Księżyc w kulisach

Peter Stein wyznał, że Mewa to najmniej przez niego lubiany dramat Czechowa. Powód? Sztuka ta zawiera w sobie zbyt dużo komizmu, którego on, pozbawiony poczucia humoru Niemiec, nie potrafi oddać. Konflikt światopoglądów i estetyk okazał się jednak owocny.

12.12.2004

Czyta się kilka minut

---ramka 342896|prawo|1---Gdy dwa lata temu odbyła się pierwsza edycja Dedykacji, poświęcona Molierowi, najciekawszymi inscenizacjami okazały się te powstałe w wyniku zderzenia twórczości francuskiego autora z krańcowo odmiennymi osobowościami twórczymi: bezkompromisowy kabaret polityczny ucznia Dario Fo, Paolo Rossiego według “Lekarza mimo woli", chorwacki “Chory z urojenia" Jiřiego Menzla utrzymany w melancholijnej i ciepłej tonacji jego filmów czy też wizyjna “La Mort de Moličre" Roberta Wilsona.

Stein znany jest z pieczołowitego stosunku do klasyki; nie tylko unika ingerencji w tekst, ale też stara się być wierny tradycji teatralnej, z której tekst wyrasta. W ponad dwudziestogodzinnej inscenizacji “Fausta" Goethego pojawiały się środki rodem z widowiskowego teatru romantycznego; sceny fantastyczne wyczarowane zostały za pomocą operowej maszynerii, przy dyskretnym wsparciu najnowszej technologii.

Podobna metoda zastosowana została przez reżysera w “Mewie". Jak przed wiekiem Konstanty Stanisławski, tak dziś Stein zadbał, by meble i rekwizyty pochodziły z epoki, kostiumy uszyte zostały według oryginalnych wzorów z najlepszych materiałów, a także - co najważniejsze - aby inscenizacja wyrastała z zasad, które obowiązywały w teatrze czasów Czechowa.

W najbardziej zewnętrznej warstwie jest to spektakl w pełni realizujący zasadę poetyckiego, podszytego symbolizmem realizmu, kameralny, wręcz intymny w ukazywaniu psychologii postaci i pedantycznej dbałości o niuanse tekstu, rekwizyty, gesty, efekty dźwiękowe.

Stein nie podąża jednak niewolniczo za Czechowem i jego słynnym zaleceniem, by na scenie wszystko było “tak samo skomplikowane, a jednocześnie tak samo proste, jak w życiu". Nie można wprost przenieść rzeczywistości na sceniczne deski: publiczność przyjmuje bez zastrzeżeń symultanizm akcji scenicznej, gdy Konstanty z Niną toczą na osobności decydującą rozmowę, nie słyszaną przez towarzystwo ucztujące za niewidzialną ścianą; jako sztuczną dostrzega zaś sytuację, w której aktorzy siadają tyłem do widowni, by oglądać spektakl Trieplewa. W spektaklu z Rygi pojawiają się czytelne znaki teatralności przedstawionego świata.

Teatr w teatrze - efekt poszukiwania “nowych form" przez Trieplewa - to fragment uwspółcześniany najczęściej: modyfikowany, zastępowany innymi tekstami. U Steina na prowizorycznej scence, na tle scenografii stworzonej przez samą naturę, Nina z wielkim zaangażowaniem przedstawia sztukę zarazem poruszającą, piękną, ale też pretensjonalną, wręcz śmieszną. Z tego pęknięcia zdają sobie sprawę zarówno Nina, jak i Konstanty, postaci obdarzone teatralną samoświadomością (adresujące niektóre swoje wypowiedzi wprost do widowni). Dla najgłębszych uczuć i emocji nie sposób znaleźć przekonującego wyrazu. Chłód i sceptycyzm Steina sprawiły, że osobliwa “komedia" Czechowa nabrała cech tragedii przemijania i niemożności.

Temat ten wygrywają przejmująco poszczególni bohaterowie. Przekonujący do tego stopnia, że na scenie nie dostrzegamy aktorów odtwarzających ludzkie losy, lecz ludzi ćwiczących się w życiowym aktorstwie różnej klasy. Zjawiskowa Arkadina Jeleny Starodub nie jest starzejącą się kabotynką; to mistrzyni artystycznej formy, potrafiąca odegrać wszystko i manipulować emocjami bliskich tak samo, jak reakcjami widzów. Nie potrafi jednak okazać uczuć przewrażliwionemu, osamotnionemu synowi ani nawet kochankowi - namiętność do Trigorina i strach przed porzuceniem zmieniają się w niesmaczną farsę. Nic dziwnego, że pisarz ukazany został przez Anatolija Łobockiego nie jako cyniczny uwodziciel żerujący na emocjach, lecz jako osoba świadoma mierności swego talentu, czerpiąca inspirację z gotowego materiału literackiego - obserwacji ról pozostałych bohaterów.

Konstanty (Iwan Szibanow) i Nina (Weronika Płotnikowa) są tymi, którzy najwytrwalej usiłują walczyć z przeznaczeniem (zapowiedzianym od niechcenia przez Arkadinę, zapisanym przez Trigorina), próbują wyznaczać granice pomiędzy grą a życiem; nie znajdą spełnienia w sztuce, zostaną wyeliminowani z życia. Scenka Trieplewa do końca pozostanie obecna, spychana coraz bardziej w głąb sceny - w ostatnim akcie zostanie z niej kilka żerdzi, z których jak podarte żagle zwisać będą resztki kurtyny.

Oknem na inny świat pozostanie ogromny ekran, na którym pojawia się projekcja jeziora, potem - potężne obrazy nieba, ulic miasta, w końcu - szalejącej burzy. Ekran ten przez cały czas przykuwa uwagę widzów; dla bohaterów zdaje się nie istnieć. Tylko raz - zamiast na kosztowne sztućce czy suknie Arkadiny - spoglądają oni z uwagą na wodę i niebo, dostrzegając rzeczy uchodzące wcześniej ich uwagi: gdy wschodzący księżyc wykadrowany zostanie kulisami teatrzyku Trieplewa. Niezwykłe wyznanie Petera Steina wiary w teatr.

ANTONI CZECHOW “MEWA". Reżyseria: PETER STEIN, scenografia: Ferdinand Vogerbauer, kostiumy: Anna Maria Heinrich, muz.: Arturo Anecchino i Raimond Pauls, premiera w Teatrze Rosyjskiego Dramatu w Rydze 10 października 2003, pokaz w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie 30 listopada 2004.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2004