Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Drugą: abyśmy jak najszybciej ustalili termin spotkania, które pozwoli nam zbadać możliwości porozumienia”. Tak premier Katalonii Carles Puigdemont odpowiedział premierowi Hiszpanii Mariano Rajoyowi na pytanie, czy 10 października proklamował niepodległość. Puigdemont podpisał deklarację niepodległości Katalonii, ale od razu w wystąpieniu przed lokalnym parlamentem zaproponował, by niepodległość zawiesić i dać rządowi centralnemu ostatnią szansę negocjacji.
Odpowiedź „tak” na pytanie Rajoya oznaczałaby uruchomienie przez Madryt art. 155 konstytucji, czyli zawieszenie autonomii regionu. „Nie” obligowałoby władze Katalonii do „przywrócenia porządku konstytucyjnego”, czyli anulowania wyniku referendum. Niejednoznaczna odpowiedź Puigdemonta przedłuża termin ultimatum o 72 godziny, a więc do czwartku 19 października. Wicepremier Hiszpanii Soraya Sáenz de Santamaría po otrzymaniu listu Puigdemonta przekazała mediom stanowisko rządu: bez jasnej odpowiedzi dialogu nie będzie.
Na dzień przed wysłaniem listu Puigdemont wziął udział w uroczystości upamiętniającej Lluísa Companysa – premiera rządu regionalnego, który w 1934 r. ogłosił utworzenie Kraju Katalońskiego, za co został skazany na 30 lat więzienia. Zginął w 1940 r., rozstrzelany przez żołnierzy gen. Franco. Puigdemont powiedział, że „Companysa zamordowano w imię ówcześnie obowiązującego porządku i prawa”. Obecny hiszpański porządek nie pozwala regionom decydować o niepodległości, ale to może się zmienić: rządząca partia konserwatywna i opozycyjna partia socjalistyczna zaproponowały reformę konstytucji. Problem w tym, że taka reforma jest odległa i niepewna – w przeciwieństwie do art. 155, który pozwoli zdławić niepodległościowe dążenia Katalonii i będzie przestrogą dla innych wspólnot autonomicznych, z Krajem Basków na czele. ©