Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest to decyzja oczekiwana. Ekipa prezydenta Zełenskiego chce odciąć się od kadr poprzedniej ekipy, w dodatku los Wiatrowycza przesądził jego (nieudany) start w wyborach parlamentarnych z listy Bloku Poroszenki. W dużej części ukraińskiego społeczeństwa, w tym elit, ma on wizerunek zasłużonej osoby, która w trakcie ponad pięciu lat kierowania UIPN przeprowadziła skuteczną dekomunizację. W Polsce jest zaś postrzegany jako bezkrytyczny apologeta OUN-UPA, głoszący tezę (fałszywą) o „wojnie ukraińsko-polskiej” na Wołyniu. Jego działalność wydatnie przyczyniła się do pogorszenia stosunków na linii Warszawa–Kijów.
Nie wiadomo na razie, kto będzie nowym szefem UIPN i jaka będzie pozycja polityczna tej instytucji. Ważniejsze jest jednak pytanie o treść polityki historycznej Ukrainy Zełenskiego – i jakie będą jej skutki dla stosunków z Polską. Wiele wskazuje, że należy spodziewać się nie tyle radykalnej rewizji, ile co najwyżej pewnej korekty. Trudno dziś przesądzić, w jakim stopniu dotyczyć to będzie pokazywania ciemnych kart z historii UPA, które w dotychczasowej działalności UIPN były przemilczane lub otwarcie kwestionowane.
Warto przypominać, że w polsko-ukraińskim dialogu historycznym, który co jakiś czas zamienia się w emocjonalny spór, istnieje w gruncie rzeczy jeden problem. Jest nim różna ocena tego, co w latach 1943-45 wydarzyło się między Polakami a Ukraińcami. Umiejętne rozbrojenie tego problemu z pewnością miałoby pozytywny wpływ na relacje dwustronne. Na razie krokiem dla poprawy atmosfery byłoby – zapowiadane przez Kijów – zniesienie zakazu polskich ekshumacji na Ukrainie. ©℗