Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Absalom należał do osób, które z życia uczyniły celebrę. Autor biblijny nie pisze o nim nawet, że "siedział" przy bramie, lecz że "zasiadał". Rytualne pocałunki, teatralna wylewność, szum stwarzany przez biegających przed nim - niosły namiastkę sensu życia dla zakochanego w sobie narcyza, o którym napisano, że "w całym Izraelu nie było człowieka tak pięknego jak Absalom" (2 Sm 14, 25).
Zachwycony sobą narcyz nie potrafi się jednak cieszyć nawet wtedy, gdy rytualne ceremonie przebiegają zgodnie z założonym scenariuszem. Aby doświadczyć radości i szczęścia, trzeba bowiem otworzyć się na świat drugiej osoby, dostrzec jej problemy, okazać życzliwą pomoc. Kompleks Absaloma przejawiał się w tym, że zakochał się on w sobie bez wzajemności pierwszą i ostatnią miłością swego życia. Nie było w tej postawie wzajemności, gdyż nigdy nie potrafił patrzeć na siebie jako na osobę, lecz widział w sobie jedynie kandydata na króla, rywala Dawida, bohatera głośnych skandali.
Urasta do rangi symbolu jego tragiczna śmierć, gdy zawisł w powietrzu uwikłany czupryną w konarach terebintu (2 Sm 18, 9). To przypadkowe zawieszenie między niebem a ziemią wyraża kondycję tych wszystkich, którzy demonstrują kompleks Absaloma, łącząc wewnętrzną pustkę, rytualny przepych i chorobliwe ambicje. Namiastki wartości, które cenił Absalom, nie zaspokoją naszego głodu sensu. Krzyż Chrystusa, wyrażający nieuniknione w życiu sytuacje rozdarcia między niebem a ziemią, bynajmniej nie musi być stylowym krzyżem sporządzonym z drewna terebintu.