Męski punkt widzenia

O jeden gwałt za daleko" - czytamy tytuł na okładce "Newsweeka" (nr 21/11), który jak wiele innych pism w Polsce postanowił opisać upadek Dominique’a Strauss-Kahna.

31.05.2011

Czyta się kilka minut

Zaniepokojeni, zaczynamy się zastanawiać, ile gwałtów nie jest "za daleko" i co zrobiłaby amerykańska redakcja na wieść, że pod marką "Newsweeka" ktoś posługuje się takim grepsem - ale zaglądamy do środka numeru. "Prawdziwy problem Dominique’a Strauss--Kahna nie polega na tym, co zrobił - pisze Maciej Nowicki. - Problem polega na tym, gdzie zdarzenia się działy. Gdyby szef MFW usiłował zgwałcić pokojówkę w Paryżu, prawdopodobnie nigdy byśmy o tym nie usłyszeli. Wyrozumiałość Francuzów względem seksskandali jest wręcz legendarna. We Francji tego typu sprawy zamiata się pod dywan. Były premier Jean-Pierre Raffarin, zapytany, co się dzieje, kiedy ważny polityk zostanie sfotografowany w niedwuznacznej sytuacji, odpowiedział z uśmiechem: »Z mojego doświadczenia wynika, że taką sprawę załatwia jeden telefon«".

Czy gwałt ("o jeden za daleko") można nazwać "seksskandalem"? Dotąd to ostatnie słowo kojarzyło nam się raczej z aferą obyczajową, owszem, jakoś tam gorszącą (a z pewnością ekscytującą czytelniczą gawiedź), ale przecież niezwiązaną z przestępstwem ściganym z urzędu, przemocą o szczególnie dużym natężeniu, może traumą zostającą na lata. Czy naprawdę to, co próbował zrobić Strauss-Kahn (zważmy skądinąd, z jaką społeczną przepaścią wiąże się ta sytuacja: tu jeden z najpotężniejszych ludzi świata, tam osoba "ze służby"), było wyłącznie "niedwuznaczną sytuacją"? Czymś, co - to kolejne sformułowanie z tekstu "Newsweeka" - "robią ze sobą dorośli ludzie, za obopólną zgodą"? Czy naprawdę można to zdarzenie zestawiać z romansami kolejnych prezydentów, dopisując w ten sposób do długiej listy "erotycznych przygód" polityków znad Sekwany?

Francja ma rzeczywiście problem - i artykuł Macieja Nowickiego dobrze to pokazuje. Kłopot w tym, że redakcja "Newsweeka" również ma problem. Opisując sprawę DSK tymi słowami, dając taki tytuł, pokazała, że w gruncie rzeczy lekkość jej stylu pozostaje na poziomie lekkości Andrzeja Leppera.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2011