Koran, Kant i prorocy

Ulil Abshar Abdalla: Noszenie zasłony przez kobiety, ucinanie rąk, prawo odwetu, kamienowanie czy noszenie brody to jedynie lokalne aspekty kultury. I nie ma obowiązku się do nich stosować. Należy podążać za uniwersalnymi wartościami, które bywają przykryte przez zwyczaje. Rozmawiała Natalia Laskowska

12.04.2011

Czyta się kilka minut

Ulil Abshar Abdalla: Korek na ulicy Rasuna Said ciągnie się jak lektura Heideggera.

Natalia Laskowska: To może lepiej czytać Hannah Arendt?

Jeżeli czyta pani Arendt, to niech się ten korek nawet i w nieskończoność ciągnie. Ona jest urocza, pełna radości życia.

Według Arendt "im mniej polityki, tym więcej wolności...".

Wszystko zaczęło się niespodziewanie od artykułu, który napisałem w 2002 r. dla dziennika "Kompas". Tekst wywołał ożywione reakcje, i poparcie, i krytykę.

Tekst "Odnowienie myśli muzułmańskiej" stał się swoistym manifestem Forum Liberalnego Islamu. Na czym polega ta liberalność?

Przymiotnik "liberalny" często budzi nieporozumienia. W sensie "liberalnego islamu" odnosi się do konkretnej metody interpretacji. Jej istotą jest pojmowanie islamu w sposób kontekstualny, racjonalny i humanistyczny. Kontekstualne pojmowanie islamu polega na dostosowaniu interpretacji do upływu czasu, do zmian, które bezustannie zachodzą na świecie. Jego podstawą jest jedna z najbardziej znanych reguł prawa muzułmańskiego mówiąca, że prawo podlega zmianom, zależnie od czasu i miejsca. Np. system polityczny, który sprawdzał się w VII w. naszej ery, niekoniecznie będzie odpowiedni dziś.

W interpretacji islamu potrzebne jest oddzielenie tych elementów, które są wytworem lokalnej kultury, od tych, które stanowią jego podstawowe wartości. Musimy odróżniać te z nauk islamu, które są owocem kultury arabskiej, od tych, które nimi nie są. Uniwersalne wartości zawsze będą umiejscowione w danym kontekście, np. arabskim, malajskim, środkowoazjatyckim itd.

Ale kontekstualny kształt islamu to tylko wyraz kultury i nie mamy obowiązku za nim podążać. Noszenie zasłony przez kobiety, ucinanie rąk, kisas (prawo odwetu), kamienowanie czy noszenie brody to jedynie lokalne aspekty kultury, występujące głównie w krajach arabskich. I nie ma obowiązku się do nich stosować. Należy podążać za uniwersalnymi wartościami, które bywają przykryte przez zwyczaje. Np. istota zasłony leży w noszeniu ubrań, które mieszczą się w standardach publicznej przyzwoitości. A przyzwoitość zmienia się wraz z kulturą.

Jaki system polityczny ma dziś szansę się sprawdzić?

Demokracja. Demokracja na kształt demokracji w państwach Europy Zachodniej.

Tylko że umowy społeczne, na które uczeni muzułmańscy powołują się mówiąc o "demokracji" za czasów panowania Proroka w Medynie, niewiele mają wspólnego z jej nowoczesnym rozumieniem...

W malikickiej szkole prawa muzułmańskiego powstała teoria istihsan. Co zrobić, jeśli dany przypadek nie ma tekstualnej podstawy, tzn. zagadnienia nie można uzasadnić, odwołując się do Koranu lub hadisów (podań o czynach i wypowiedziach Proroka)? Pojęcie demokracji nie pojawia się w tekście, czy zatem demokracja w sensie teorii lub praktyki ma uzasadnienie z punktu widzenia islamu? Osoby zajmujące stanowisko tekstualne mają z tym problem. Ale szkoła malikicka w takiej sytuacji mówi, że możemy odwołać się do rozumu. Jeżeli rozum mówi nam, że coś jest dobre, to w porządku. Ponieważ demokracja jest czymś dobrym, nieszkodzącym naszej religii, to możemy ją zaakceptować.

Istihsan polega na rozpatrywaniu tego, czy coś jest dobre, czy złe, w oparciu o nasz intelekt, bez odwoływania się do Koranu lub hadisów. Dla mnie jest to niezwykle ciekawa teoria i zawsze mówię, że stanowi jedno z najistotniejszych rozwiązań dla współczesnych intelektualistów muzułmańskich. I ważne jest, aby istihsan był stosowany w naszych zmaganiach ze współczesnymi problemami.

Ale już szkoła szafi’icka tej teorii nie akceptuje. Czy więc uczony tej szkoły może odwoływać się do istihsan?

Oczywiście może, ponieważ szkoła malikicka jest jedną z powszechnie uznawanych przez sunnitów szkół prawnych. Ale w świecie malajskim, również w Indonezji, tradycyjnie dominuje szkoła szafi’icka. Pod względem epistemologicznym szkoła ta nieszczególnie opowiada się za teorią istihsan: z teorii tej pośrednio wynika, że może istnieć nowe prawo niewywodzące się z Koranu i hadisów.

Istihsan pozwala na stworzenie prawa opierającego się na racjonalnej analizie. Szkoła szafi’icka generalnie na to nie przystaje, ponieważ w jej myśl prawo musi być stworzone w oparciu o tekst. Taka jest logika. Niemniej sam, jako muzułmanin podążający za szkołą szafi’icką, w tym konkretnym przypadku robię wyjątek i wybieram malikicką.

"Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie" - i mamy istihsan.

Tak, właśnie tak! Istihsan jest koncepcją, według której ludzki rozum jest postrzegany jako zdolny do formułowania sądów moralnych bez odwoływania się do Pisma. W tym sensie istihsan odpowiada Kantowskiej koncepcji moralności, gdzie człowiek postrzegany jest jako posiadający moralne predyspozycje do tego, by wydawać sądy moralne i postępować zgodnie z nimi. Odrzucenie istihsan przez Imama Szafi’i nie jest jednak zaskakujące. Jego teoria prawna opiera się przede wszystkim na założeniu, że dla rozumu ludzkiego nie ma wolności i miejsca na to, żeby wydawać sądy, czy coś jest dobre, czy nie.

Jakie są cele prawa muzułmańskiego?

Teoria dotycząca wyższych celów szariatu wiąże się z koncepcją pięciu podstawowych zasad islamu, czyli ochrony: religii, życia, intelektu, rodziny i własności. To fundament muzułmańskiego prawa - brzmi podobnie do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka...

Ale wszystko zależy od interpretacji. Ochronę rodziny można rozumieć jako np. prawo do potomstwa, ale również jako "sakralizację" małżeństwa, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Zgadza się: należąc do "konserwatywnego" stronnictwa, miałaby pani konkretne rozumienie ochrony rodziny. Podobnie z ochroną religii. Dla "liberalnych" intelektualistów ochrona religii zawiera w sobie wolność wyznania, choć wielu innych się z tym nie zgadza.

Wolność wyznania to też wolność niewyznawania?

To delikatna kwestia, ale dla mnie: tak. Podstawą jest werset Koranu "Nie ma przymusu w religii!" (2: 256). Niewyznawanie konkretnej religii jest również formą wyznania. Możemy powiedzieć, że nie wyznajemy chrześcijaństwa, nie wyznajemy islamu, ale musimy mieć jakąś inną formę wyznania. Nawet ateizm jest wyznaniem.

To raczej brak wiary.

Ale brak wiary jest sam w sobie wyznaniem, tyle że negatywnym. Wyznanie pozytywne to wiara w Boga, negatywne to wiara w nieistnienie Boga.

Ateista niekoniecznie zajmuje się nieistnieniem Boga.

Ateista ma pewną koncepcję tego, czym jest "dobre życie". Koncepcja ta nie jest czymś całkowicie opartym na racjonalności. Jej podstawy mogą być irracjonalne, np. tradycja. Nie sądzę, żeby ateista całkiem nie posiadał wyznania w jednym albo w drugim rozumieniu. Musi mieć jakąś wiarę, choć niepodobną do wyznań religijnych, np. w etykę. Dlatego tym bardziej człowiek ma prawo wyboru pomiędzy wyznawaniem i niewyznawaniem. Niemniej dla większości uczonych muzułmańskich ochrona religii jest ochroną teizmu, stąd ateizm jest dla nich nie do zaakceptowania.

W kontekście "liberalnego islamu" mówi Pan o dwóch rodzajach wolności wyznania.

Są dwa poziomy wolności wyznania: zewnętrzny i wewnętrzny. Zewnętrzny to pełna wolność wyboru, czy wkroczymy do domu, którym jest islam, czy nie. "Nie ma przymusu". Ale jeżeli już tam wejdziemy, odnajdziemy wiele "pokoi": szyitów, sunnitów, mutazylitów, charydżytów, murdżyitów i setek innych sekt występujących w islamie. Zatem kiedy wkroczymy do domu, mamy swobodę wyboru pokoju. To kolejny ze sposobów interpretowania zasady o braku przymusu w religii.

A co z "przemocą domową"? Np. członkowie ahmadijji, jednego z ruchów reformatorskich, bezustannie są atakowani, a nawet zabijani przez innych mieszkańców domu, o którym Pan mówi.

To bardzo złożony problem. Zazwyczaj argumentacja pochodzi z hadisów. Kilka z nich mówi, że nie było i nie będzie proroka po Mahomecie. Mahomet jest ostatnim ogniwem w łańcuchu proroctwa, które zaczęli Noe, Abraham itd. Większość muzułmanów traktuje to jako istotny dogmat. Jeżeli ktoś wierzy w istnienie nowego proroka, sprzeciwia się temu dogmatowi. I tego większość muzułmanów nie jest w stanie przyjąć - to tak jakby w chrześcijaństwie ktoś wierzył w kolejną Ewangelię powstałą po Nowym Testamencie. Np. mormoni wierzą w słowo objawione Josephowi Smithowi - dla katolika to też będzie zbyt wiele, prawda?

Ale katolik nie zacznie z tego powodu kogoś bić, nie mówiąc o morderstwie za wiarę w niekanoniczne teksty.

To prawda. Skąd więc pochodzi aspekt przemocy, we wspomnianym kontekście ahmadijji? Można to tłumaczyć na wiele sposobów. Jednym z nich jest przykład historyczny, z początków islamu, z czasów, kiedy wspólnocie muzułmańskiej przewodził Abu Bakr, pierwszy z kalifów. Już w owych czasach byli ludzie, którzy uważali się za nowych proroków: jednym z najbardziej znanych był Musajlima ibn Habib zw. al-Kazzab (oszust). Abu Bakr ogłosił wojnę przeciwko fałszywym prorokom i Al-Kazzab został pokonany w bitwie. Abu Bakr to jeden z towarzyszy Proroka, zatem na pewno miał rację, poza tym przecież był jednym z tzw. "Kalifów Sprawiedliwych". Jeżeli walczył z fałszywymi prorokami, to robił to słusznie, dlatego należy podążać za Abu Bakrem i walczyć z ahmadijją, ponieważ założyciel ahmadijji uważał się za proroka, a to uzurpacja. To tłumaczy tendencję do przemocy wobec ahmadijji w Pakistanie, w Bangladeszu i w Indonezji.

Tymczasem Abu Bakr wypowiedział wojnę rebeliantom: jej kontekst był polityczny, nie chodziło o różnice o podłożu religijnym. Dlatego używanie tego przykładu w celu uzasadnienia prześladowania kogokolwiek jest całkowicie bezzasadne.

Czy prześladowanie w ogóle może być zasadne?

Nie może. Wszystko byłoby prostsze, gdyby ludzie odwoływali się do zdrowego rozsądku. Religijność często sprowadzana jest do wiary w to, że cokolwiek zostało zapisane w Księgach, jest kategorycznie i dosłownie prawdziwe.

To wygodna religijność, w dużym stopniu zwalniająca od odpowiedzialności, pozwalająca odnaleźć się w życiu i całym zgiełku, który je otacza.

Wierzę, że w naszych niepoukładanych życiach możemy się odnaleźć jedynie poprzez bezwarunkową miłość i nadzieję. Życie przynosi nam wiele powodów do pesymizmu, szczególnie w niespokojnej sytuacji społecznej i politycznej. Jedynie nadzieja i miłość mogą dać nam siłę, żeby iść naprzód. Istotą religijności jest bezwarunkowa nadzieja i bezwarunkowa miłość.

Nadzieja - na co? Miłość - wobec kogo? Na czym polega ich bezwarunkowość?

Nadzieja, jaką wiążemy z nieprzewidywalną przyszłością. Są dwa rodzaje przyszłości. Jedną jest ta, którą możemy zaplanować, np. kiedy decydujemy się iść na studia. Drugim rodzajem przyszłości jest ta, której w żaden sposób nie możemy ogarnąć myślą. Mówię o nadziei w stosunku do tej właśnie przyszłości. Istota ludzka ma możliwości intelektualne i moralne, żeby czynić życie na ziemi lepszym. Nadzieja, że tak będzie, jest możliwa tylko wtedy, kiedy wierzymy w bezwarunkową miłość. Miłość do życia.

Ulil Abshar Abdalla (ur. 1967) jest indonezyjskim intelektualistą muzułmańskim. Pochodzi z konserwatywnej rodziny uczonych. Ukończył prawodawstwo muzułmańskie w Instytucie Studiów Islamskich i Arabskich oraz filozofię na prowadzonym przez jezuitów uniwersytecie Driyakara w Dżakarcie. Studia magisterskie odbył na wydziale religioznawstwa Uniwersytetu Bostońskiego, zaś obecnie doktoryzuje się na Uniwersytecie Harvarda. W 2001 r. wraz z Luthfi Assyaukanie i Nong Darol Mahmada powołał Forum Liberalnego Islamu, którego celem jest promowanie interpretacji islamu opartej na krytycznym myśleniu, odrzucającym literalne podejście do źródeł, zakładającym wolność wyznania oraz rozdział pomiędzy władzą polityczną a przywództwem religijnym. Poprzez swoje poglądy i bezkompromisowość w ich głoszeniu Ulil Abshar Abdalla stał się najbardziej kontrowersyjnym pośród współczesnych intelektualistów indonezyjskich - i najbardziej atakowanym przez radykalne stronnictwa muzułmańskie. Indonezja jest najliczniejszym krajem muzułmańskim na świecie: wg spisu z 2000 r. zamieszkuje ją 245 milionów obywateli, z czego 86 proc. stanowią wyznawcy islamu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2011