Klasztor na baterie

Wymyślone przez ojca Romualda śmigło rozruszało powietrze na Przysłopie. Zaczął się ruch, nawet przeciąg. Powiało czymś nowym.

19.08.2008

Czyta się kilka minut

O. Romuald Wilk, wieloletni przeor klasztoru karmelitów bosych w Zawoi Zakamień, duchowy patron tamtejszych projektów ekologicznych. Obecnie duszpasterz w klasztorze w Czernej /fot. Michał Olszewski /
O. Romuald Wilk, wieloletni przeor klasztoru karmelitów bosych w Zawoi Zakamień, duchowy patron tamtejszych projektów ekologicznych. Obecnie duszpasterz w klasztorze w Czernej /fot. Michał Olszewski /

Zaczęło się od wiatraka.

Stoi na szczycie łagodnego zbocza, pełnego storczyków i goryczek. Trzydzieści metrów wysokości, z białymi skrzydłami. Świetne miejsce widokowe na beskidzkie pasma Jałowca i Policy. Trochę dalej spod chmur spogląda majestatyczna Babia Góra. Poniżej las pełen świerków, jodeł i buków. W dole Zawoja.

- Ach, ten nasz Przysłop, nasz przysiółek kochany - wzdycha Hermina Spyrka, miejscowa gawędziarka i artystka. - My tu żyjemy w zgodzie z dekalogiem i naturą. Ten biały wiatrak wymyślił sobie nasz ojciec Romuald. Teraz wszyscy tu przyjeżdżają i mówią, że jesteśmy ekologiczni, a ja oprowadzam po ścieżce edukacyjnej i opowiadam o szkole na bursztynowym szlaku, o drewnianych chatach i przydrożnych kapliczkach, o energii słońca i wiatru...

Zaczęliśmy w klasztorze

Wiatrak wyrósł na Przysłopiu dzięki staraniom ojca Romualda Wilka, który przez ponad 20 lat był przeorem klasztoru OO. Karmelitów Bosych na pobliskim Zakamieniu. - To było moje marzenie z dzieciństwa - opowiada ojciec Romuald, żwawy zakonnik z wiecznie roześmianą twarzą. - Stryj w czasie wojny zbudował wiatrak, który zasilał energią gospodarstwo. Kiedy przyjechałem na Przysłop, ciepły letni wiatr przypomniał mi tamten wiatrak z dziecięcych lat.

Elektrownia wiatrowa powstała w 1996 r. ze środków finansowych pozyskanych z ekologicznych funduszy, m.in. Ekofunduszu, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Bielsku-Białej, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Za pieniądze zarobione na sprzedaży nadwyżek energii zakładowi energetycznemu i z nowych dotacji, ojciec Romuald zamontował w klasztorze kolektory słoneczne i pompę ciepła, która ogrzewa wodę dla klasztoru i przyległych mu budynków z domem rekolekcyjnym.

W 1996 r. przysłopianie patrzyli z nieufnością na pomysł przeora. - Nie bardzo było wiadomo, czy się sprawdzi. I po co ta cała ekologia, jak można prąd po ludzku z elektrowni ciągnąć - tłumaczy Aleksander Biłka, mieszkaniec Przysłopia.

Inwestycje proekologiczne zakonników zaczęły jednak promieniować i inspirować mieszkańców całego przysiółka. Dały nadzieję, że dużo jest możliwe, jeśli połączy się romantyczną ideę z pragmatycznym działaniem. Dzisiaj miejscowi nie wyobrażają sobie życia bez wiatraka. Na zajęciach z plastyki urządzenie jest jednym z głównych tematów dziecięcych wprawek. Starsi rzeźbią je w drewnie i sprzedają jako pamiątkę lokalną, z dumą pokazują turystom. Wiatrak spogląda z okładki wydanego niedawno przewodnika, maleńkie wiatraczki wypełniają puste miejsca pomiędzy kolejnymi rozdziałami. To znak rozpoznawczy dla turystów.

- Zawsze chciałem pokazać, że Kościół powinien dawać dobry przykład i odegrać ważną rolę w kształtowaniu proekologicznych postaw mieszkańców - tłumaczy ojciec Romuald. - Zaczęliśmy od proekologicznych przedsięwzięć w klasztorze, które potem, sam nie wiem kiedy, objęły przysiółek, zamieszkany przez blisko 600 osób, a nawet i cały region babiogórski.

W małych społecznościach wiejskich to właśnie ksiądz, proboszcz parafii, jest jednym z lokalnych liderów, który może dokonać pozytywnej zmiany, przełomu.

Szkoła przyjazna dla środowiska

Mieszkańcy Przysłopia uważają, że dobre pomysły przynoszone są tu z wiatrem. Być może tak właśnie powstał projekt utworzenia przy Szkole Podstawowej nr 4 ośrodka edukacji ekologicznej. Zapewne Hermina Spyrka stworzy o tym swoją kolejną gawędę.

Przedsięwzięcie, którego początki sięgają 1999 r., miało być szansą na ocalenie małej wiejskiej szkoły przed likwidacją. - Za przykładem ekologicznych inicjatyw zakonników i przy wsparciu klasztoru postanowiliśmy utworzyć Szkołę Edukacji Środowiskowej na Bursztynowym Szlaku. Takie miejsce w samym sercu przysiółka, które będzie inkubatorem inicjatyw i pomysłów mieszkańców - opowiada z entuzjazmem jej dyrektor Wiesława Krzeszowiak.

W szkole mieszkańcy założyli Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju "Przysłop". Mała lokalna organizacja skupiająca ponad 30 członków ma na koncie kilkanaście pozyskanych dotacji na projekty związane z ochroną środowiska i dziedzictwem kulturowym za kwotę ponad 400 tysięcy złotych. Przysłop ma swoją stronę internetową i przewodnik turystyczny napisany przez mieszkańców przysiółka. To przewodnik po najmniejszej osadzie w Polsce.

Na dachu szkoły błyszczą kolektory słoneczne. Szyld szkolnego "Sklepiku pod Magurką" zaprasza do zakupu wyrobów miejscowych twórców ludowych oraz pamiątek, np. produkowanych na Przysłopiu "szachów dla trzech graczy".

- Razem z dziećmi urządziliśmy też Izbę Regionalną im. Franciszka Gazdy ze zbiorem dawnych narzędzi, sprzętów, elementów stroju, fotografii, słowników gwary i nazw własnych, legend, pieśni i gawęd - wylicza Jolanta Słota, nauczycielka, która opiekuje się Izbą. Uczniowie pokazują przyszkolną oczyszczalnię ścieków i kosze do segregacji odpadów. Pomogły dotacje z Fundacji Partnerstwo dla Środowiska, Funduszu GEF, Ekofunduszu i inne. Jako pierwsza szkoła w Polsce otrzymała międzynarodowy certyfikat "Zielonej Flagi". Budynek udało się rozbudować, zmodernizować i przystosować do przyjmowania wycieczek szkolnych. Już dzisiaj dzieci i młodzież oraz całe rodziny z różnych zakątków Polski i świata przyjeżdżają na Przysłop na pokazowe lekcje edukacji ekologicznej. Zwiedzają przyszkolną ścieżkę dydaktyczną, poznają tajniki energii odnawialnej i dowiadują się, że Szkoła Edukacji Środowiskowej została pomalowana farbą, którą maluje się statki kosmiczne. Dlaczego?

- Bo ona ociepla budynek w zimie i chłodzi latem - odpowiedzą dumnie uczniowie z Przysłopia.

- W miejscach oddalonych od centrów kulturowych, na terenach wiejskich, każda dobra szkoła oprócz pełnienia podstawowych funkcji: wychowawczej, dydaktycznej i opiekuńczej powinna być również ośrodkiem kulturotwórczym i wyzwalać aktywność mieszkańców na rzecz rozwoju - dodaje Wiesława Krzeszowiak. - Dlatego trzeba wiązać plany pracy szkoły, jej programów nauczania, z tradycjami regionu, otaczającą przyrodą, życiem społecznym i gospodarką.

Najważniejsza jest wizja

To, co jest najbardziej szczególne dla inicjatyw realizowanych na Przysłopiu, a czego brakuje wielu innym ekologicznym przedsięwzięciom w Polsce, to długofalowa wizja łącząca wszystkie podejmowane tu działania. - Marzy nam się, aby Przysłop nie utracił swoich wyjątkowych walorów przyrodniczych, krajobrazowych i kulturowych, a jednocześnie, aby mieszkańcom żyło się tu dobrze i zdrowo, a młodzi ludzie mieli perspektywy utrzymania i nie uciekali do miasta w poszukiwaniu pracy - mówi nauczyciel i przewodnik beskidzki Mariusz Zasadziński.

Może kiedyś ziści się największe marzenie ojca Romualda i cały przysiółek będzie ekologiczny, na dachu każdego domu pojawią się kolektory słoneczne, przy schludnych i ukwieconych gospodarstwach wiejskich powstaną przydomowe oczyszczalnie ścieków... Górale wierzą, że wspólnie uda im się ten cel osiągnąć. Teraz największym problemem jest woda. Trzeba zbudować system rozprowadzania wody ze studni, którą niedawno wywiercili członkowie Stowarzyszenia "Przysłop". Kto wie, może za kilka lat miejscowi przedsiębiorcy ruszą z produkcją "Przysłopianki"?

Tutejsi pokazują, że gospodarowanie w zgodzie ze środowiskiem oraz przyjazne lokalnym wartościom kulturowym jest w długiej perspektywie o wiele bardziej opłacalne ekonomicznie i podnosi jakość życia. Sednem wszystkich działań jest dbanie o ochronę rodzimej przyrody, tradycji i kultury, a jednocześnie wykorzystywanie nowoczesnych technologii.

- Był taki fragment w Ewangelii św. Mateusza, zaraz go odnajdę - zamyśla się ojciec Romuald, przeglądając Nowy Testament. - Brzmiał on mniej więcej tak: "Dobry gospodarz ze swojego skarbca wydobywa rzeczy stare i nowe". To śmigło rozruszało powietrze na Przysłopie. Zaczął się ruch, nawet przeciąg. Powiało czymś nowym.

***

Ojciec Romuald ruszył w tym roku dalej, do klasztoru w Czernej koło Krzeszowic, ale jego zapał jest tu ciągle obecny. Chociaż po poważnej awarii elektrownia wiatrowa nie produkuje energii, to jednak stała się prawdziwym symbolem i ikoną przysiółka, z którym identyfikują się wszyscy mieszkańcy. Zakonnicy obiecują, że wiatrak wyremontują.

Musi się kręcić, co do tego na Przysłopie zgadzają się wszyscy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2008