984/85, było 16 656 studentów teologii ewangelickiej, dzisiaj jest ich 7 962. Katolickich w roku 1982/83 było 11 743 - dzisiaj 6 986.

Ksiądz i imam

Jaka przyszłość czeka niemiecką teologię uniwersytecką? Spadek liczby studentów teologii nie oznacza zmniejszania się roli religii w społeczeństwie. I choć tylko co czwarty młody Niemiec mówi o sobie, że jest religijny, to ponad 80 proc. dorastających potrzebuje rzeczowej wiedzy o religii. Co więcej: zmieniająca się sytuacja społeczna domaga się wzmożonej dyskusji teologicznej.

Elementem, który coraz bardziej zmienia społeczne i religijne oblicze niemieckiego społeczeństwa, jest islam, z ponad trzema milionami wyznawców. Od zamachów

11 września religia muzułmańska została szczególnie uwikłana w życie polityczne, czemu dał także wyraz Benedykt XVI podczas pamiętnego wykładu w Ratyzbonie.

Wydaje się jednak, że fenomen islamu jako religii, a także jego roli w europejskim społeczeństwie pozostaje wciąż nierozpoznany na płaszczyźnie akademickiej. Jak informował "Die Zeit", na 650 teologów chrześcijańskich pracujących na niemieckich uczelniach przypada jedynie czterech profesorów islamu. Być może w przyszłości wydziały konfesyjne będą musiały się przekształcić w wydziały teologiczne, na których będą prowadzone studia w dziedzinie wielu wyznań. Jak mówi jeden z profesorów muzułmańskich, być może kiedyś księża i imami będą studiować na tych samych wydziałach. W ten sposób uczelnie stałyby się miejscami rzeczywistego dialogu międzyreligijnego.

Oczywiście nie jest to pogląd przyjmowany przez wszystkich entuzjastycznie. Podnoszą się głosy przypominające, że zadaniem wydziałów teologicznych jest przede wszystkim uczenie określonej teologii i przygotowywanie przyszłych kapłanów i katechetów. Jednocześnie przestrzega się przed kształceniem neutralnych ekspertów od religii, którym można by powierzyć dialog międzyreligijny. "Die Zeit" cytuje zgodne wypowiedzi dwóch profesorów teologii katolickiej i ewangelickiej, którzy twierdzą, iż jedynie ci, którzy od wewnątrz znają religię, mogą ją wiarygodnie reprezentować. To prawda, że trzeba budować mosty między religiami; żeby tak się jednak stało, trzeba najpierw wzmocnić filar własnej wiary.

Fryderyk Wilhelm Graf, profesor teologii z Uniwersytetu Monachijskiego, twierdzi, że współczesna teologia uniwersytecka jest zorientowana nazbyt tekstowo i egzegetycznie, brakuje jej zaś interpretacyjnej kompetencji wobec aktualnych zjawisk. Graf nazywa to nawet ślepotą na współczesność. W tej sytuacji współczesnymi zjawiskami z pogranicza religii i społeczeństwa zaczynają się interesować inne nauki, np. Instytut Maxa Plancka w Getyndze gromadzi etnologów, socjologów i religiologów, którzy w ramach nowego centrum badawczego mają się zająć eksploracją konfliktów na płaszczyźnie etno-religijnej. Przykładem poszerzenia perspektywy badawczej teologii może być wspólny projekt Uniwersytetu w Monastyrze oraz tamtejszego Instytutu Goethego pod hasłem: religia i przemoc. W przedsięwzięcie zaangażowani są specjaliści z różnych dziedzin. Egzegeta Starego Testamentu oraz historyk judaizmu badają teksty hebrajskie, kanonista i historyk podejmują kwestię przemocy na płaszczyźnie relacji państwo-Kościół. Do tego trzeba dodać jeszcze perspektywę religijno-pedagogiczną, dogmatyczną i moralną.

Nowe czasy,nowe pytania

Swoistą ewolucję od teologii monokonfesyjnej ku szeroko rozumianej religiologii przeżywa także teologia kanadyjska. Przykładem może być historia wydziału teologicznego w Montrealu. Powstałe w roku 1878 seminarium duchowne po niespełna 50 latach przekształciło się w Wydział Teologiczny Uniwersytetu Montrealskiego. W roku 1979 seminarium afiliowano do Uniwersytetu Laterańskiego, a Wydział Teologiczny (zachowując kanoniczny status) przekształcił się w Wydział Teologii i Nauk o Religii.

Dotychczas na Wydziale powołano dwie interdyscyplinarne jednostki: Katedrę Religii, Kultury i Społeczeństwa oraz Katedrę Islamu, Pluralizmu i Globalizacji, a tworzy się trzecią: Katedrę Chrześcijaństwa i Przekazu. Program studiów wskazuje, że teologia biblijna jest de facto punktem wyjścia do dalszych analiz, których celem jest znajdowanie odpowiedzi na wyzwania współczesności. Przykłady podejmowanych problemów to inicjacja i edukacja we wspólnocie religijnej, opieka duchowa w procesie troski o zdrowie fizyczne, wyzwania społeczne, dialog międzyreligijny.

Według prof. Jeana-Guya Nadeau z Uniwersytetu Montrealskiego, teologia kanadyjska już od dłuższego czasu nie mogła się obejść bez nauk o religii. W istocie od końca lat 60. były one obecne "w poprzek" prowadzonych badań (np. nad rytuałami, społecznymi funkcjami religii, historią, antropologią, islamem, judaizmem, religiami orientalnymi). Jak mówi były dziekan wydziału Jean-Marc Charron: "jeśli chce się rzeczywiście zrozumieć wyzwania, jakie stoją dzisiaj przed nami, i nie chce się formować specjalistów od religii oderwanych od ziemskiej rzeczywistości, trzeba dobrze rozumieć złożoność obecnego świata. Religię postrzegać w całej jej różnorodności i złożoności".

Od kilkudziesięciu lat religijny pejzaż Quebecu bardzo się zmienił (pisałem o tym na łamach "TP" nr34/06). W wyniku postępującej sekularyzacji katolicyzm przestał odgrywać rolę dominującą, a wzrastająca imigracja zaowocowała obecnością w społeczeństwie przedstawicieli innych religii. "Owszem - mówi Jean-Guy Nadeau - teologia to pytanie o Boga, ale dzisiaj trzeba je stawiać inaczej niż kiedykolwiek. Tak jak jego założyciel chrześcijaństwo nie zajmuje już tego samego miejsca, co wcześniej. Także inne religie wchodzą na scenę publiczną z pytaniem o Boga".

Można powiedzieć, że - podobnie jak na innych uniwersytetach kanadyjskich - teologia w Quebecu ewoluuje w dwóch kierunkach: poszerza spektrum badań na inne religie oraz podejmuje się interpretacji współczesnych fenomenów społecznych. By się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na program wykładów, gdzie widnieją takie hasła jak: przemoc, feminizm, nowe religie i duchowości, psychoanaliza, tożsamość a religia, islam i nowoczesność, sąsiadując z bardziej tradycyjnymi: sąd i nadzieja u proroków, Biblia i edukacja religijna, wolność i prawo u św. Pawła.

Blisko życia

By dopełnić triady, trzeba by dokonać analizy i oceny polskiej teologii akademickiej. Zbyt krótko ją uprawiam i zbyt małe mam spektrum, by temu podołać. Jest jednak perspektywa, która rzuca na nią pewne światło, a może właśnie - cień, szczególnie w jej seminaryjnym wydaniu. Chodzi o katechezę i kaznodziejstwo. Przepowiadanie w Kościele nie jest - wbrew temu, co się powszechnie myśli - popularyzacją teologii, przekazaniem w wersji zrozumiałej "dla ludu" trudnych zagadnień dogmatycznych i moralnych. Przepowiadanie to raczej swoisty sposób uprawiania teologii: taki, który weryfikuje, czy jest bliska życiu.

Kształt takiej teologii zaproponował ks. prof. Jerzy Szymik w książce "Teologia w krainie pepsi-coli", zwłaszcza w rozdziale "Teologia jako terapia, czyli uzdrawiająca moc słów". Przytacza tam słowa Czesława Miłosza, który pisał w "Piesku przydrożnym": "To, co najgłębsze i najgłębiej we własnym życiu doświadczone, przemijalność ludzi, choroba, śmierć, marność opinii i poglądów, nie może być wyrażone w języku teologii, która od wielu stuleci zaokrągla odpowiedzi w gładkie kule, łatwe do toczenia, ale jakby nieprzenikalne". Myślę, że wielu byłoby gotowych podzielić pogląd Noblisty. Dość powszechnie panuje przekonanie, że między teologią a życiem punkty styczne są rzadkie - a może nie ma ich wcale. Słowa kazań, które - jak pisał Herbert - "nad głowami się unoszą", zdają się potwierdzać ten stan rzeczy.

Ks. Szymik pisze, że trudno się dziwić młodemu słuchaczowi, że odpowiedź na pytanie, co zrobić z własnym życiem, interesuje go dalece bardziej niż spory monofizyckie z V wieku. "I trzeba w taki sposób przedstawić problem monofizytyzmu, by wykład zawierał ważne przesłanki do odpowiedzi na egzystencjalne pytania studenta. (...) Brak tego dogmatyczno-egzystencjalnego jądra teologii owocuje przekonaniem słuchaczy naszych kazań, iż ani Ewangelia, ani Kościół, ani - co w konsekwencji logiczne - Bóg nie ma odpowiedzi na nurtujące nas codzienne pytania".

Ks. Szymik odwołuje się do abp. Alfonsa Nossola, który upominał się o zrównoważenie teologii esencjalnej z egzystencjalną. "Teologia chrześcijańska staje się błędna, kiedy nie posiada żadnego znaczenia egzystencjalnego, (...) nie może mówić sensownie o Bogu, nie mówiąc równocześnie o człowieku i jego świecie" - pisał arcybiskup opolski.

Od siebie dodam, że traci ona wówczas ten wymiar, który należałoby nazwać nie tylko terapeutycznym, ale i profetycznym. Zdaje się jednak, że wciąż dla naszej teologii życie w swoich różnych, bogatych przejawach jest wyzwaniem trudniejszym niż dogmat o Trójcy Świętej.

Brak odpowiedzi

Rzeczywistość polska jest - nie ulega wątpliwości - inna niż niemiecka czy kanadyjska. Problemy dialogu międzyreligijnego typowe dla społeczeństwa multietnicznego i multikonfesyjnego nie są dla nas tak bardzo palące, choć w dobie "globalnej wioski" trudno powiedzieć, że nas nie dotyczą. Zwłaszcza dzisiaj, w epoce wzmożonej emigracji. Okazuje się np., że emigrujący do Irlandii Polacy zupełnie nie rozumieją specyfiki tamtejszego konfliktu o podłożu narodowo-religijnym. Nie ulega wątpliwości, iż potrzeba nam bardziej kontekstualnego spojrzenia na teologię: tak by umiała analizować i interpretować znaki czasu. Takie chociażby jak emigracja zarobkowa, coraz silniejszy ruch ekologiczny, popularność nowych form religijności, przemiany seksualności wśród młodzieży, a także - lustracja. Wszystko to domaga się teologicznej interpretacji. Ludzie bowiem wciąż jeszcze pytają właśnie księdza (teologa), co należy o tym myśleć.

Ta "druga strona" teologicznej refleksji jest wciąż niewystarczająca. Myślę tutaj o śladowej obecności socjologii i psychologii religii czy też szeroko pojętej wiedzy o współczesnej kulturze, i to nie tylko tej wysokiej. Świat kultury i sztuki to - jak pisze ks. Szymik - najlepszy sejsmograf. Źródłem świadomości współczesnego katolika często bywają jedynie środki masowego przekazu, których nota bene teolog także często nie potrafi zinterpretować. W programach studiów teologicznych wyraźnie dostrzegam niedocenianie sfery kultury. Być może przyszedł czas na tworzenie kierunków interdyscyplinarnych o charakterze teologicznym, jak - istniejące już w Polsce - nauki o rodzinie, teologia środków przekazu czy - jak na Uniwersytecie Szczecińskim - italianistyka z elementami wiedzy o chrześcijaństwie. Tak czy inaczej potrzebna jest nam teologia, w której nauki humanistyczne i społeczne obecne będą "w poprzek" - by nieustannie dokonywał się dialog teologii z życiem. Jak pisze prof. Raphaël Picon, protestancki teolog z Paryża, "jeśli teologia zamknie się w swoim akademizmie, ryzykuje tym, że pozostanie niezrozumiała, zatraci swą siłę wyzwania i przestanie użyźniać wiarę wierzących, a także kulturę".

Najbardziej dynamicznie rozwijającymi się wspólnotami chrześcijańskimi są Kościoły zielonoświątkowe. Jak pokazują statystyki, po raz pierwszy w historii ludzkości liczba członków jakiejś grupy religijnej przekroczyła 500 mln w przeciągu mniej niż wieku. Przyczyn tak spektakularnego rozmachu jest zapewne wiele, ale jedną z nich jest uprawiana w tych Kościołach teologia, która opiera się na konkretnym doświadczeniu, a nie teoretycznym koncepcie. Owszem, jest to droga, która może prowadzić do koncepcji dla nas teologicznie nieakceptowalnych, jak choćby "teologia sukcesu". Jedno jest jednak pewne. Ta teologia daje konkretne odpowiedzi. Czasem zbyt konkretne. Dla wielu jednak jakakolwiek odpowiedź jest lepsza niż jej brak.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej