Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na ten poniedziałek we francuskich szkołach zaplanowano uroczystości: miano wspominać Samuela Paty’ego, historyka z podparyskiego liceum, który 16 października 2020 r. został zamordowany przez młodego Czeczena, islamskiego radykała. Krąg wspominanych trzeba było jednak rozszerzyć po tym, jak 13 października młody Ingusz, też islamski radykał, śmiertelnie ranił nożem nauczyciela języka francuskiego z Arras. Dominique Bernard zginął ratując swoich uczniów – gdy sprawca zaatakował na szkolnym podwórku, chwycił krzesło i osłaniał uczniów, dopóki nie schronili się w szkole. Sam zginął.
Francuskie władze wiążą ten atak z eskalacją na Bliskim Wschodzie. Kilka godzin wcześniej funkcjonariusze tajnych służb zatrzymali na krótko Ingusza i stwierdzili, że jechał autem w towarzystwie dwóch Białorusinów (stąd badany jest „trop rosyjski”; media spekulują, czy takie akcje może inspirować Rosja). Ingusz, imigrant z Czeczenii, nie dostał azylu i był już wcześniej obserwowany, służby wiedziały o jego radykalizacji. Miał być deportowany, ale uniemożliwili to aktywiści i działacze partii komunistycznej.
Nerwowość panuje w tych dniach w całej Francji. W wielu miastach odbywają się manifestacje solidarności z Palestyńczykami. W weekend zamknięto Luwr i Wersal po tym, jak pojawiły się anonimowe groźby, że muzea są celem ataków bombowych. Ewakuowano 15 tys. turystów; niektórzy uciekali w panice. Bomb nie znaleziono.
We Francji obowiązuje najwyższy poziom zagrożenia terrorystycznego. Władze zmobilizowały 7 tys. rezerwistów, którzy zasilą patrole na ulicach. Pod ochroną są instytucje żydowskie.©℗