Jednostronny dyktat

Wykład Pawła Kwiatkowskiego jest dotknięty podstawową wadą. Przede wszystkim ani w PRL, ani po 1989 roku posłowie nie wpisali do kodeksu cywilnego rozdziału o umowach kredytowych.

09.11.2009

Czyta się kilka minut

Powoduje to, że wszelkie określenia zawarte w umowach bankowych są arbitralnie ustanowione przez banki. Na sali sądowej pełnomocnik banku wyjaśnia i definiuje, co oznacza słowo użyte w umowie. I tylko to ma znaczenie dla sądu w ferowanym wyroku. Jeśli adwokat banku stwierdzi, że kredytobiorca utracił zaufanie banku lub utracił zdolność kredytową, to owo stwierdzenie nie podlega ocenie sądu, ponieważ wykładni dokonuje bank, a nie sąd czy kredytobiorca. W normalnym świecie wykładnia sformułowań zawartych w dokumentach bankowych ma charakter KODEKSOWY.

Klient banku może podpisać jednostronny dyktat - umowę albo zamknąć za sobą drzwi. Negocjacji treści i sformułowań zawartych w umowach polski system bankowy nie przewidział. To z kolei zrodziło pogląd u klientów, że czytanie umów nie ma sensu, bo i tak są standardowe i niewzruszalne.

Pan Kwiatkowski radzi, by zawsze na piśmie formułować do banku swoje zastrzeżenia czy uwagi, propozycje. Z mojej wiedzy wynika, że banki na większość kierowanych do nich pism klientów nie odpowiadają. Klient, który popadł w niezależne od niego tarapaty, może pisać z powodzeniem tak na Berdyczów, jak i do banku. Odpowiedź nie przyjdzie. Jeśli bank ma ochotę wypowiedzieć umowę kredytową, to ją wypowie, a druga strona może się jedynie pomodlić. Jako przykład może służyć klasyczny numer "trzeciej raty", gdzie w trakcie procesu inwestycyjnego bank nie daje ostatniej raty kredytowej, bo pojawia się chętny na zakup prawie zakończonej inwestycji. Służę licznymi i dobrze udokumentowanymi przykładami.

Proponuje Pan, by przeciwko bankowi toczyć spór w sądzie. Odpowiem brutalnie: lepiej od razu skoczyć z mostu. Gdy bank wypowiada kredyt, w ciągu 3 dni dostaje bankowy Tytuł Egzekucyjny w postępowaniu egzekucyjnym, o którym klient nie ma pojęcia. Oznacza to, że komornik ma prawo zająć wszystkie pieniądze na kontach, zanim jeszcze skontaktuje się z domniemanym dłużnikiem. Dłużnik musi z kolei znaleźć 5 procent na opłatę wpisu sądowego i wynajęcie adwokata. Sądy w sprawach bankowo-finansowych bardzo rzadko zwalniają z kosztów, pisząc w uzasadnieniach, że kredytobiorca winien z góry zabezpieczyć środki finansowe na toczenie sporów sądowych. Jeśli już pożyczył Pan pieniądze na proces, wpis i adwokata, to na sprawie sądowej strona przeciwna zacytuje sądowi akapit z umowy, że bank NA KAŻDYM ETAPIE może wstrzymać wypłatę kolejnych transz kredytowych, stwierdzając utratę zdolności kredytowej klienta bądź tracąc do niego zaufanie.

Przechodząc do tematu spadków: życie jest bardziej bogate, niż definiuje to Paweł Kwiatkowski. Umiera teściowa, na rachunku bankowym ma 25 tys. zł. Rodzina postanawia, że weźmie spadek i postawi ładny rodzinny nagrobek. Po kilku latach do wszystkich spadkobierców przychodzi komornik - wcześniej zajmując im konta bankowe - z tytułem egzekucyjnym na półtora miliona złotych. Okazuje się, że teściowa nie informując nikogo - nawet męża - podżyrowała sąsiadowi kredyt inwestycyjny na 700 tys. zł. Sąsiad wyzbył się majątku, a bank wyhodował sobie odsetki i ruszył z lawiną egzekucyjną na niczego niepodejrzewających spadkobierców.

Jeśli pan Kwiatkowski otrzyma kiedyś bankowy tytuł egzekucyjny - czego mu nie życzę - to kontakt z bankiem jest najgorszą rzeczą, którą może zrobić. Prawdopodobnie nikt nie będzie rozmawiał, bo sprawy egzekucyjne prowadzi Centrum Windykacji, najczęściej z siedzibą w stolicy. Po nadaniu klauzuli i przekazaniu sprawy komornikowi żaden urzędnik bankowy nie zaryzykuje jakiejkolwiek decyzji, nawet jeśli są dowody, że klient nie brał kredytu albo jego podpis został sfałszowany. Urzędnik bankowy woli przegrać sprawę sądową i wykonać każdy wyrok, niż polubownie dogadać się z klientem.

Skargi na czynności komornika w polskich sądach są rozpatrywane generalnie na korzyść komornika.

Takich przypadków są w naszym kraju tysiące.

ROMAN SKLEPOWICZ jest prezesem Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Przez System Bankowy, jednym z bohaterów reportażu "Smuta Polaka bankruta" Elżbiety Isakiewicz ("TP" nr 43/09).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2009