Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak dotąd główną korzyścią wynikającą z ujawnienia sprawy Rywina jest możliwość bliższego poznania posłów, ich stopnia inteligencji, zaangażowania, a nawet urody. Jeśli zmiany w składzie komisji będą nadal następowały w tym tempie co obecnie, być może przedłuży to czas jej działania, pozwalaj ąc nam wyrobić sobie opinię o całkiem licznej grupie naszych przedstawicieli.
Tymczasem ożywione debaty drugiej izby Parlamentu z powodzeniem mogłyby konkurować z pracami komisji Nałęcza. Mam przed sobą protokół 34. posiedzenia Senatu RP V kadencji z 19 lutego br. Na posiedzeniu tym prezes Instytutu Pamięci Narodowej zgodnie z ustawą przedstawił izbie coroczną informację o działalności IPN.
Mam na półce kilkanaście tomów wydanych przez IPN. Żaden z nich nie jest książką jednorazowego użytku. Nie wyobrażam sobie, by można myśleć i pisać po polsku nie wracając do nich.
Po informacji prezesa nastąpiły pytania senatorów, a potem dyskusja. Jedno z tych pytań sam miałbym ochotę zadać: Dlaczego w IPN jest zatrudniony prokurator, który w roku 1982 oskarżał robotników ze Świdnika? Okazuje się, że przed zatrudnieniem prokuratorzy odbywali rozmowę z prezesem w obecności dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu profesora Kuleszy i dyrektora departamentu kadr Ministerstwa Sprawiedliwości. Prokurator Lech Kochanowski na pytanie, czy nie prowadził śledztw w sprawie przestępstw popełnionych przez naruszenie Dekretu o Stanie Wojennym odpowiedział przecząco. Dziś tłumaczy się, że inaczej zrozumiał pytanie. Ustawa nie daje możliwości zmuszenia prokuratora, by odszedł z IPN. Sąd dyscyplinarny dwukrotnie odmówił pozbawienia go imunitetu. Tak więc napis wykuty w kamieniu na gmachu Sądów na Lesznie (w Alei Solidarności) „Sprawiedliwość jest ostoją Rzeczypospolitej” pozostaje elementem dekoracyjnym użytym przez architekta Pniewskiego.
W dyskusji nad informacją prezesa jeszcze radykalniej niż senator Jarzembowski występował senator Sławomir Izdebski:
„...Zacząłem się zastanawiać, czy ten Instytut tak naprawdę jest potrzebny... kiedy zapytamy, ilu ludzi poszło do więzienia w wyniku lustracji czy w wyniku działalności IPN-u, wszyscy milczą - jeżeli jednak pan prezes zobowiązuje się działać i pracować do końca, to chciałbym powiedzieć, że ustawę o IPN należałoby znowelizować, a ta nowelizacja powinna polegać na wydłużeniu obowiązującego okresu - nie do 1989 r., tylko do roku 2003. Powinno się również dołączyć zapis, który będzie mówił o tym, że sprawy, którymi zajmuje się i będzie zajmował IPN, nie dotyczą tylko i wyłącznie służb PRL. Dlaczego?
...Doczytałem się tutaj i doszukałem sygnatury akt w sprawie represji i naruszania praw człowieka przez byłych funkcjonariuszy państwowych i partyjnych w stosunku do członków Polskiego Stronnictwa Ludowego w latach 1944-56... Skoro IPN zajmuje się tego typu sprawami, to ja z całą odpowiedzialnością mówię, że powinien się również zająć sprawą dwunastoletniej działalności Samoobrony RP. Dwóch rolników, którzy stracili oko, trzech działaczy, którzy stracili życie i wreszcie represjonowanie Andrzeja Leppera, kilkakrotne aresztowanie, ponad sto pięćdziesiąt rozpraw sądowych, pytam: za co...
Szanowni Państwo, wybrali nas tutaj wyborcy, którzy dzisiaj oczekują efektów.
...Mamy dzisiaj potężne bezrobocie, eksmisje ludzi na bruk... Czy dzisiaj dla nas najważniejszy jest IPN, lustracja, aborcja, równy status kobiet i mężczyzn, ustanawianie świąt, czy raczej powinniśmy zająć się czymś innym?”
W tym momencie nie wytrzymał prowadzący obrady wicemarszałek Kazimierz Kutz: „Przysięgam panu, Panie Senatorze, pan całkowicie odszedł od tematu.”
Zabierająca następnie głos senator Maria Szyszkowska, profesor dwu uniwersytetów i Europejskiej Akademii Sztuki z ulicy Skazańców ujawniła natychmiast całkowitą jedność moralno-polityczną między SLD i Samoobroną, do której w ważnych sprawach zawsze dochodzi: „Myślę, że to co mówił przed chwilą pan senator, ma jednak związek z naszą dyskusją. Pan senator zapewne chciał powiedzieć, że pewne instytucje w państwie, a należy do nich IPN, są instytucjami o charakterze odwetowym, i można sobie wyobrazić, że w przyszłości powstanie instytucja, która będzie chciała pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy po 1989 r. doprowadzili znaczną część społeczeństwa do biedy i bezrobocia, a przemysł do upadku. To jest takie przewidywanie na przyszłość.”
A jednak pani profesor gotowa jest puścić w niepamięć martyrologię Andrzeja Leppera, gdyby tylko IPN został zlikwidowany, czego domagają się jej wyborcy w licznych listach, telefonach i osobistych wizytach w biurze senatorskim. „Mnie osobiście, jak również wielu moich wyborców, najbardziej niepokoi jeden z pionów działalności Instytutu, mianowicie działalność edukacyjna...”
Senator Szyszkowska nie zarzuca IPN-owi ani słowem mijania się z prawdą, lecztylko, że „nie wyrabia pokojowego nastawienia, a przecież pokój jest wartością podstawową, bo możemy w każdej chwili zginąć jako cała ludzkość”.
To prawda, że gdy nie było jeszcze mowy o IPN-ie istniała specjalna instytucja: Ogólnopolski Komitet Obrońców Pokoju. Od marca 1973 do kwietnia 1986 kierował nim osobiście Józef Cyrankiewicz. Ale to zupełnie inna historia.
Pragnę dodać, że w ostatniej senackiej debacie występowało wielu mówców, większość z nich zajmowała stanowiska godne i rozumne.
Byłoby dobrze, gdyby Izba Wyższa Parlamentu także mogła powołać jakąś nadzwyczajną komisję, pracującą stale przy otwartych kamerach. Możliwość codziennego oglądania również naszych senatorów z pewnością służyłoby ożywieniu, dalszemu ożywieniu życia politycznego.
Amdrzej Dobosz