Jeszcze Puszcza nie zginęła

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce wstrzymanie wycinki Puszczy Białowieskiej.

31.07.2017

Czyta się kilka minut

Warszawski protest przeciwko wycince drzew w Puszczy Białowieskiej. Fot: Mariusz Gaczyński/EastNews /
Warszawski protest przeciwko wycince drzew w Puszczy Białowieskiej. Fot: Mariusz Gaczyński/EastNews /

Trybunał rozpatrywał skargę Komisji Europejskiej na decyzję ministra Szyszki z marca 2016 r. zapowiadającą trzykrotne zwiększenie wycinki Puszczy także na terenie wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Postanowienie Trybunału jest środkiem tymczasowym. Zobowiązuje ono Polskę do niezwłocznego zaprzestania, aż do wydania wyroku, „aktywnych działań gospodarki leśnej” m.in. w borach i lasach bagiennych, siedliskach dzięciołów, sóweczki, trzmielojada, wymienionych w piśmie chrząszczy, „usuwania ponadstuletnich, martwych świerków, a także wycinki drzew w ramach zwiększonego etatu pozyskiwania drewna”.

Decyzja, która oznacza natychmiastowe zatrzymanie dewastujących Puszczę harwesterów i pił, ucieszyła ekologów czuwających od dwóch miesięcy w Obozie dla Puszczy Białowieskiej. Choć można się obawiać, że, biorąc pod uwagę poszanowanie polskiego rządu dla zaleceń i decyzji europejskich instytucji oraz – szerzej – dla władzy sądowniczej, ogłoszony przez ekologów triumf jest przedwczesny. Przegrana strona zareagowała agresją: biorący udział w nielegalnym już procederze pracownicy leśni pobili operatora telewizji Polsat News, zabierając mu kamerę.

Decyzja Trybunału ma też wymiar symboliczny. Pokazuje, jak ważna nie tylko dla Polski, ale i Europy, jest Puszcza Białowieska. Ale też jak ważny jest dostęp obywateli do wolnych i niezależnych sądów – to bowiem polscy obywatele, występujący przeciwko grabieży Puszczy, stoją za wnioskiem KE. Nawet jeśli muszą to być trybunały międzynarodowe.

Nie pierwszy zresztą raz w naszej historii. 115 lat temu to trybunał arbitrażowy w Grazu rozstrzygnął na korzyść Polaków z Galicji spór z Węgrami o inny niezwykle ważny symbolicznie i przyrodniczo fragment polskich rubieży. Spór o Morskie Oko.

Tak, to całkiem inna historia. Chodziło o spór terytorialny, nie zaś o raczkującą wówczas ochronę przyrody. Tak, Polski wtedy formalnie nie było, a austriacki trybunał rozpatrywał sprawę Galicji. Ale po jej stronie stali Polacy. Wśród nich naukowcy i obrońcy przyrody. Do rangi sporu terytorialnego sprowadził sprawę stojący po przeciwnej stronie książę Christian Hohenlohe – właściciel sąsiadujących z Doliną Rybiego Potoku dóbr jaworzyńskich, na których terenie urządził ogrodzony płotem zwierzyniec. Strzelał do sprowadzonych tu zwierząt niczym do wypuszczonych z klatek bażantów. W Jaworzynie postawił nie luksusową stodołę, lecz pałacyk myśliwski sensu stricto. Oprócz polowań podejmował próby gospodarczej eksploatacji spornego terenu przez wyrąb lasu. Eskalował spór po 1889 r., gdy dobra zakopiańskie wraz z obejmującą Morskie Oko częścią Tatr nabył działający w obronie przyrody i postulujący ratowanie tatrzańskich lasów hrabia Władysław Zamoyski. Bezprawnie wkraczał na stronę galicyjską z pomocą węgierskich żandarmów i pochodzącej z Alp służby leśnej. Utrudniał Polakom turystyczny dostęp do jeziora.

Hohenlohe próbował jeszcze przez kilka kolejnych lat walczyć o możliwość powiększenia swojego rezerwatu łowieckiego nawet już bez ingerencji w jego galicyjską przynależność. Sprawę przegrał jednak we wszystkich instancjach, podobnie jak kasację w Najwyższym Trybunale Kasacyjnym w Wiedniu w 1909 r.

Zgoda, w zestawieniu historycznego sporu o Morskie Oko ze sporem o Puszczę Białowieską można znaleźć, jak w obrazkowej zabawie, dziesięć różnic. Najważniejszą jest ta, że tym razem międzynarodowy trybunał rozstrzygać musi spór pomiędzy Polakami a ich własnym rządem i bronić polskiej przyrody przed polską chciwością.

Można, parafrazując niczym Ludwik Solski po wygranym sporze z 1902 r. słowa hymnu, ogłosić, że jeszcze Puszcza nie zginęła. Ale jeszcze za wcześnie, by kończyć wers słowami: „Słuszna sprawa górę wzięła, Białowieża nasza”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2017