Kościelne szaty

W drzwiach wejściowych naszych kościołów coraz częściej można zauważyć tablice przypominające o konieczności posiadania "godnego stroju". Jest to niewątpliwie jakiś znak czasów. W dzisiejszej kulturze doszło do rozmycia zmysłu skromności, więc przypomnienie zasad etykiety obowiązującej w miejscach publicznych nikogo specjalnie nie dziwi. Zresztą podobne komunikaty pojawiają się przy meczetach i synagogach.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

Sęk w tym, że w sferze poszanowania wartości religijnych również doszło do rozmycia postaw. Może się nam wydawać, że wystarczy jedynie "godne zewnętrzne ubranie", aby być wiarygodnym chrześcijaninem.

Ewangelie nie przyrównują Królestwa Bożego do jakiejś kościelnej instytucji. Jezus nie utożsamia Królestwa Bożego nawet z Kościołem. Współczesna teologia katolicka twierdzi, że Kościół nie jest Królestwem Bożym, a tylko "instytucjonalnym i przejściowym jego wyrazem". Instytucja, jak wiadomo, ma swoje ludzkie ograniczenia, a Królestwo nie. I pewnie dlatego Jezus przyrównał je do uczty weselnej, na którą zostali zaproszeni wszyscy bez wyjątku. Święci i grzesznicy. Godnie ubrani i łachmaniarze. Przygotowanie listy adresatów zaproszenia nie zna granic.

Nieważne, kto skąd przychodzi. Bóg jest rozrzutny w swojej miłości i nie interesują Go małostkowe uwarunkowania uczestnictwa w wielkim wydarzeniu. Zaproszeni są dobrzy i źli. Lewica i prawica. Wierzący i niewierzący. Ważne jest także to, że zaproszenie nie jest zaproszeniem na sąd, ale na świętowanie.

Bóg jest inny niż ludzie. Ludzie chcą najpierw sądzić i wymierzać sprawiedliwość. Bóg chce świętować. Przypowieść o uczcie weselnej uczy, że Bóg jest szalony i wbrew ludzkim opiniom w każdym dostrzega pierwiastek dobra. Zdaje się też zakładać, że pierwiastek dobra zostanie wyzwolony w człowieku, gdy ten zasiądzie do biesiadowania w towarzystwie innych gości mesjańskiego bankietu.

Owszem, Bóg przewiduje ryzyko własnej "pomyłki" i negatywnej odpowiedzi człowieka. Radosne biesiadowanie domaga się bowiem wyciągnięcia ku sobie rąk z pucharami wina, patrzenia sobie w oczy. Ucztowanie jest nie tylko spożywaniem pokarmu, ale otwarciem serca na człowieka. Bycie chrześcijaninem to nic innego jak staranie się "złego", by stawać się trochę lepszym, i troska "dobrego", by nie stawać się gorszym. Człowiek łatwo o tym zapomina i dlatego traci swoją weselną szatę.

Powiedziałem, że Kościół nie jest Królestwem Bożym, a tylko ograniczonym jego wyrazem. Oznacza to poważną odpowiedzialność za uczestnictwo w uczcie mesjańskiej wybiegającej poza niedzielną Mszę i codzienne modlitwy. Członkowie Kościoła mają obowiązek przywdziania weselnego stroju miłości, jak to ujął św. Augustyn. Nie wystarczy przecież zadbać o godny strój przy wejściu do kościoła. Potrzeba, aby wychodząc w niedzielę z kościoła, być ubranym w lepszą szatę. Szatę zgodności własnego życia z tym, co się widziało, słyszało i świętowało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008