Krew na krzewach bawełny

Uzbekistan to państwo rządzone twardą ręką przez prezydenta Islama Karimowa. Zza kurtyny szczelnie okrywającej kraj niewiele można zobaczyć. Stąd trudno wyjaśnić przyczyny zamachów, które na przełomie marca i kwietnia wstrząsnęły uzbeckimi miastami. Spróbujmy jednak złożyć w całość kilka elementów tych orientalnych puzzli.

11.04.2004

Czyta się kilka minut

Wiadomo tyle, że w Taszkiencie i Bucharze dokonano kilku zamachów bombowych, w tym samobójczych. Ich celem były głównie posterunki milicji, ale jeden mógł być wymierzony w prezydenta: terrorysta-samobójca wysadził się w samochodzie w pobliżu podmiejskiej rezydencji Karimowa. Podczas akcji pościgowych dochodziło do strzelanin i eksplozji. Według oficjalnych danych zginęło ponad 30 osób - terrorystów, milicjantów i cywili (nieoficjalnie mówi się o 50 ofiarach). Nikt nie przyznał się do organizacji zamachów; ze świata napłynęły wyrazy współczucia dla narodu uzbeckiego.

W całym kraju przedsięwzięto bezprecedensowe środki bezpieczeństwa. W Taszkiencie zamknięto szkoły, bazary, drogi dojazdowe do miasta, a także granice z Tadżykistanem i Kazachstanem. Pod specjalnym nadzorem są budynki użyteczności publicznej. Milicja sprawdza wszystkie pojazdy. Wprowadzono blokadę informacyjną. Niezależni obserwatorzy mówią o masowych aresztowaniach. W orędziu do narodu Karimow stwierdził, że za zamachami stoją międzynarodowe grupy terrorystyczne, w tym Al-Kaida. Prokurator generalny wskazał na Hizb ut-Tahrir al-Islami, Partię Wyzwolenia Islamskiego.

Większość zagranicznych ekspertów wątpi jednak w bezpośredni udział międzynarodowej siatki terrorystycznej i podważa zasadność oskarżeń pod adresem Hizb ut-Tahrir, dotąd nastawionej pokojowo. Rzeczywiście, przedstawiciele uzbeckiego establishmentu nie wsparli swych zarzutów konkretnymi dowodami. Natomiast rosyjscy analitycy zwracają uwagę, że w Uzbekistanie, gdzie każdy cudzoziemiec jest prześwietlany na wszystkie strony od momentu przekroczenia granicy, trudno by było rozwinąć skrzydła - i to na taką skalę - bojówkom światowej sieci islamskich terrorystów. O ile zatem powiązania uzbeckich sił radykalnych z zagranicą są możliwe - uzbeccy ochotnicy zaznaczyli swój udział w “islamskiej międzynarodówce", walcząc po stronie talibów w Afganistanie i Pakistanie - o tyle trudno zbadać zakres konkretnej (pieniądze, broń) pomocy z zewnątrz przy organizowaniu zamachów w Taszkiencie i Bucharze. Ale niezależnie, kto ich dokonał, uderzył we władze i stabilność państwa.

Nie są to zresztą pierwsze akty terroru w tej najbardziej islamskiej ze wszystkich republik Azji Środkowej. W lutym 1999 również w Taszkiencie doszło do serii zamachów, w których zginęło co najmniej 20 osób. Wtedy nie było jeszcze mowy o światowym terroryzmie jako sile walczącej z USA i ich sojusznikami. Uzbekistan nie należał jeszcze do antyterrorystycznego aliansu, nie był dla USA najważniejszym sprzymierzeńcem w regionie i nie miał na swym terytorium zachodnich baz (dziś w południowym Uzbekistanie stacjonuje kilkuset żołnierzy amerykańskich, a w bazie Termes na granicy z Turkmenistanem 500 żołnierzy niemieckich; jedni i drudzy zajmują się zapewnieniem zaopatrzenia dla sił w Afganistanie).

Uzbekistan borykał się za to - podobnie jak dziś - z licznymi problemami społecznymi. Ponadto próbował nie dać się wciągnąć w tryby niestabilności, eksportowanej po całym regionie przez afgańskich talibów. Autorytarnie rządzący prezydent Karimow pięć lat temu wykorzystał zamachy, by rozprawić się z opozycją, i to nie tylko radykalną. Aresztowano, postawiono przed sądem i skazano na wysokie wyroki ponad 10 tys. ludzi. Z pewnością większość nie miała nic wspólnego z zamachami, ale władzom wygodnie było pod szyldem rozprawy z terrorystami pozbyć się najbardziej aktywnych przeciwników prezydenta. Nie można wykluczyć, że i tym razem Karimow zastosuje masowe represje.

Nie są one w Uzbekistanie niczym nadzwyczajnym. Wszelkie odstępstwa od oficjalnej linii są bezlitośnie ścigane. Uzbekistan to kraj policyjny, margines swobód obywatelskich jest wąski, a naciski Zachodu prowadzą jedynie do niewielkiej poprawy. Milicja i służby bezpieczeństwa działają brutalnie i cieszą się zasłużenie złą sławą. Jedna z hipotez mówi, że ostatnie zamachy są skierowane przeciw znienawidzonemu aparatowi przymusu (w każdym razie pod tym względem nie są one podobne do innych, dokonywanych obecnie na świecie aktów terroru, w których giną przypadkowi cywile). To swego rodzaju odwet za okrucieństwa bezpieki.

W efekcie bazą sprzeciwu wobec Karimowa stały się struktury, których podstawę stanowi islam.

Zapytany kiedyś przez dziennikarzy, czy Uzbekistan jest krajem islamskim, prezydent - kiedyś członek Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i przywódca wchodzącej w skład ZSRR socjalistycznej republiki uzbeckiej - odpowiedział: “Islam to ja".

Według konstytucji Uzbekistan jest świecką republiką prezydencką. 90 proc. z 25 mln obywateli wyznaje islam sunnicki. Wzrost zainteresowania religią nastąpił pod koniec lat 80., a po upadku ZSRR, rozpadzie więzi ekonomicznych i kryzysie gospodarki ideologia “sprawiedliwego islamu" znalazła podatny grunt w spauperyzowanym społeczeństwie. Wylęgarnią wszelkiej maści radykalizmów stała się przeludniona i tonąca w nędzy Dolina Fergańska.

Po uzyskaniu niepodległości Uzbekistan próbował uprawiać politykę uniezależniania się od Moskwy i budowania własnej hegemonii w regionie środkowoazjatyckim. Nie zjednało mu to sojuszników: stale dochodzi do nieporozumień z państwami ościennymi, zwłaszcza z Tadżykistanem i Kirgizją. Ochłodzenie kontaktów z Moskwą zaowocowało zbliżeniem Taszkientu z USA i udostępnieniem w 2001 r. baz dla sił koalicji walczących w Afganistanie z talibami. Sojusz polityczno-wojskowy z Waszyngtonem nie przełożył się na poprawę warunków bytowania zwykłych Uzbeków, nie wpłynął też na zmiękczenie autorytarnych rządów.

W związku z brakiem obiektywnych badań socjologicznych i niezależnych mediów (prasa, radio i TV to typowe “gadzinówki", prezentujące odgórnie zatwierdzone informacje) trudno dziś określić skalę wpływów islamu w społeczeństwie - a także realne zagrożenie, jakie niosą radykalne, podziemne struktury skupione pod zielonym sztandarem. Wiadomo jedynie, że służby bezpieczeństwa ścigają niezależnych islamskich duchownych, ich zwolenników i osoby podejrzewane o sprzyjanie Hizb ut-Tahrir lub IRU (patrz ramka - red.). Islam uważany jest przez prezydenta za konkurencyjną siłę polityczną.

Po ostatnich zamachach pytanie brzmi: czy Karimow jest w stanie się tej sile przeciwstawić? Po jakie sięgnie metody, by utrzymać chwiejący się tron? I czy będą one skuteczne?

ISLAMSKI RUCH UZBEKISTANU (IRU) - podziemna organizacja opozycyjna, chce obalić Karimowa i utworzyć w Uzbekistanie islamskie państwo wyznaniowe. Deklaruje użycie siły jako metodę walki politycznej; utrzymuje kontakty z ekstremistycznymi grupami w Pakistanie, Arabii Saudyjskiej i Iranie.

Na konto IRU zapisano zamachy w 1999 r. i rajdy zbrojnych oddziałów na teren sąsiedniej Kirgizji, które zdestabilizowały sytuację w regionie. Jeden z przywódców organizacji Dżumabo Namangani zginął w Afganistanie w 2001 r.; w marcu drugi lider Tahir Jułdaszew został prawdopodobnie ranny na pograniczu pakistańskim.

HIZB UT-TAHRIR AL-ISLAMI (Partia Wyzwolenia Islamskiego) - deklaruje dążenie do zbudowania kalifatu w całej Azji Środkowej z centrum w Dolinie Fergańskiej, wyrzeka się stosowania siły (choć jej nie wyklucza, jeśli metody pokojowe zawiodą). Zajmuje się propagandą islamu, pomocą społeczną, wspomaganiem małego i średniego biznesu, akcjami charytatywnymi. Odrzuca demokrację jako “wynalazek niewiernych". Zwalczana przez służby specjalne Uzbekistanu i innych państw Azji Środkowej. W ostatnich latach w Uzbekistanie za sprzyjanie Hizb ut-Tahrir aresztowano kilka tysięcy osób. Według uzbeckich organów bezpieczeństwa ma związki z Al-Kaidą i organizacjami palestyńskimi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2004