Katolickie rozdwojenie jaźni

Temat nawracania Żydów jest wciąż drażliwy. Żydowska pamięć sięga dalej niż ostatnie 40 lat dobrych stosunków i echa przeszłości są w niej żywe. Dlatego powrót modlitwy o nawrócenie Żydów jest otwieraniem zabliźniających się ran.

06.05.2008

Czyta się kilka minut

W lipcu 2007 r. Benedykt XVI dopuścił do szerszego użytku (księża nie potrzebują już zgody biskupa) tzw. mszał Piusa V, zawierający liturgię sprzed reformy liturgicznej w 1970 r. Aż do momentu wydania dokumentu środowiska związane z dialogiem chrześcijańsko-żydowskim nie wierzyły, że mszał z 1962 r.- zawierający modlitwę o nawrócenie Żydów - zostanie dopuszczony bez poprawek.

A jednak tak się stało. Po licznych protestach, w tym roku wprowadzono korektę, która jest niewystarczająca. Członkowie grupy dyskusyjnej "Żydzi i chrześcijanie" przy Centralnym Komitecie Niemieckich Katolików mówią wprost: "ambiwalencja posiadania dwóch autoryzowanych form modlitwy za Żydów irytuje katolików i zniszczyła rosnące zaufanie między katolikami i Żydami".

Zatem nie tylko Żydzi oburzyli się powrotem do dawnej treści wielkopiątkowej modlitwy. Również wielu katolików przyjęło go z bólem i niedowierzaniem. Takiej zmiany nie można zlekceważyć, nawet jeśli dotyczy niewielkiej grupy modlących się po łacinie. Modlitwa nie istnieje przecież w oderwaniu od wiary i teologii.

Sięgająca korzeniami VI w. modlitwa za nawrócenie Żydów (de conversione Iudaeis) została po soborze zmieniona i od tej pory Kościół modlił się za Żydów (de Iudaeis). Już nie "za lud zaślepiony i wiarołomny, aby Bóg zdjął zasłonę z ich serc, by poznali Jezusa Chrystusa", lecz "za lud pierwszego wybrania, by wzrastał w miłości do Boga i w wierności Jego przymierzu". Zmiana nie wynikała z politycznej poprawności, lecz ze zmiany teologii. W tym samym czasie Kościół de facto zaprzestał działalności misyjnej wobec Żydów.

Po tegorocznych poprawkach Kościół modlić się będzie w obu intencjach: za Żydów w językach narodowych i za ich nawrócenie po łacinie. Czemu skazano nas na taki modlitewny dwugłos?

Nadmiar troski

W artykule, który ukazał się niedawno w "Rzeczpospolitej" ("Granice dialogu katolików z Żydami", 9 kwietnia 2008), Grzegorz Górny odpowiada, że Kościół nie może przestać modlić się za Żydów, bo "byłoby to wykluczenie ich poza nawias chrześcijańskiej troski i niejako przyznanie, że i tak znajdą się oni poza społecznością zbawionych. Byłby to akt swoistej dyskryminacji duchowej". Tymczasem problem nie dotyczy zaprzestania modlitwy o Żydów, ale jej formy. Po Soborze Kościół modlił się i wciąż modli za Żydów, otaczając ich troską, ale nie dyskryminując. Wręcz przeciwnie: religia Żydów jest jedyną wymienioną "z imienia" w wielkopiątkowych wezwaniach. Obowiązujące w zwyczajnym formularzu brzmienie wyraża szczególne wybranie Izraela i troskę o jego trwanie w specyfice tego powołania. Podobnie jak Paweł Apostoł w Liście do Rzymian, modlitwa zatrzymuje się z szacunkiem przed tajemnicą Bożego planu wobec Izraela.

Tymczasem paralelna nowa wersja łacińska wyraża coś innego. Choć zmieniono tytuł i jest kierowana za Żydów, to modlący zwraca się w niej, by "Bóg i Pan nasz oświecił ich serca, by uznali w Jezusie Chrystusie zbawiciela wszystkich ludzi". Poprzednia wersja mówiła o zaślepieniu, nowa mówi o oświeceniu serc. Czyż nie jest to jedynie łagodniejsze sformułowanie tej samej myśli?

Niemiecka grupa dyskusyjna "Żydzi i chrześcijanie" pyta, jak rozumieć przesłanie nowej modlitwy dla nadzwyczajnego rytu. Czy Żydzi mają poznać Chrystusa jako zbawiciela na końcu czasów, czy wcześniej? Czy modląc się w ten sposób, Kościół pozostawia zbawienie Izraela w rękach Boga, czy też ma poczuć się zobligowany, by zaprosić Żydów poprzez ewangelizację do wiary w Jezusa Chrystusa?

Katoliccy krytycy poprawionej wielkopiątkowej modlitwy nie mają wątpliwości, że dwa obecnie obowiązujące jej teksty napisane są w odmiennym duchu. Ten według zwyczajnego formularza, odmawiany w większości kościołów, oddaje intencje deklaracji o Żydach "Nostra Aetate". Jeśli porównać ją z nową wersją, powstaje nieodparte wrażenie, że jest ona krokiem wstecz.

Spór o wielkopiątkową modlitwę nie jest jednak zamknięty. Przewodniczący Międzynarodowej Rady Chrześcijan i Żydów ks. John Pawlikowski zapowiedział, że zarówno jubileusz św. Pawła, jak i jesienny synod biskupów poświęcony Biblii, który zajmie się również stosunkami chrześcijańsko-żydowskimi, staną się okazją do dyskusji. List Benedykta XVI do biskupów z lipca 2007 r. zaznacza, że naprawdę poważne trudności związane z wprowadzeniem mszału z 1962 r. mogą być po trzech latach zgłaszane i będzie się szukać sposobów zapobiegania im.

Przez Chrystusa

Temat nawracania Żydów jest wciąż drażliwy. Żydowska pamięć sięga dalej niż ostatnie 40 lat dobrych stosunków i echa przeszłości są w niej żywe. Dlatego powrót modlitwy o nawrócenie jest otwieraniem powoli zabliźniających się ran. Nie trzeba przypominać, że chrześcijan i Żydów dzieli osoba Jezusa z Nazaretu. Nie ulega też wątpliwości, że według wiary chrześcijan to Jezus Chrystus jest zbawicielem wszystkich, również Żydów. To, że chrześcijanie nie mogą odstąpić od tego przekonania, wiedzą również Żydzi - i wcale o to nie proszą.

Przekonanie o jedyności i powszechności zbawczej Chrystusa nie musi być nierozłącznie związane z pragnieniem lub działaniem nastawionym na nawrócenie Żydów. Można powiedzieć, że Żydzi nie wierząc w Jezusa będą przez niego zbawieni przez wzgląd na przymierze, które w naszym pojęciu zawarł z nimi Trójjedyny Bóg. To nie jest równoległa droga zbawienia, bo w istocie wiedzie przez Chrystusa. Jedyną misją, jaką wobec Żydów miałby prowadzić Kościół, byłby dialog, dawanie świadectwa życiem i wspólną pracą dla Królestwa Bożego.

W goryczy, jaką wywołał powrót do modlitwy o nawrócenie, nie pobrzmiewa nadwrażliwość. Nie chodzi też tylko o pamięć o nawróceniach siłą. Gdy istnieje możliwość innej modlitwy za Żydów, mieszcząca się w ramach katolickiej ortodoksji, jest to też kwestia szacunku i dobrego smaku.

W przemówieniu do rzymskiej Kurii, wygłoszonym w grudniu 2005 r., Benedykt XVI przestrzegał, że Soboru nie należy widzieć jako braku kontynuacji i zerwania, lecz jako kontynuację i reformę, by nie ryzykować podziału Kościoła na przed- i posoborowy. Jednak w przypadku nauczania o Żydach brak kontynuacji jest oczywisty. Soborowa deklaracja, nie bez powodu nazywana jest "najbardziej rewolucyjnym dokumentem soboru" (kard. Walter Kasper) czy "punktem zwrotnym" i "nową epoką" (Jan Paweł II). Nie bez powodu też cytuje jedynie List do Rzymian.

Jej nauczanie nie znalazłoby wsparcia u żadnego z Ojców Kościoła ani w tekście żadnego z wcześniejszych soborów. Zależnie od tego, jak chcemy widzieć sobór - w logice zmiany czy kontynuacji - soborowe nauczanie o Żydach jest tak nowe, jak sobór, lub tak stare, jak listy świętego Pawła. Niemniej przez dziewiętnaście wieków było w Kościele nieobecne.

W co wierzymy

Wróćmy do pytania o to, dlaczego zafundowano nam dwie wielkopiątkowe modlitwy. Dlaczego korygując modlitwę z mszału trydenckiego po prostu nie przełożono na łacinę używanej teraz modlitwy posoborowej, lecz stworzono jeszcze inną wersję?

Zostało już powiedziane, że to sposób modlitwy jest odzwierciedleniem tego, w co wierzymy i jak postrzegamy świat. Nie jest tajemnicą, że ryt trydencki nie jest przeznaczony tylko dla miłośników łaciny i liturgicznych tradycji, ale wiąże się ze sposobem widzenia świata i Kościoła. Inne słowa modlitwy oddają inny światopogląd. Czy w przypadku mszału przedsoborowego byłby to światopogląd, w którym mieszczą się nie tylko obraźliwe określenia Żydów, ale też nazywanie innych chrześcijan schizmatykami i heretykami oraz wzywanie do nawrócenia pogan (czyli wyznawców innych religii), które zachowane zostało w aktualnie dopuszczonym rycie? Obecność takich modlitw w Kościele zaangażowanym w dialog międzyreligijny i w dobie ekumenizmu skłania do stawiania pytań.

Niepokój spowodowany tak rozdwojoną liturgią wiąże się nie tylko ze stosunkiem do Żydów. Chodzi o to, w co wierzymy, modląc się wedle przed- i posoborowego mszału. I czy aby na pewno wierzymy w to samo.

Zuzanna Radzik jest teolożką, członkinią zespołu Centrum Kultury i Dialogu oraz Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, stałą współpracowniczką "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2008