Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdzie wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20). Odkryte przez świętego Pawła paradoksalne prawo Bożego działania przychodziło mi na myśl przez cały poniedziałek 9 maja, gdy patrzyłem na przyjaźnie rozmawiających ze sobą, a nawet modlących się wspólnie Polaków i Żydów – i gdy słuchałem, jak poruszali trudne sprawy nie po to, by się oskarżać, lecz po to, by choć trochę naprawiać świat.
Świat nie jest całkiem jednorodny. Konkretne miejsca mają swoje własne znaczenia. 70 lat temu Polacy zabili w Kielcach 42 Żydów. Przez wiele lat wydarzenie to było społecznym tabu. Popełnione zło było traumą, odbijającą się przede wszystkim w życiu ofiar – nielicznych ocalałych z pogromu i bliskich tych, którzy zginęli. Było też jednak koszmarem niszczącym życie sprawców – zepchnięte w odmęty niepamięci zatruwało życie osobiste i społeczne.
W minionym tygodniu w tych samych Kielcach żydzi i chrześcijanie, ale także agnostyk, muzułmanin i buddysta wspólnie rozmawiali o pamięci i pojednaniu. Okazją do spotkania było wręczenie nagrody Człowieka Pojednania (nadawanej przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów) rabinowi Abrahamowi Skórce, przyjacielowi papieża Franciszka. Spotkanie zorganizowało kieleckie Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, które od lat wykonuje ogromną pracę na rzecz pojednania polsko-żydowskiego.
Można by było skupić się na tym, że spotkanie odbywało się na „wysokim szczeblu” – wśród prelegentów i debatujących był m.in. prymas senior abp Henryk Muszyński, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, były premier i marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, biskup kielecki Jan Piotrowski, czy prezydent Kielc Wojciech Lubawski. List ze wsparciem przesłał przewodniczący KEP, abp Gądecki. Ale dużo ważniejsze było, że to, co – i jak! – mówili uczestnicy, sytuowało się o wiele głębiej niż poziom „międzyreligijnej dyplomacji”, na którym pozostaje wiele wydarzeń tego typu. A tu choćby inspirująca rozmowa, w której rabin Schudrich, buddysta Wojciech Eichelberger i ks. Manfred Deselaers w przejmujący sposób pokazali, jak bardzo trudne do uchwycenia jest to, czym w istocie ma być pojednanie, jak różne można mieć na to spojrzenia i jak bardzo te różne perspektywy wzajemnie się uzupełniają.
Świetnym komentarzem do tamtej rozmowy okazało się świadectwo rabina Skórki, pokazujące trud i długotrwałość procesu pojednania oraz wskazujące, jak bardzo okaleczona będzie polska kultura, dopóki nie uzna wielkiego dziedzictwa Żydów żyjących tu setki lat za integralnie swoje. Jak bardzo to wszystko prawda pokazywał też film – „Przy Planty 7/9” – dokumentujący historię pogromu i powolnego leczenia traumy, którą ponad 20 lat temu zapoczątkował obecny prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, Bogdan Białek.
Szkoda tylko, że świadkami tego wszystkiego było niewiele osób, że wśród obecnych prawie nie było młodych. Ktoś może powie – trauma i konflikt jest już przeszłością, dziś ludzie są na siebie otwarci. Nie jestem tego pewien. I nie chodzi mi nawet o odradzające się ruchy nacjonalistyczne i agresywną ksenofobię. Wdałem się w rozmowę z mieszkańcem Kielc, który spokojnie przypatrywał się Żydom przechodzącym ulicą. „Dziwni jacyś, nietypowi” – powiedział. „Dlaczego?” – spytałem. „Tacy jacyś skupieni, nie rzucają oczami na boki, na sklepy, zupełnie niezainteresowani pieniądzem i handlem…”. Stereotypy trzymają się mocno. Pojednanie wymaga poznania i jest długim procesem. ©℗