Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podróż prowadziła do Włoch, przede wszystkim - na Sycylię. Przewodnikiem był Szymanowski, który miał już za sobą inicjacyjną wędrówkę na południe. "Chłonąłem obrazy tej opowieści jak dziecko bajki - wspominał po latach Iwaszkiewicz. - Przecież dotąd, choć miałem już dwadzieścia cztery lata, nie widziałem nic...". W wojenno-rewolucyjnym zamęcie umierał dotychczasowy świat, kompozytor zaś roztaczał przed zasłuchanym kuzynem obrazy czarodziejskiej krainy i świątyń, w których antyczne kolumny i bizantyjskie kopuły sąsiadują ze wschodnimi ornamentami, nad wszystkim zaś góruje mozaikowa ikona Chrystusa Pantokratora.
Lektura książki Tomasza Cyza też jest rodzajem podróży, a jej struktura zdaje się równie złożona i niejednorodna, jak wnętrza kościołów wznoszonych w średniowiecznym Królestwie Sycylii za panowania normańskiego króla Rogera II, którego śmierć w 1154 roku opłakiwano w trzech językach: greckim, włoskim i arabskim. Nić przewodnią stanowi analiza opery Szymanowskiego, której libretto było wspólnym dziełem kompozytora i Iwaszkiewicza. Gęsty od dygresji, pobocznych wątków i cytatów esej traktuje jednak o czymś więcej: o głębokim kulturowym (religijnym?) znaczeniu dwudziestowiecznych "powrotów Dionizosa", a tym samym o źródłach fascynacji, jakie i dzisiaj budzi nie tylko "Król Roger".
Kim właściwie jest Pasterz, który objawia się bohaterom tej opery? Czego (czyim) jest znakiem? Czego u Szymanowskiego/Iwaszkiewicza szukają współcześni reżyserzy? To niektóre tylko pytania pojawiające się podczas lektury. Cyz odwołuje się wielokrotnie do dwóch inscenizacji "Króla Rogera" autorstwa Mariusza Trelińskiego - wolno sądzić, że to one właśnie stały u początków książki - przypomina też przedstawienie "Bachantek" według Eurypidesa, które przygotował Krzysztof Warlikowski. Panorama uwzględnia również inne "powroty Dionizosa": operowe, jak "Bachantki" Hansa Wernera Henzego do libretta Audena i Kallmana (1966), teatralne, jak "Dionysus in 69" Richarda Schechnera, filmowe, jak "Teoremat" Pasoliniego (1968). I kolejne pytanie - dlaczego Dionizos powraca zwykle w okresach gwałtownych przemian i społecznego zamętu? Co przynosi nam jego misterium? "Dionizos albo Chrystus. Bóg. Słońce" - kończy Cyz, ostrożnie sugerując odpowiedź.
To także książka o splątaniu pierwiastka duchowego i cielesnego, o zakazanej erotyce homoseksualnej, która sublimuje w dziele artystycznym. O współgraniu różnych dziedzin sztuki, które stają się nośnikami zbieżnych idei. Jest tu muzyka, jest teatr, są sztuki plastyczne (Leonardo da Vinci!) i teksty literackie - wśród nich znana tylko z fragmentów powieść Szymanowskiego "Efebos".
Zatrzymajmy się na koniec przy literaturze. W tomie "Inne życie" (1938) Iwaszkiewicz umieścił cykl "Sonetów sycylijskich". Wspomina zmarłego kuzyna z imienia tylko raz, w istocie jednak - pisze Jerzy Kwiatkowski w swej znakomitej monografii międzywojennej liryki Iwaszkiewicza - "Szymanowski obecny jest w całym tym cyklu, myśl o nim - uchwytna poprzez tekst - przenika większość tych wierszy. Myśl o nim i o jego sztuce". Dialektyka życia i śmierci, umierania i zmartwychwstania każe dostrzec w "Sonetach...", tłumaczy Kwiatkowski, "przejaw myślenia mityczno-religijnego", w którym obok czasu linearnego, świeckiego występuje czas święty, kolisty. Drugą zaś siłą zdolną obłaskawić śmierć - jest w nich sztuka. Takie właśnie, zbawcze rozumienie sztuki bliskie jest chyba autorowi "Powrotów Dionizosa"... (Zeszyty Literackie, Warszawa 2008, ss. 156.)