Kapitalizm z  ludzką twarzą wg Watykanu

Watykan krytykuje ostro liberalizm ekonomiczny. Pojmuje go jako indywidualistyczny system, który odrzuca wszelkie reguły i kontrolę.

02.11.2011

Czyta się kilka minut

Europa i świat przeżywają kolejną odsłonę kryzysu ekonomicznego. Nie dziwi zatem, że w tej sprawie głos zabrała także watykańska komisja Iustitia et Pax, która opublikowała przed tygodniem dokument "W kierunku reformy międzynarodowych systemów finansowych i monetarnych w kontekście globalnej władzy publicznej". Stolica Apostolska podejmuje krytyczną refleksję nad charakterem procesów, które rządzą relacjami ekonomicznymi.

Tekst ten nie zawiera oficjalnego nauczania wiary, ale diagnozę obecnej sytuacji i wskazanie drogi wyjścia z trudnego położenia, w jakim znalazła się globalna gospodarka. Lektura dokumentu pobudza do zastanowienia, po pierwsze, czy postawiona diagnoza jest właściwa, a po drugie, czy zaproponowane lekarstwo będzie skuteczne i czy nie wywoła skutków ubocznych.

System poza kontrolą

Autorzy wskazują kilka źródeł obecnego kryzysu, podkreślając jednocześnie związki istniejące między porządkiem ekonomicznym i pokojem na świecie. Kryzys, który przeżywamy, stanowi bowiem zjawisko dezintegrujące w skali globalnej: ekonomia jest jednym z czynników determinujących relacje zarówno w zakresie globalnym, jak i bardziej lokalnym, a nawet międzyosobowym. Warto jednak zauważyć, że Komisja docenia, iż ostatni wiek przyniósł kolosalny wzrost globalnego dobrobytu. Jednak rozwojowi gospodarczemu towarzyszyły zjawiska negatywne: szczególnie nierówności w dystrybucji owoców postępu gospodarczego.

W tym kontekście, jak można się było spodziewać, dokument dokonuje mocnej krytyki liberalizmu ekonomicznego. Pojmuje go jako indywidualistyczny system, który odrzuca wszelkie reguły i kontrolę. Jego skutkiem - czytamy - jest głębokie rozwarstwienie wewnątrz społeczeństw, charakteryzujące się skupieniem kapitału w rękach nielicznych. Ekonomicznie rozwarstwiają się nie tylko poszczególne kraje - wzrasta również przepaść dzieląca państwa bogate od krajów biednych.

Dokument przypuszcza również frontalny atak na utylitaryzm ekonomiczny, często idący w parze z liberalizmem, a wyrażający się w zasadzie, że "co jest dobre dla jednostki, musi okazać się dobre dla społeczności". Zarówno liberalizm, jak i utylitaryzm zostają określone jako prądy ideologiczne. Watykańska diagnoza sugeruje, że współczesna ekonomia stała się polem manewrów ideologicznych, które doprowadziły do obecnego kryzysu.

Zgadzając się z negatywną oceną tak rozumianego utylitaryzmu, warto jednak zadać pytanie, czy krytyka liberalizmu ekonomicznego trafia w sedno problemu. Wydaje się bowiem, że termin "liberalizm ekonomiczny" należy do tych pojęć, które są najczęściej nadużywane i wykorzystywane w sporach publicznych. Sami autorzy przyznają, że obecnie funkcjonujący system liberalny może stać się instrumentem podporządkowanym interesom krajów, które mają ekonomiczną i finansową przewagę. Czym jednak jest ów liberalizm? Czy doktryną, która stawia jednostkę na pierwszym miejscu i postuluje maksymalne ograniczenie zaangażowania państwa w gospodarkę, czy też instrumentem szeroko pojętego interwencjonizmu państwowego?

Dodatkowo, zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji w Europie, warto zadać pytanie, czy to liberałowie nawoływali do generowania permanentnych deficytów budżetowych i w związku z tym, czy efektem doktryny liberalnej jest kryzys zadłużenia publicznego niektórych krajów europejskich? Wydaje się, że uczciwa odpowiedź nie może być twierdząca.

Wielki Brat?

Przypominając nauczanie Benedykta XVI autorzy podkreślają, że obecny kryzys ekonomiczny jest nade wszystko spowodowany przyczynami natury moralnej. Jego rozwiązanie musi zatem również być związane z podniesieniem standardów etycznych. Dlatego w dokumencie znajdujemy wielokrotne odwołania do zasad katolickiej nauki społecznej (poszukiwanie dobra wspólnego) oraz katolickiej wizji osoby (troska o godność człowieka). Ale czy tylko?

Stanowisko Watykanu idzie o krok dalej. Najbardziej kontrowersyjnym momentem dokumentu jest zapewne ten, w którym autorzy proponują - odwołując się do nauczania bł. Jana XXIII i Benedykta XVI - stworzenie instytucji (komisji, urzędu, rządu), która zdolna byłaby nie tylko kontrolować, ale i bezpośrednio zarządzać stosunkami politycznymi i ekonomicznymi w skali całego globu (w angielskim tłumaczeniu znajdujemy określenie "supranational Authority"). Zdaniem autorów konieczność jej utworzenia podyktowana jest postępującą globalizacją.

Idea ta łudząco przypomina oświeceniowe projekty konstruowania światowego pokoju i może budzić niepokój przed powstaniem "ponadnarodowego Wielkiego Brata". Doświadczenie uczy, że takie kroki nie zawsze prowadzą do zamierzonych celów. Po pierwsze, zaproponowane założenia do utworzenia takiej instytucji wydają się zbyt optymistyczne. Czy możemy oczekiwać, że państwa, które - co zresztą nie dziwi - prowadzą politykę we własnym interesie, utworzą ponad sobą podmiot dla "dobra wspólnego"? Czy przypadkiem to "dobro wspólne" nie będzie usankcjonowaniem interesów potężniejszych kosztem uboższych?

Doświadczenia z globalnymi podmiotami takimi jak ONZ czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy pokazują, że są one właśnie miejscem ścierania się różnych interesów. W związku z tym zbytnia ufność w globalne organizacje, i w ogóle wiara w siłę rozwiązań instytucjonalnych, nie jest chyba dobrą drogą wychodzenia z kryzysu ekonomicznego i etycznego.

Wydaje się, że w obliczu poważnych i nawarstwiających się problemów pozostaje nam wciąż jedyna broń, czyli powrót do podstawowych wartości ludzkich i społecznych. Rozwiązania instytucjonalne w tym względzie zawsze są zbyt krótkie, słabe i ograniczone, a narażone przecież na wypaczenie wzniosłych ideałów. Zresztą, czyż obecny kryzys nie wynika po części z mnożenia instytucji? Czy czasami właśnie nie owe instytucje (finansowe, rządowe) okazały najbardziej swoje ideowe fiasko wobec konkretnych wyzwań i problemów rynkowych i społecznych?

Wydaje się również, że posiadamy obecnie wystarczającą, jeśli nie nazbyt rozbudowaną, siatkę instytucji centralnych, które kontrolują i nadzorują procesy globalizacji w jej różnych aspektach. Czy dodanie jeszcze jednej zmieni coś w sprawach najbardziej istotnych, do których należy na pierwszym miejscu humanizacja zglobalizowanego świata?

Ekonomia z ludzką twarzą

Jak rozumieć stanowisko Watykanu? Wydaje się oczywiste, że konkretne rozeznanie sytuacji oraz zaproponowane środki leczące wyrażają istotny dla przesłania ewangelicznego humanizm chrześcijański. Nie ma wątpliwości, że Kościół stawia sobie za cel podkreślenie kluczowości kwestii godności człowieka w kontekście globalnego kryzysu. Istnieje realne podejrzenie, że wobec niespotykanej skali problemów doraźne działania mogą pomijać albo marginalizować konkretne dobro jednostki, poświęcając je dobru ogółu.

W dokumencie podkreśla się wagę budowania ekonomii o bardziej ludzkim obliczu. Trudno się dziwić, że taka budowa, zdaniem Watykanu, musi wiązać się z powrotem do wartości moralnych. Ekonomia nie może być traktowana jako gra obracająca się jedynie podług swoich własnych praw, pozbawionych konkretnego odniesienia do świata podstawowych wartości moralnych. Innymi słowy, nie można tworzyć fundamentów ekonomii bez zwrócenia uwagi na wartość ogólnych zasad moralnych.

Wydaje się także, że obecna sytuacja jest dogodną okazją do pogłębionej refleksji na temat zaadaptowania katolickiej wizji człowieka do tego obszaru jego życia, który nazywamy działalnością w sferze gospodarczej (np. jako pracodawca lub jako pracownik czy jako inwestor lub kredytobiorca).

W tym kontekście warto zadać pytanie, czy przypadkiem źródła obecnego kryzysu nie należy poszukiwać w zapoznaniu przez rzeczywistość gospodarczą fundamentalnych atrybutów człowieka, tj. jego wolności i nieodłącznie z nią związanej odpowiedzialności.

John Fitzgerald Kennedy, gdy został zaprzysiężony na prezydenta, wypowiedział słynne słowa: "Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju".

W kontekście dokumentu komisji Iustitia et Pax słowa te można potraktować jako apel, aby nie pozbywać się tego, co stanowi o naszej godności, tj. w wolności podejmować odpowiedzialność za siebie i innych, a nie przerzucać ją na innych przez tworzenie rozlicznych instytucji nadzorujących i kontrolujących.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2011