Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Książka odbiega od wzoru typowej biograficznej rozmowy rzeki. Nie tylko dlatego, że partie dialogowe przerywane są tekstami samej Haliny Bortnowskiej, z różnego czasu i różnorodnymi gatunkowo: publicystyka, reportaż, esej, recenzja, medytacja, apokryficzny list, fragment powstającej powieści. "Wszystko będzie inaczej" to raczej zapis wspólnych poszukiwań dwóch przyjaciółek, które dzieli różnica pokoleń, ale łączy rodzaj wrażliwości, otwartości na świat, zwłaszcza zaś na innych. Chronologia faktów pozostaje ważna, ważniejsze jednak są problemy, ku którym fakty prowadzą.
Biografia Haliny Bortnowskiej obfituje w gwałtowne zwroty akcji. Pierwsze ich źródło to historia, drugie - niespożyta energia bohaterki książki, jej gotowość do radykalnych wyborów i przyjęcia ich konsekwencji, do akceptowania niespodziewanych wyzwań. Przy świadomości, że i tak pewnie "wszystko będzie inaczej". W opisie brzmi to cokolwiek sucho, ale zapewniam - w tej opowieści i w tej biografii nie ma słów i miejsc pustych. Jest konkret, materia, żywe doświadczenie świata i człowieka - i tajemnicze światło dojrzałej wiary.
Szczęśliwe dzieciństwo córki kochających rodziców - a potem zaraz wojna i rozstanie z ojcem, oficerem wywiadu, który po wojnie zamieszka w Anglii. Codzienność okupowanej Warszawy, powstanie, koszmar pacyfikacji Woli, obóz. Po wojnie - nieudana ucieczka przez "zieloną granicę" i ciągłe kłopoty ("Mama, absolwentka polonistyki, raz po raz traciła swoją pracę nauczycielską z powodu męża"). Studia we wrocławskim Instytucie Katolickim kształcącym katechetki - i dławiący klimat stalinizmu. Znów zmiana, tym razem szczęśliwa - zaproszenie do pracy we wskrzeszonym po Październiku miesięczniku "Znak", wyjazdy zagraniczne, pierwsze po latach spotkanie z ojcem, studia teologiczne w Louvain. Soborowy Rzym, Afryka, fascynacja katolicyzmem holenderskim.
Lata 70. to początek romansu z Nową Hutą. Wolontariat w nowohuckim szpitalu otwiera drogę prowadzącą w przyszłości do stworzenia hospicjum. Praca w grupie synodalnej w parafii w Bieńczycach ułatwi kontakt z powstającą Solidarnością nowohuckiego kombinatu. Udział w strajku 13 grudnia 1981, aresztowanie, po zwolnieniu pomoc internowanym i ich rodzinom, wielogodzinne podróże z olbrzymim plecakiem do obozów w Łupkowie czy Gołdapi to już prosta konsekwencja tamtych wydarzeń. Prosta, ale nie dla wszystkich taka oczywista...
Następny zwrot: małżeństwo, czworo dzieci, przeprowadzka do Warszawy. Nowe pola działania: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Warsztaty Dziennikarskie Młodych "Polis". Aktywność wciąż niespożyta, mimo postępującej choroby ograniczającej widzenie. Pod prąd idąca publicystyka. Podróż do Hongkongu w przededniu przejęcia go przez komunistyczne Chiny. "Jak opowiedzieć o Halinie osobom, które jej nie spotkały? Często mieliśmy z tym kłopot - wspomina w posłowiu Jolanta Steciuk. - Filozof, publicystka, wychowawca? Te określenia, choć ważne, nie wystarczają". Książka dobrze tłumaczy, dlaczego.
Niezwykle ważnym jej wątkiem jest cierpienie - oraz doświadczenie pomocy chorym i umierającym. Cierpienie jako niezbywalny element świata, "ton, którego właściwie nie słyszymy, choć jest stałym akompaniamentem wszystkiego, co się dzieje wokół". I działanie, które natury świata zmienić nie zdoła, ale może dodać ton inny. Ta refleksja znów przekłada się na konkret: gładkie prześcieradło, właściwe ułożenie bezwładnego ciała. Ciała, które trzeba dotykać jak ciało, nie jak rzecz. Kolejna lekcja - zresztą cała ta książka jest lekcją dobrego życia. (Znak, Kraków 2010, ss. 426.)