Manuela kontra Nela

Pisarze to ludek nieużyty a krnąbrny, z natury egoistycznie destrukcyjny, z lekką nutką autystyczną. Nawet najbardziej ekstrawertyczny odłam literatów koncentruje swe zakopane talenta na szydzeniu, wykpiwaniu - oprawia rzeczywistość na destrukcyjnie. Im gorzej, tym lepiej. Tak było dotąd, bo odtąd jest Manuela Gretkowska (na plakacie druga z prawej). Pisarka zdecydowała się wziąć sprawy w swoje kobiece, czyste ręce, obnażyć przed nami swe kobiece serce i intencje. "Wszystko dla przyszłości". To piękne, treściwe hasło, zrealizowane przez kandydatki w formie estetycznego billboardu.

01.10.2007

Czyta się kilka minut

Nie zgadzam się z szowinistycznymi ekspertami, twierdzącymi, że Partia Kobiet nie ma programu. Program zarysowuje się wyraźnie, nawet jeśli na plakacie tylko majaczy. Wystarczy nieco wytężyć siły i wszystko staje się jasne jak na czystej damskiej dłoni. Oczywistą oczywistością stają się na przykład stosunki międzynarodowe naszego kraju po objęciu władzy przez Manuelę. Radykalnie poprawi się polityka zagraniczna Polski, ponieważ Polska jest kobietą - podobnie jak Francja, Andora, Słowacja, Finlandia i Rosja oraz cała Pribałtika - a przecież powszechnie wiadomo, że kobieta z kobietą zawsze się dogada. Wobec tego Polska zbliży się z Ukrainą, a nawet Argentyną i Japonią. Z Indiami sytuacja jest dwuznaczna (Indie to bliźniaczki), natomiast niestety pogorszą się kontakty z USA, bowiem USA to nie kobieta, tylko skrótowiec. Burundi dopiero odkrywa swą tożsamość płciową, więc Polska będzie musiała pomóc Burundi się określić. Nieuzbrojonym okiem widać, że sytuacja geopolityczna naszego kraju jako kobiety będzie znacznie lepsza niż teraz, choć oczywiście nie idealna. Nie wiadomo, co z Niemcami, ale trzeba liczyć na Merkel, która pogada z Polską jak kobieta z kobietą na szczycie.

Polityką wewnętrzną Partii Kobiet będzie czystość i totalna transparentność. To się rozumie samo przez się, każdy wyborca jest w stanie to zrozumieć w mgnieniu oka, w które wpadną mu kandydatki. Dość drogich garniturów, butów i zegarków. Precz z brudną grą, nie będzie miejsca na tricki, asy w rękawie. Czyste stopy i ręce, serca i intencje! To piękne, a jednak budzi się we mnie obawa. Nie, nie lęk przed kobietami u władzy, wręcz przeciwnie - trwoga przed ripostą męskiego układu. Z przerażeniem przechodzącym w popłoch przeczuwam na ulicach polskich miast, wsi i przysiółków wielkie billboardy z nagimi: Gosiewskim, Maksymiukiem, Karskim i Kaliszem. Pod spodem hasło: "O! Ojczyzno-mężczyzno!". A ja już widzę kraksy spowodowane tymi przydrożnymi billboardami, widzę folgujące sobie sprejem akcjonistki z Rodziny Radia Maryja, widzę niebezpieczną ekstazę reszty wyborców. Kampania wyborcza się zbrutalizuje, a PinkPress splajtuje.

Widzę, a jednocześnie ambiwalentnie raduję się ewentualnym rozwojem sytuacji. Tak trzeba, choćby nie wiem, jak bolało. Precz z niestabilnością sceny politycznej, z permanentnym partyjnym nowinkarstem, kilkuosobowym języczkiem u wagi, chybotliwością rządów zależnych od planktonu. Nagi Gosiewski na słupie to bolesny koszt, który warto ponieść. Nadchodzi bowiem prawdziwe ukoronowanie rozwoju demokracji w naszej zmaltretowanej przemianami ojczyźnie: system dwupartyjny. Rzecz jasna, takie rozwiązanie nie będzie stabilne bez oparcia się na czymś trwałym. I oto Manuela Gretkowska odkryła najpierwotniejsze kryterium: płeć. To rozwiązanie jest w sumie tak samo niedobre jak każde inne, a posiada absolutnie zasadniczą zaletę, jaką jest trwałość. Reszta to błąd statystyczny.

Partia Kobiet naturalnie wygra te wybory, z przyczyn jasnych jak Wenus. Podniesie się samczy tuman oburzenia i nachalnie patriarchalny rwetes, że hańba, że naruszone standardy itp. Panowie, zamiast biadolić i przyzywać zagranicznych obserwatorów, bądź też kpić sobie w czambuł, zastanówmy się, kto stanie na naszym czele, kto przywróci nam męską dumę, kto testosteronem nas napompuje. Kto liderem Partii Mężczyzn? Jest tylko jeden sensowny kandydat: Rokita! Nelly Rokita.

Ale jakoś tak za miesiąc coś zrobić trzeba, gdy o szóstej rano w niedzielę białawo-czerwonawą urną w drzwi załomocą. Dwudziestego pierwszego nadejdą Wybory Październikowe. A może ani Neli, ani Manueli zaufać nie można? Komu można? Komu, komu, bo nie wychodzę z domu? Jest lek straszliwy, który uleczy krainę zbolałą. Przebywa przecie hen, gdzieś na obczyźnie, pisarz nad pisarze, autor bestsellera "Święte psy". Stanie Tymiński, wróć się, do wyborów stań!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2007