Kim był Damian Soból, wolontariusz zabity w Gazie przez izraelską rakietę? W rozmowie z „Tygodnikiem” wspomina go przyjaciel

Był jednym z tych Polaków, którzy w lutym 2022 r. rzucili się pomagać Ukraińcom – i doświadczyli tego, co socjologia nazywa przeżyciem pokoleniowym. Potem fala entuzjazmu opadła. On został. Był w Ukrainie, w Turcji. Wreszcie w Strefie Gazy. Damian Soból: twarz pokolenia.

03.04.2024

Czyta się kilka minut

Damian Soból
Damian Soból w kuchni polowej zorganizowanej po trzęsieniu ziemi w Elbistan (Turcja), luty 2023 r. // Fot. dzięki uprzejmości Fundacji Wolne Miejsce

Szlak pomocy humanitarnej na wschód zaczyna się w Przemyślu.

Na ścianie przemyskiego dworca kolejowego nadal wisi baner z hasłem w obu językach. „Tutaj jesteście bezpieczni”. Oraz: „Tut wy w bezpieci”.

Miasto, które od pierwszego dnia pełnoskalowej rosyjskiej agresji stało się węzłem, gdzie przecinają się drogi pomocy wysyłanej do Ukrainy i szlaki milionów uchodźców, latem 2022 r. otrzymało od prezydenta Zełenskiego honorowy tytuł Miasta Ratownika.

Stąd pochodził i tu zaczęła się też wolontariacka droga Damiana Sobóla. 35-letni wolontariusz organizacji World Central Kitchen razem z sześcioma innymi ochotnikami zginął w izraelskim ostrzale, wymierzonym w konwój humanitarny w Gazie.

World Central Kitchen to organizacja nawet jak na NGO-sy dość niezwykła. Założona w 2010 r. przez kucharza z USA José Andrésa, ofiarom wojen czy katastrof dostarcza posiłki.

PIERWSZE DOŚWIADCZENIA zbierał wspólnie z Mikołajem Rykowskim, dziś prezesem Fundacji Wolne Miejsce. Ten w rozmowie z „Tygodnikiem” wspomina przyjaciela jako osobę o wyjątkowych zdolnościach organizacyjnych.

Nie są to słowa na wyrost, jakich używa się po czyjejś śmierci. Amerykanie z World Central Kitchen, którzy w 2022 r. zatrudnili Damiana z początku jako tłumacza, szybko dostrzegli, że jest dobrym koordynatorem. Został szefem całych projektów.

– Na przemyskim dworcu, na największych przejściach granicznych w Medyce i Korczowej, gdzie World Central Kitchen utrzymywała swoje stanowiska z pomocą przez ponad pół roku, a także w trakcie wyjazdów z pomocą w głąb Ukrainy – opowiada Mikołaj. – Tam, gdzie większość ludzi zatrzymuje się lub przynajmniej zwalnia, Damian szukał rozwiązania, które sprawiało, że jakąś sytuację się naprawiało i wszystko znów działało.

Jeździł do Ukrainy, nie tylko zachodniej – także do Charkowa, gdzie WCK ma swoją placówkę. I gdzie prawie codziennie spadają rosyjskie bomby.

POTEM BYŁA TURCJA. Gdy w lutym 2023 r. trzęsienie ziemi zabiło kilkadziesiąt tysięcy ludzi na pograniczu turecko-syryjskim, a setki tysięcy pozbawiło domów, Fundacja Wolne Miejsce i World Central Kitchen ruszyły również tam.

– Postanowiliśmy pojechać tam jako fundacja, mieliśmy sprzęt, by pomagać – wspomina Mikołaj. – Choćby kilkusetlitrowe gary, które pozwalały gotować gorące posiłki na kompletnym pustkowiu. Bez prądu i gazu, po prostu na zwykłym ogniu.

Rykowski: – Pojechaliśmy do miejscowości Elbistan, którą wskazali nam wolontariusze z World Central Kitchen. To górska miejscowość na wschodzie Turcji. Gdy dotarliśmy, okazało się, że Damian jest tu od kilku dni. Organizował pierwszą kuchnię polową, nawiązywał kontakty. Zburzone było wszystko, w tym sklepy. W promieniu kilkuset kilometrów nie dało się nic kupić, żeby cokolwiek ugotować. Rzecz jasna mieliśmy na start nieco produktów, ale starczyło tego na dwa dni. Zwróciliśmy się do Damiana. A on: jasne, przyjedź. Tu dostaniesz marchewkę, tu ziemniaki, a tu cebulę. Był złotą rączką. Bardzo uniwersalny człowiek.

WORLD CENTRAL KITCHEN dostrzegło w nim potencjał lidera i w czasie działań w Turcji dostał funkcję, nazwijmy to, dyrektora WCK na Europę.

Mikołaj Rykowski: – Jako Polacy byliśmy dumni, że jeden z nas odpowiada za cały kontynent. To nobilitacja. Amerykanie traktowali Damiana z szacunkiem, konsultowali z nim wszelkie nowe pomysły. Wiadomo, specyfika tej pracy polega na tym, że teraz jesteśmy w jednym miejscu, a chwilę potem trzeba budować od początku działalność w kolejnym. To trudne, cała logistyka dostaw produktów i sprzętu, organizacja magazynów, żeby nic się nie zepsuło. Właśnie w tym Damian się sprawdzał, umiejąc błyskawicznie zorganizować gdzieś np. chłodnię. Coś, co dla innych było problemem nie do sforsowania, on umiał rozwiązać.

Damian Soból (z prawej) w kuchni polowej zorganizowanej po trzęsieniu ziemi w Elbistan (Turcja), luty 2023 r. // Fot. dzięki uprzejmości Fundacji Wolne Miejsce

– W tym wszystkim obce było mu uczucie jakiejś dumy. Pomimo dyrektorskiej funkcji zachowywał się wciąż jak zwykły wolontariusz – mówi Rykowski. – Po każdym dniu pracy w Turcji mieliśmy wieczorne spotkania, które były jedyną możliwością do wspólnej rozmowy i podsumowań, bo wolontariusze byli rozrzuceni w różnych punktach, gdzie przygotowywano posiłki. Różne to były dni, nieraz obfitujące w problemy, gdy coś się psuło lub był za duży tłum. Damian zawsze miał dobrą, pogodną opowieść. Optymizm i wręcz lekkie szaleństwo. W niejednej głowie pewnie tłukło się pytanie: skąd on bierze tę energię i radość?

POGODA W TURCJI ich nie rozpieszczała. Rykowski: – Spaliśmy w trudnych warunkach. Czasem to były namioty. Ludzie wstawali z lekkim grymasem. Damian nieraz jako jedyny budził się z uśmiechem.

– Trzęsienie było w lutym. Ludziom, którzy właśnie stracili dach nad głową i cały dobytek, towarzyszył śnieg i mróz. Zaczęły powstawać miasteczka z namiotów przekazanych przez państwo tureckie, ale wciąż były to surowe warunki, zwłaszcza dla małych dzieci. Państwo dostarczało racje żywnościowe, ale w postaci przysłowiowego chleba i wody. Razem z World Central Kitchen, które ma zasadę, by gotować gorące posiłki, wydawaliśmy codziennie tysiące porcji. Ludzie od rana stali w kolejkach.

Gotowali halal, zgodnie z wymaganiami islamu. Rykowski: – Ludzie początkowo byli nieufni, pytali, czy posiłek na pewno nie zawiera wieprzowiny. Z czasem zaczęliśmy gotować coraz więcej wegetariańskich potraw, taka kuchnia ma najmniej ograniczeń.

PRZYWIEŹLI kiedyś dary z Polski, w tym sporo słodyczy. Rykowski: – To był niezwykły widok, zobaczyć dzieci, które wolały nie brać lizaka, bo czekały na gorącą zupę, która była po stokroć cenniejsza.

I dalej: – Rozmawialiśmy z miejscowymi duchownymi muzułmańskimi i policjantami. Słyszeliśmy od nich, że inaczej nie traktowaliby nas zbyt dobrze ze względu na odmienną religię, że bylibyśmy dla nich jak niewierni. Ale że ze względu na wszystko, czego doświadczyli od wolontariuszy, będą o tym opowiadać dzieciom i wnukom. O Polakach, którzy przejechali trzy tysiące kilometrów, żeby gotować im gorącą zupę.

Damian Soból i Marta Wilczyńska z Fundacji Wolnej Miejsce // Fot. dzięki uprzejmości Fundacji Dobre Miejsce

Spali mało. To – także  adrenalina. Od rana do nocy spędzali czas przy garnkach. Rykowski: – I co ciekawe, nikt z nas nie chorował, nie złapał nawet przeziębienia, choć całe dnie byliśmy na mrozie.

UKRAINA, TURCJA I MAROKO, gdzie jesienią 2023 r. także było trzęsienie ziemi. To na miesiąc przed 7 października, przed atakiem Hamasu na Izrael i izraelskim atakiem odwetowym na Gazę, który trwa do dziś.

Według pierwotnego planu Damian wraz z resztą wolontariuszy mieli udzielać pomocy uchodźcom palestyńskim tylko na granicy egipskiej. To brzmiało całkiem bezpiecznie. Potem zaczęły się problemy z przekraczaniem granicy i World Central Kitchen zajęło się dostarczaniem posiłków już bezpośrednio w Strefie Gazy.

Mikołaj Rykowski: – Wiedzieliśmy, z jakim ryzykiem się to wiąże. Choć zachowywane były wszelkie możliwe środki ostrożności, wszystkie potrzebne papiery i uzgodnienia, a także kontakt z izraelskimi żołnierzami. Samochody były oznakowane ze wszystkich stron. Nic nie zapowiadało tragedii.

Fundacja Wolne Miejsce chciała dołączyć do pracujących w Gazie. Rykowski: – Teraz, po śmierci siedmiu naszych przyjaciół z World Central Kitchen, cały projekt w Gazie jest zawieszony. Będziemy czekać na rozwój wydarzeń. Widzimy, że mimo ustaleń i jasnych reguł mówiących o tym, że konwoje pomocy humanitarnej nie są zagrożeniem, Damian i jego sześcioro współpracowników stracili życie. Nikt nie wyśle kolejnych ludzi na śmierć.

– Nowa procedura przekazywania żywności musi zostać wdrożona jak najszybciej, bo mieszkańcy Gazy głodują i pozostawienie ich samych sobie nie jest żadnym rozwiązaniem – uważa Rykowski.

Damian Soból opowiada o pracy w WCK szwajcarskim studentom z uniwersytetu HSLU z Lucerny, Warszawa, sierpień 2023 r. // Fot. dzięki uprzejmości Fundacji Dobre Miejsce

Jakie skutki masakra z 1 kwietnia może mieć dla pracy wolontariuszy?

Rykowski: – Zapewne więcej osób będzie miało wątpliwości, czy w ogóle wyjechać. Nie wszystko będzie się mogło dziać tak jak do tej pory. Będzie więcej zabezpieczeń, więcej rygoru i więcej znaków zapytania. A przez to mniej działania.

OSTATNIA DROGA Damiana, Zomi, Jacoba, Johna, Jima, Jamesa i Saiffeddina była jedną z rutynowych tras. Wracali już po tym, jak dostarczyli żywność.

Mikołaj Rykowski: – Najzwyklejsza codzienna trasa, z zachowaniem wszelkich procedur.

Izraelczycy ostrzelali po kolei wszystkie trzy samochody konwoju: – Gdy trafili pierwszy, wolontariusze przesiedli się do drugiego. Dostał ten drugi i wtedy do trzeciego, ostatniego. Sześciu wolontariuszy z całego świata i palestyński kierowca. Ostatnia rakieta zabiła wszystkich.

Rykowski: – Gdy usłyszałem pierwsze wiadomości, sądziłem, że to była jakaś przypadkowa rakieta. Nie mieści się w głowie, żeby strzelać do konwoju wiozącego żywność i wolontariuszy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Rocznik 2001. Studiuje psychologię na SWPS w Katowicach. Od marca 2023 roku pisze dla Tygodnika Powszechnego korespondencje z Ukrainy.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Ostatnia droga Damiana