Justyna Wielka

Justyna Kowalczyk zwyciężając w biegu narciarskim na 30 km, zdobyła złoty medal Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. Drugi w historii naszych startów na zimowych olimpiadach i długo wyczekiwany, bo od złota Wojciecha Fortuny minęło 38 lat.

02.03.2010

Czyta się kilka minut

Ten medal chcieliśmy zawiesić na jej szyi, jeszcze zanim zaczęły się igrzyska. Czekaliśmy łakomie, roszczeniowo, a potem mimo zdobytych medali, srebra i brązu, obciążaliśmy biegaczkę brzemieniem niezrozumiałego niedosytu. Gdy przegrywała na trasie, my, dziennikarze, prowokowaliśmy ją do słownych zmagań z największą rywalką, trzykrotną złotą medalistką, Norweżką Marit Bjoergen. A potem ganiliśmy Justynę za jej pyskatość, niepoprawność polityczną, narzekania.

Dziś to wszystko jest nieważne: złoty medal rozgrzesza ją ze wszystkich niestosownych słów, a nas z łakomstwa i presji, którą na nią wywieraliśmy. Teraz wychwalamy jej zadziorność, nieustępliwość, umiejętność stawiania na swoim i twardy, choć niełatwy, góralski charakter.

To złoto jest tym piękniejsze, że wywalczone w królewskiej konkurencji narciarskiego maratonu po pasjonującej walce na finiszu nad wywodzącą się z ojczyzny narciarstwa Bjoergen. I tym cenniejsze, że zdobywa je dziewczyna - jak mówi poeta Paweł Krupka - "z ziemi, której śniegu i złota poskąpiono", z kraju, w którym wysiłek fizyczny jako forma spędzania wolnego czasu wciąż przegrywa z grillem i telewizją, a łacińskie per aspera ad astra (przez cierpienie do gwiazd) - jest dawno zapomnianą maksymą.

Byłoby dobrze, żebyśmy nie utopili historycznego sukcesu w płytkim entuzjazmie. Żeby rodząca się z tym złotem nadzieja na nowe trasy, narty dla zdolnej młodzieży, sukcesy kolejnego pokolenia sportowców zimowych albo chociaż na wzrost naszej aktywności sportowej nie stopniała wraz ze śniegiem na polach w Kasinie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2010