Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Ubodzy w duchu" to odpowiednik "serc złamanych" i "zgnębionych na duchu".
Wszystkie te określenia wyrażają zależność od Boga, jedynego źródła oczekiwanego wyzwolenia. Siłą rzeczy jednak samo słowo "ubóstwo" kieruje naszą myśl do posiadania i dóbr materialnych, do bogactwa i pieniądza. Dodane u Mateusza "w duchu" każe jednak zapytać, czy tylko rzeczywiste ubóstwo materialne gwarantuje nieprzywiązywanie się do dóbr, a bogactwo jest synonimem przywiązania?
"Niewątpliwie ubodzy zdobywają cnotę pokory łatwiej niż bogaci - odpowiada św. Leon Wielki. - Przyjacielem ubogich jest bowiem łagodność, natomiast bogatym towarzyszy zazwyczaj pycha. Jednakże i wielu bogatych umie posługiwać się swym bogactwem nie dla wzbijania się w pychę, ale dla pełnienia dzieł miłosierdzia". Św. Leon dodaje jednak, że "w tej cnocie mogą mieć udział ludzie wszystkich w ogóle stanów. Wszyscy bowiem mogą mieć to samo wewnętrzne usposobienie, nawet nie mając tych samych dóbr. Nierówność posiadania dóbr materialnych nie ma znaczenia u tych, którzy są równi w dobrach duchowych". Nie ulega wątpliwości, że ten, który nie ma - ubogi - czasami poprzez chęć, a nawet żądzę posiadania tego, czego jeszcze nie ma, może być o wiele bardziej przywiązany do dóbr materialnych i od nich uzależniony. Ilu ludzi spędza dni na obliczaniu tego, czego jeszcze nie mają, a co posiadają ich sąsiedzi czy przyjaciele?
Dopełnieniem "ubóstwa w duchu" jest "bogactwo ducha". "Błogosławione jest to ubóstwo, które jest wolne od przywiązania do dóbr doczesnych, nie dąży do pomnażania dóbr ziemskich, ale pragnie wzrastać w dobra niebieskie" - mówi dalej św. Leon. O takim bogactwie mówił też Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Ełku. Wskazał na przykład Apostoła Piotra, którzy na prośbę chromego od urodzenia odpowiedział: "Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!" (por. Dz 3, 6). Prawdziwym bogactwem jest więc imię Jezusa Chrystusa, którym każdy z nas może się dzielić bez względu na ubóstwo czy bogactwo materialne.
Owszem, Kościół godzi się na osobiste posiadanie dóbr, jeśli są używane, aby służyć drugim, zwłaszcza będącym w potrzebie. Wydaje się jednak, że pierwsze błogosławieństwo zbyt często służy do usprawiedliwiania bogactwa materialnego, które nie daje żadnego duchowego bogactwa w zamian. Nie wystarczy więc autodeklaracja duchowego ubóstwa. Musi być to takie ubóstwo, które - na wzór Chrystusowego - ubogaca innych.