Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kocham ks. Adama Bonieckiego. Mam zaufanie do Jego rozważnego umysłu, lubię prostotę, zwięzłość, jasność Jego wypowiedzi. Z radością witam każdy numer "Tygodnika Powszechnego", szybko przewracam pierwszą stronę, patrzę z upodobaniem w twarz księdza i czytam z uwagą każdy Jego tekst wprowadzający. Ten ostatni: Nasza biedna agresja obronna, jakże istotny, właśnie teraz! Jego refleksja nad bieżącą rzeczywistością wyjątkowo dobrze koresponduje z moją skłonnością do poszerzonego myślenia i szukania istoty rzeczy. Czytanie tekstów ks. Bonieckiego pomaga mi też w łagodzeniu dylematów wiary i sprzyja kościelnej wierności, która była onegdaj mocno zachwiana. Właśnie niedawno, gdy otrzymałam dwa numery "Tygodnika..." z tekstem o Nergalu, przekazałam jeden egzemplarz młodemu katolikowi, zachęcając do czytania "Tygodnika" a szczególnie artykułów ks. Bonieckiego, bo tą drogą ma szanse bycia mądrym wierzącym. Komentarze księdza do spraw bieżących uważam za szczególnie wyważone. Toteż poszerzona popularyzacja Jego poglądów, także poprzez media elektroniczne, jest bardzo potrzebna polskiemu katolicyzmowi. Tak więc możemy tylko dziękować Bogu za ks. Bonieckiego, sprzyjać Jego twórczej działalności, ale okazuje się, że osłaniać też powinniśmy. Niestety, prowincjał w swoim zaciszu klasztornym najwyraźniej nie jest świadomy jak wielkim dobrem dla narodu jest ks. Boniecki. Naszym zadaniem jest uświadomić mu to wszechstronnie. Osobowość księdza, ukształtowana poprzez szeroką, międzynarodową działalność publiczną i publicystyczną, jest szczególnie cenna w tym ciągle wrogo spienionym a mało refleksyjnym polskim społeczeństwie.
Iście szatańskim pomysłem (ha, ha, ha) było to okrucieństwo wobec starszego człowieka, brata zakonnego. Pozbawienie go zasłużonego miejsca pracy, wyrwanie z grona przyjaciół i ostatnio ograniczenie działalności publicznej. Śmieszne fobie zakonu nie mogą krzywdzić tak wysokiej miary człowieka, w dodatku całkowicie niewinnego. W dzisiejszych czasach z poglądami ks. Bonieckiego można tylko godnie polemizować.
Bezrefleksyjne i bezduszne nadużywanie władzy zakonnej, dotkliwie krzywdzące i upokarzające księdza, brata swego, jest niewątpliwie przejawem konkretnego zła wyrządzonego osobie i nam, polskiej społeczności, przez ograniczanie Jego oddziaływania.
Jestem mocno zasmucona taką jawna grzesznością zwierzchnika zakonnego wobec osoby o tak rozległej, dobroczynnej działalności społecznej. Wraz z liczną rzeszą katolików i sympatyków ks. Bonieckiego domagam się niezwłocznego naprawienia tego zła, zgodnie z wymaganiami naszej, katolickiej wiary i Ewangelii. Spodziewam sie pełnego zadośćuczynienia, także dla nas, obywateli i członków Kościoła, ktorzy pragną mieć szeroki z nim kontakt inspirujący do rozwoju duchowego.
Maria Pinińska