Kto się boi Nowej Ery

Alejami duchowej galerii handlowej przechadzają się nadludzie epoki popkultury: top-modelki, gwiazdy Hollywoodu i rocka, piękni, sławni i bogaci. Za nimi podąża tłum naśladowców...

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Przemek i Monika wzięli ślub w hipermarkecie Silesia City Center, Katowice, 14 lutego 2009 r. /fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta /
Przemek i Monika wzięli ślub w hipermarkecie Silesia City Center, Katowice, 14 lutego 2009 r. /fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta /

Czy ktoś jeszcze dzisiaj pamięta, jakie emocje, jaki intelektualny ferment wzbudzała Nowa Era w czasach, gdy Timothy Leary eksperymentował z LSD, amerykańscy chłopcy wykrwawiali się w Wietnamie, na grobie Jima Morrisona kwitły kwiaty, a filozofowie, mistycy i intelektualiści, ale również podejrzane indywidua, szarlatani i sekciarze różnych narodowości, kultur i religii odkrywali przed spragnionym duchowej strawy człowiekiem epoki kontrkultury tajemnice mistycznych doznań, wtajemniczeń i rytuałów? Rodem z religii Indian, afrykańskich plemion, hinduskich joginów, buddyjskich mnichów, celtyckich druidów, ale też doświadczeń chrześcijańskich mistyków i z dorobku psychologów, psychiatrów i antropologów. Przekraczanie ograniczeń własnego kręgu kulturowego, którego celem było doświadczenie bliskości absolutu, stanowiło wyzwanie dnia codziennego.

Czy dzisiaj wśród adeptów Nowej Ery są również ludzie, którzy do poduszki czytają Thomasa Mertona, Mistrza Eckharta albo Upaniszady? Czy pozostali tylko ci, co bez zrozumienia wiążą na nadgarstku czerwoną, "kabalistyczną" nitkę,  wróżą z run albo tańczą dookoła ogniska ku czci Matki Ziemi? Anna Sobolewska na współczesność patrzy z niepokojem. Dostrzega w niej z jednej strony komercyjną banalizację dorobku Nowej Ery, z drugiej strony - zamykanie się religii zinstytucjonalizowanych na dialog i rozwój fundamentalizmów (nie tylko islamskich).

Nową Erę kontrkultury zastąpiła Nowa Era popkultury.

Feng shui

"Nowa Era instant" święci triumfy w kolorowych pismach, podejrzanych ezoterycznych wydawnictwach, wśród pseudo-guru różnego autoramentu, poradników psychologicznych typu "zmień swoje życie, myśl pozytywnie", wróżek, bioenergoterapeutów i uzdrowicieli. Duchowe potrzeby człowieka określa dziś egoistyczna ideologia wellness. Potrzeby samopoznania, oświecenia, doznania kontaktu z absolutem nie są już autoteliczne, lecz stanowią element psychofizycznego "skonsumowania samego siebie" jako istoty duchowej. "Wellness" zakłada harmonijny rozwój ciała i ducha, diecie oczyszczającej towarzyszy feng shui odpowiedzialne za harmonię domowej przestrzeni, przywracające równowagę praktykowanie jogi itp. Ale tak jak praktyki medytacyjne i duchowe mają w wymiarze religijnym jasno określony cel, tak w wymiarze konsumpcyjnym celem jest człowiek sam w sobie. Zdrowe ciało, zdrowy duch, zdrowa starość, zdrowa śmierć, zdrowie dla samego zdrowia. Jednak pozbawione treści "wellness" ma w sobie coś niepokojącego, brak mu etycznego, filozoficznego czy eschatologicznego celu, zawiesza w pustce dążenie do doskonałości i pozbawia je sensu. Tak jak w "Ameryce" Jeana Baudrillarda, gdzie cel życia mieszkańców Stanów Zjednoczonych, jakim są zdrowie i piękno fizyczne, pojmowane jako statyczna doskonałość, uznany zostaje za śmierć za życia, a sama Ameryka - za wielkie mauzoleum.

Opisywaną przez Sobolewską rzeczywistość porównać można do duchowego supermarketu lub galerii handlowej, którego alejami przechadzają się nadludzie epoki popkultury (Bartłomiej Dobroczyński nazywa ją "Trzecią Rzeszą Popkultury"): gwiazdy Hollywoodu, top-modelki, muzycy rockowi, piękni, młodzi, sławni i bogaci. Za nimi podąża tłum naśladowców, podpatrujących, do których sklepów wstępują ich idole, jak Madonna czy Tom Cruise. A alejek jest dużo, niektóre ciemne i podejrzane, jak ulica Pokątna z książek o Harrym Potterze; inne szerokie, migające neonami z napisem "Promocja", tak że łatwo w nich się zgubić. Sklepy oferują popakowane w błyszczące papierki, poporcjowane, strawne, łatwe i przyjemne produkty: joga instant, buddyzm w pigułce, szamanizm dla początkujących. Obok produktów znanych i szanowanych marek (jak Zen czy Kabała) stojących na wyższych półkach, mamy tu do czynienia z produktami "leader price", dostępnymi po minimalnych kosztach, ale o obniżonej wartości odżywczej i krótkim terminie przydatności do spożycia. Są też towary kupowane spod lady, podejrzanej proweniencji, jak mroczna spuścizna Charlesa Mansona czy scjentologia.

Neopoganie

Ile jest cukru w cukrze? Ile jest soku pomarańczowego w soku pomarańczowym? Ile jest buddyzmu w buddyzmie sprzedawanym w supermarkecie? To zależy. Są produkty ekologiczne, prawie w stu procentach naturalne, wyhodowane w biodynamicznych uprawach, zapakowane w biodegradowalne opakowanie. Są też całkowicie syntetyczne. A w zasadzie symulakryczne. Do kategorii produktów-symulakrów można zaliczyć całe połacie "wynalezionej tradycji" - chociażby domniemane rytuały czarownic czy ostatnio polskich neosłowiańskich neopogan. Przywołana przez Jeana Baudrillarda kategoria symulakrum to coś bardziej prawdziwego od prawdy, kopia, która uwolniła się od swojego pierwowzoru i zaczęła żyć własnym życiem. Znak pozbawiony desygnatu. Co możemy wiedzieć o duchowości naszych słowiańskich przodków? Możemy jedynie rekonstruować na podstawie archeologicznych przesłanek, z których niewiele wynika. Co wspólnego mają neopogańskie rytuały z tym, co działo się przed wiekami? Nawet nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak mało. Ale to nie ma znaczenia. Bo konsument popkultury konsumuje znaki, znaczenia, symulakry, a nie kryjącą się za nimi rzeczywistość.

Duchowość Nowej Ery można więc uznać za symulakryczną, odwołującą się do wirtualnych, synkretycznych konstruktów, wynalezionych tradycji, usamodzielnionych, w wersji dla początkujących. I nie ma znaczenia, że produkt, który kupujemy, tak naprawdę nie istnieje.

Duchowa bezdomność

Popkultura, poddana nieubłaganym prawom rynku, zależy od zmieniającej się mody, goni za nowinkami. Jak gwiazdki jednego przeboju pojawiają się i znikają trendy, idee, prądy, "produkty" w supermarkecie. Popduchowość Nowej Ery instant jest nacechowana przez płynność, pogoń za nowością. Bardziej niż głębia przemyśleń, określa ją rozłożystość i szerokość ujęć - od indiańskiej magii miłosnej po medytację buddyzmu tybetańskiego. Recepcja obcych kulturowo form przeżywania duchowości bez recepcji ich kulturowego i religijnego kontekstu prowadzi do przyjmowania form powierzchownych, karykaturalnych, a czasem nawet szkodliwych. Postawie analogicznej do zakupów w duchowym supermarkecie Sobolewska przeciwstawia jako drugą skrajność religijny fundamentalizm, zamykanie się na dialog ekumeniczny. Strach przed synkretyzmem, rozmywaniem się granic międzyreligijnych, relatywizmem moralnym, utratą monopolu na zbawienie, prowadzi do postaw zamknięcia, odrzucenia i etnocentryzmu. Religijność stała się passé, kojarzy się z jednej strony z sekciarskim zabobonem, z drugiej z zacietrzewieniem fundamentalizmu. Niegodzący się na jedno ani drugie udają się na "duchową emigrację", skazując się na "duchową bezdomność".

A ta, oderwana od kulturowych korzeni, nieprzetłumaczalna, skazuje siebie na wsobność i alienację.

Międzyreligijne mosty

Co zostało z Nowej Ery? Triumf odrodzonej duchowości czy triumf odrodzonego irracjonalizmu? Bezrefleksyjna recepcja elementów z różnych porządków kulturowych i religijnych kreuje pseudomagiczne rozwiązania wszystkich problemów, od niestrawności po raka, od braku koncentracji po depresję. Magia ma być użyteczna, nie wnosi nic do dyskusji o miejscu człowieka w świecie, jest jednym ze sposobów oddziaływania na świat - najczęściej w celach czysto egoistycznych. Wiara w magiczne oddziaływanie na świat daje złudzenie mocy, wpisuje się w ideę człowieka jako centrum wszechświata, który jest poddany jego woli. Supermarket prostych (bo magicznych) rozwiązań, dostępnych dla każdego za 9,99 zł - to oblicze Nowej Ery. Opakowane w plastik pseudoprzeżycia duchowe stają się towarem na rynku, a poszukujący popduchowości człowiek - ich konsumentem. Wymagającym, nieprzywiązanym do marki, nastawionym na realizowanie własnych potrzeb, możliwie za jak najniższą cenę. Homo religiosus przeobraził się w homo consumens z dużą domieszką homo ludens.

Ale czy produkty z naszej galerii handlowej zaspokoją w człowieku potrzebę doświadczenia sacrum? Czy kontakt z nimi wywoła ambiwalentne poczucie wzniosłości i grozy towarzyszące epifanii wg Mircea Eliadego? Czy spełniają freudowskie kryterium "niesamowitości" (das Unheimlisch)? Czy są wzbudzającym przerażenie i fascynację numinosum - niedefiniowalną tajemnicą wg Rudolfa Otto? Plastikowa duchowość popkultury jest tym, czym jest - produktem do skonsumowania, i nie ma w tym tajemnicy. Bo jakaż tajemnica może kryć się w oczyszczająco-przeczyszczającej diecie?

Do jakich wniosków doprowadza Sobolewską refleksja nad współczesnością? Przywołując swoje wspomnienia z podróży po Indiach, ale też zagłębiając się w lekturę polskiej poezji współczesnej, dochodzi do stwierdzenia, że "studiowanie metafor obcej religii służy nie tylko budowaniu porozumienia. Może także stać się kluczem do zrozumienia naszej własnej kultury i naszej własnej osobowości, ale tylko wtedy, gdy założymy, że prawdy wiary są właśnie metaforami opisującymi wspólną - intersubiektywną i ponadwymiarową - tajemnicę".

Tak więc postawę fundamentalizmu lub duchowego konsumpcjonizmu autorka konfrontuje z postawą budowania międzyreligijnych i międzykulturowych mostów, poszukiwania analogii, interpretowania wspólnych metafor, odnajdywania w różnych praktykach tej samej duchowej podstawy, jaką jest dążenie człowieka do zrozumienia swojej sytuacji w świecie i określenia się w perspektywie narodzin i śmierci. Ale droga rozumiejącego poznawania i budowania mostów wymaga poświęcenia, pokory i zrozumienia własnych ograniczeń. Poszukiwanie sacrum w świecie XXI wieku, zarówno w obrębie własnej kultury, jak i poza jej granicami, staje się wyzwaniem, które nie daje gwarancji znalezienia prostego rozwiązania. Jest raczej stawianiem pytań niż odnajdywaniem odpowiedzi. Adepta tej ścieżki czekają liczne próby i rozczarowania - czasem bardzo przyziemne. Na drodze poznania tajników praktykowania jogi Sobolewskiej staje katar, bóle kręgosłupa czy dolegliwości żołądkowe. Szczególnie, że zewsząd kuszą "wszystkomające" oferty duchowego supermarketu, dające proste recepty, bez zbędnego wysiłku czy wyrzeczeń.

Autorka nie godząc się na duchowy konsumpcjonizm, przeciwstawia mu nie klaustrofobiczne, represyjne, dogmatyczne i fundamentalistyczne przywiązanie do własnej tradycji i kultury - ale postawę dialogu, budowania zrozumienia i twórczego przenikania. Mimo sprzeciwu wobec banalizacji dorobku Nowej Ery w czasach popkultury, Sobolewska przyznaje jej olbrzymie zasługi w propagowaniu zainteresowania różnymi tradycjami przeżywania duchowości, ożywieniu międzykulturowej wymiany, przezwyciężaniu etnocentryzmów i poznawaniu dorobku innych cywilizacji. Jakkolwiek obrazoburczo by to zabrzmiało na łamach katolickiego pisma.

***

W międzykulturowym i wieloreligijnym tyglu współczesnego świata różne tradycje przeżywania duchowości będą spotykać się i przenikać, wystawiając człowieka na kontakty z innymi od przyswojonego sposobami rozumienia tajemnic życia i śmierci. Inaczej też zostaną "przetrawione" przez kulturę popularną czy rynek, zasilając w mniej lub bardziej przetworzonej formie półki supermarketu New Age.

Książka Sobolewskiej podejmuje temat Nowej Ery, który zdążył obrosnąć ideologią, uprzedzeniami i emocjami tak, że trudno omówić go bez kontrowersji, bardzo poważnie, bez upraszczających stereotypów. Autorka dostrzega niebezpieczeństwo spłaszczenia, wypaczenia i zbanalizowania duchowych tradycji, z jakich czerpią apostołowie Nowej Ery - dostrzega też ludzką potrzebę zrozumienia i przeżycia duchowości spoza własnego kręgu kulturowego w sytuacji, kiedy tak trudno odnaleźć sacrum wewnątrz własnego świata.

Metaforyczna "podróż na Wschód" - dobrze przeżyta - jest dla niej wyzwalającym doświadczeniem, które pozwala lepiej zrozumieć siebie, własną kulturę i "człowieka w ogóle".

ANNA SOBOLEWSKA, MAPY DUCHOWE WSPÓŁCZESNOŚCI, CZYLI CO NAM ZOSTAŁO Z NOWEJ ERY, wyd. W.A.B. 2009

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009