Kres liberalizmu?

Gawin pyta o kwestie, wokół których do niedawna w Polsce wśród polityków i publicystów panowało milczenie.

25.03.2008

Czyta się kilka minut

Dopiero w połowie obecnej dekady postawiono w publicznym dyskursie znaki zapytania nad niewzruszonym dogmatem liberalnej demokracji jako projektem dla Polski. Wszystkie wcześniejsze próby antysystemowe, w postaci Leppera czy ultranacjonalistycznych marginesów właściwie były bez znaczenia, niezależnie od tego, jak bardzo się nimi straszono. Kampania 2005 r., z jej hasłem "liberalizm kontra solidaryzm", cały sprzeciw Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości wymierzony w dotychczasowy establishment były najbardziej widocznym przejawem końca zgody co do projektu liberalnego w takiej formie, w jakiej dominował on od początków uzyskania niepodległości.

To, co się dokonało w sferze politycznej, w języku publicznym, poprzedzone zostało dyskursem znacznie wcześniejszym i na znacznie wyższym poziomie niż kolejne hasła speców od marketingu politycznego. Dostaliśmy do ręki świadectwo tej debaty. Jest nią książka Dariusza Gawina "Granice demokracji liberalnej", zbiór tekstów w znacznej części drukowanych w drugiej połowie lat 90.

Zbiór jest lekturą podwójnie ciekawą. Po pierwsze, przez pewien rodzaj prawie nieobecnego w Polsce tonu krytycznej powagi, niemającego w sobie ani złości, ani ironii skrywających pogardę dla odmiennych poglądów - ale właśnie z powagą zadawanych pytań o naturę świata, do którego Polska chce przynależeć. Drugim powodem zdumienia tymi tekstami jest ich otwartość w tym znaczeniu, że nietrudno się domyślić, jakie autor ma poglądy. Nawet jeśli jego zapatrywań nie podzielamy, nie można się uchylić od pytań, jakie zadaje. To książka napisana przez filozofa stosującego filozofię nie tylko jako narzędzie poznania - polityki Niemiec czy społeczeństwa obywatelskiego w dokumentach Komisji Europejskiej - ale kultywującego ją w sposobie zwracania się do czytelnika.

Autor nagrodzonych wcześniej książek ("Polska wieczny romans", "Blask i gorycz wolności") tym razem zdecydował się na przedstawienie krytycznych analiz natury współczesnego liberalizmu - według niektórych, ukoronowania rozwoju naszej cywilizacji. Zastanawia się nad naturą tożsamości wspólnot tworzących państwa w ich najnowszej ewolucji, stawia pytania o zdolność tych wspólnot do dalszego efektywnego działania, skoro podstawą relacji je tworzących jest indywidualny kontrakt, a nie emocja zbiorowa konstytuująca do tej pory narody. Sięga do źródeł, próbując opisać dominujące w historii i polityce Zachodu tradycje polityczności, zastanawiając się, na ile jeszcze są one podstawą obecnego konstruktu liberalnego. Relacjonuje konflikt, jaki musi się rodzić między państwem liberalnym, z jego wpisanym w aksjologię indywidualizmem i neutralnością światopoglądową, a instytucjami opartymi na tradycji i autorytecie: Kościołem, rodziną czy uniwersytetem. Stara się postawić pytania tam, gdzie do niedawna w Polsce wśród zarówno polityków czy publicystów panowało głuche milczenie - o granice projektu, do którego właśnie przystąpiliśmy. W swoich esejach jest Gawin tropicielem prób odebrania realnym dylematom, do tej poru będącym naturą i esencją polityki ich "polityczności", zatarcia granic między złudzeniem, że działalność publiczna to administrowanie wspólnotą obywatelską, a polityką taką, jaką Zachód odziedziczył po poprzednich epokach. Gawin - konserwatysta i republikanin - obawia się sytuacji, w której pozorność wyboru zastąpi realny wybór, a edukacja dla społeczeństwa i rynku prawdziwą wiedzę. Nie mogę się w tym miejscu powstrzymać przed zacytowaniem autora z drugiej strony księżyca: "Poczucie, że żyjemy w społeczeństwie wolnego wyboru, w którym możemy wybierać nawet nasze najbardziej "naturalne" cechy, jest formą przejawiania się czegoś kompletnie odwrotnego: n i e o b e c n o ś c i  prawdziwych wyborów". To guru nowej lewicy, Slavoj Žižek. Podobieństwo diagnoz przy przepaści różnic między autorami pokazuje, że problemy, o jakich traktuje ostatnia książka Gawina, dotyczy nie marginalnego dyskursu filozofów i historyków idei, ale namacalnego i coraz wyraźniejszego sporu w obrębie naszej cywilizacji - sporu, który prędzej czy później stanie się osią zasadniczych wyborów politycznych.

Jak pisze Gawin we wstępie: "pobudkę dla powstania [tych esejów] stanowiły sprawy polskie". Trudno uznać, że któraś z dwóch dominujących obecnie w naszym kraju partii politycznych jest zdolna do zaabsorbowania krytyki liberalnego status quo z pozycji republikańskich. Ale gdy kiedyś taka partia powstanie (choćby jako przeciwwaga dla nowej lewicy, która przecież też nie ma swojej reprezentacji politycznej), książka Gawina będzie dla niej naturalnym punktem ideowego odniesienia. Bo tylko ci, którzy nie rozumieją polityki, mogą sądzić, że stan obecny będzie trwał dalej i dalej, w szczęśliwą nieskończoność...

Dariusz Gawin, "Granice demokracji liberalnej. Szkice z filozofii politycznej i historii idei", Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2007.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2008