Jak uczniowie z Nadżafu mistrzami zostali

Gdy w Teheranie rządził szach, a w Bagdadzie poprzednik Saddama, pas szyicki od Teheranu po Bejrut trwał w letargu. W tamtych latach rodziła się sieć powiązań, która doprowadziła do przebudzenia szyitów i dziś odgrywa kluczową rolę w Iranie, Libanie i Iraku. Wtedy wzorem dla libańskich szyitów byli ich iraccy pobratymcy. Teraz role się odwracają, a ofiarą tej zamiany są liczni cudzoziemcy - ostatnio też Polak - porywani w Iraku.

27.06.2004

Czyta się kilka minut

O szyitach z rejonu Baalbak (Liban) legendarny Lawrence z Arabii - brytyjski szpieg z okresu I wojny światowej - głosił opinie niepochlebne, nie licujące z poprawnością polityczną naszych czasów. Pisał, że to osobnicy mrukliwi, fanatyczni, nie biorący nic do ust w towarzystwie niewiernych i nienawidzący sunnitów równie gorąco jak chrześcijan, uznający jedynie autorytet swego kleru i przywódców. Jednak odznaczali się, pisał Lawrence, siłą charakteru, a w rozplotkowanej Syrii (Liban zaliczano do tzw. Wielkiej Syrii) to cecha rzadka.

Wjeżdżając dziś do Baalbak w Dolinie Bekaa odnosi się dziwne wrażenie. Na latarniach głównej ulicy wiszą żółte flagi, na których w napisie Hizb Allah (Partia Boga) litera alif wydłuża się w dłoń dzierżącą kałasznikowa. Logo uzupełniają Koran, mała gałązka oliwna, kula ziemska i dopiski - u góry: “zwycięzcami będą zwolennicy Boga"; u dołu rodzaj komentarza: “rewolucja islamska w Libanie".

To logo Hezbollahu - pełnoprawnego aktora parlamentarnej sceny politycznej Libanu. Na skrzyżowaniach wiszą portrety brodatych mężczyzn: obok politycznego przywódcy “Partii Boga", szejka Nasrallaha, widać młodych “męczenników" - ostatnio także z Iraku. Mauzoleum w Baalbak, ozdobione nietypowymi dla libańskich meczetów turkusowymi kafelkami, wieńczy perskojęzyczna tablica: upamiętnia renowację przybytku z irańskich funduszy.

Łowcy sensacji będą rozczarowani. Wśród kolorowo-rewolucyjnej scenografii snują się dziesiątki turystów zwiedzających antyczne ruiny. Odpoczywają, popijając piwo - w paszczy islamskiego radykalizmu - a przepisowo brodaty sklepikarz oferuje wino z chrześcijańskich winnic w Kefraja. Obok mogą kupić kasetę z pieśniami Hezbollahu: szlagiery La nahibb Amrika (Nie lubimy USA) czy Al-Maut li Israil (Śmierć Izraelowi). Wszystko sprawia wrażenie wyprzedaży po sezonie rewolucyjnym. W sennym Baalbak rekwizyty Hezbollahu są jakby nie na miejscu.

Tymczasem z Iraku nadchodzą wieści o wykryciu “wyeksportowanych" komórek Hezbollahu w Basrze i Safwanie, zaś porwania cudzoziemców i zamachy samobójcze stają się codziennością. O szczęściu może mówić trzech Włochów i Polak, dyrektor bagdadzkiego biura wrocławskiej firmy budowlanej, którzy - jako jedyni do tej pory cudzoziemscy zakładnicy - zostali uwolnieni przez koalicyjne siły specjalne.

Wszystko razem przypomina lata wojny domowej w Libanie 1982-92, gdy Hezbollah jako pierwszy wprowadził te właśnie metody na masową skalę, jako swe “produkty firmowe".

Szyickie przebudzenie

Hezbollah powstał formalnie w 1982 r., gdy rozłamowa grupa z organizacji Amal połączyła się z radykalnymi ugrupowaniami libańskich szyitów. Jednak ich przywódcy i ideowi patroni tworzyli już wcześniej zwarte środowisko. W latach 60. i 70. studiowali w szyickich akademiach religijnych w Nadżafie i Karbali. Większość, w tym “grupa inicjatywna" Hezbollahu, była związana z nielegalną i prześladowaną przez Bagdad (rządzony wtedy przez Hasana al-Bakra, a potem Saddama) organizacją irackich szyitów Ad-Dawa al-Islamija (Islamska Misja), założoną w 1968-69 r. w reakcji na rządy świeckiej i panarabskiej Partii Baas.

Wykładowcami tych uczelni byli szyiccy duchowni iraccy i irańscy, a studenci przybywali zewsząd, gdzie żyją szyici. W skupiskach gorliwych studentów i konserwatywnych mistrzów bariery narodowe i językowe nie istnieją: islam jest wyjątkowo egalitarny w kwestii etnicznej, przy jednoczesnym monopolu języka arabskiego.

Właśnie w tych środowiskach - pod czujnym okiem reżimu Baas wspartego na sunnitach - powstał ferment, który zaowocował rewolucją Chomeiniego; tam sformułowano wiele haseł politycznego islamu, naśladowanych nie tylko przez szyitów. Chomeini spędził 14 lat w Nadżafie: tu sformułował idee islamskiego rządu i władzy duchownych, głoszone w kazaniach w latach 1969-70. Wielu Irańczyków ryzykowało, przemycając nagrania do rządzonej przez “bezbożnego" szacha ojczyzny. Po 1979 r. idee stały się w Iranie rzeczywistością, będąc inspiracją dla libańskich szyitów.

O ile studia w Nadżafie dostarczyły kadrom Hezbollahu podstaw teoretycznych, o tyle zaangażowanie libańskich duchownych w działalności podziemnej Ad-Dawa miało stać się dla libańskich szyitów wzorem walki “słabych" (mustadifun) przeciw “wywyższającym się" (mustakbirun).

Represjonując szyitów, irackie władze masowo deportowały zagranicznych duchownych. Wydaleni z Iraku libańscy duchowni wracali do ojczyzny i zakładali akademie wzorem uczelni z Nadżafu. Ich słuchacze stali się odbiorcami programu politycznego: radykalnego islamu, kończącego z kultywowaną przez tutejszych szyitów spolegliwością. Inni wygnańcy założyli libańską odnogę partii Ad-Dawa - a w 1982 r. wraz z rozłamowcami z Amalu stworzyli rdzeń Hezbollahu.

Kluczowymi doświadczeniami dla stworzenia libańskiej “Partii Boga" były zatem: działalność Libańczyków w organizacji ich irackich braci, lata spędzone z nimi na uczelniach Nadżafu i Karbali, a także kontakty nawiązane tam z duchownymi irańskimi - później “szarymi eminencjami" Iranu i sponsorami Hezbollahu.

Zarówno iracka Ad-Dawa, jak i libański Hezbollah powstawały w reakcji na sukcesy ideologii świeckich (socjalistycznej i nacjonalistycznej) w świecie arabskim. Głównymi twórcami “islamskiej alternatywy" stali się: założyciel irackiej Ad-Dawy Mohammed Bakir as-Sadr (krewniak Muktady as-Sadra), lider duchowy Hezbollahu Muhammed Husajn Fadlallah i wreszcie towarzysz ich akademickich lat: ajatollah Chomeini. Do powstania obu ruchów przyczynił się też nacisk zewnętrzny: iracka Ad-Dawa była odpowiedzią na represje reżimu Baas wobec szyickich akademii w Nadżafie, zaś krystalizacja Hezbollahu nastąpiła po wypędzeniu szyitów z bejruckich slumsów An-Naba przez chrześcijańskie milicje.

Zależności libańskich szyitów od ideologicznego centrum w Nadżafie dowodzą próby zamordowania szejka Fadlallaha przez irackie tajne służby. Kiedy w kwietniu 1980 r. szpiedzy Saddama zamordowali Mohammeda Bakira al-Sadra, libańska Ad-Dawa zaczęła się rozpadać, a dwa lata później jej działacze znaleźli się w szeregach Hezbollahu.

Analogiczna aktywność szyitów w Iraku i Libanie związana była z podobnym ich położeniem: w obu krajach byli odsuwani od władzy. Z powodu ich przysłowiowej spolegliwości nawet tam, gdzie byli większością, władze (w Libanie chrześcijanie i sunnici; w Iraku - sunnici) nie musiały się z nimi liczyć.

Drogą zbrojną i polityczną

Potem pojawił się nowy typ przywódcy - charyzmatyczny imam Musa as-Sadr - zaś katalizatorem “przebudzenia" szyitów stał się ciąg wydarzeń od 1975 (początek libańskiej wojny domowej, zakończonej dopiero w 1991 r.) do roku 1982.

W 1978 r. w Libii “znika" imam as-Sadr. Dla szyitów skojarzenie ze zniknięciem ostatniego z 12 historycznych imamów, Mahdiego, ma moc mitotwórczą. Powtarzające się od 1978 r. izraelskie rajdy na Liban (odpowiedź na ataki palestyńskie na Galileę) dewastowały pograniczny szyicki Dżabal Amil. I choć początkowo niechętni Palestyńczykom szyici witali Izraelczyków przychylnie, stan niepewności i izraelska wrogość do wszelkich muzułmańskich społeczności Libanu zmieniły to nastawienie.

W 1979 r. zwycięstwo rewolucji islamskiej w Iranie dodało ducha szyitom, a hasło jej eksportu pozwalało Libańczykom liczyć na wsparcie dawnych kolegów z Nadżafu. Wreszcie nadszedł moment kluczowy: inwazja izraelska z 1982 r. zmusiła libańskich szyitów do zajęcia stanowiska. Tym razem działania wojenne dotknęły wszystkie rejony ich osiedlenia: nie tylko południowolibański Dżabal Amil, ale też przedmieścia Bejrutu i Dolinę Bekaa.

Tym razem szyiccy Libańczycy dysponowali już irańskimi funduszami na walkę o emancypację szyitów. Zaś mostem między Iranem a jego libańskimi podopiecznymi stała się Syria: tamtejszy dyktator Hafez al-Assad zdecydował się równoważyć mocarstwowe ambicje Saddama poparciem dla Teheranu, broniącego się od 1980 r. przed iracką inwazją. Nie przypadkiem baza irańskich “Strażników Rewolucji", szkolących Hezbollah, mieściła się w kontrolowanej już wtedy przez Syrię Dolinie Bekaa.

Dalsze dzieje Hezbollahu to różne jego transformacje - w “zwykłe" ugrupowanie parlamentarne, quasi-straż graniczną na granicy z Izraelem oraz w “organizację pozarządową", która rozdziela pomoc socjalną, ma własną telewizję satelitarną Al-Manar (Latarnia) i pisze posłania do Watykanu.

Wzorem Libanu

W książce “Hizb’Allah in Lebanon" Magnus Ranstorp podkreśla, że Hezbollah “zasłynął" dwoma rzeczami: zamachami samobójczymi (dotąd nieznanymi w takiej skali) i porwaniami obywateli Zachodu (także na skalę masową). Oba zjawiska określały polityczny krajobraz Libanu przez całe lata 80.

Co charakterystyczne, do przetrzymywania zakładników za każdym razem przyznawały się nowe “organizacje" o tajemniczych nazwach. Starające się o uwolnienie swych obywateli rządy błądziły jak we mgle w poszukiwaniu mocodawców porwań, a zarazem partnerów do negocjacji (wyjątkiem Francuzi, którzy mieli świetne rozeznanie w Libanie).

Upłynęło sporo wody w przepływającym przez Nadżaf Eufracie, nim zorientowano się, że wpływ na porywaczy można osiągnąć przez rozpoznanie powiązań personalnych między dawnymi kolegami, studentami i nauczycielami z “irackich" czasów, którzy byli teraz osobistościami w Teheranie i Bejrucie. A pod nazwami widmowych organizacji kamuflował się często Hezbollah.

Ostatnio wielu z dawnych studentów i nauczycieli staje się “rozgrywającymi" w Bagdadzie. A zawsze byli ważni w Nadżafie i Karbali, skąd ich wpływy promieniują dalej i głębiej, niż mogłoby się wydawać. Zwłaszcza teraz, gdy w Iraku coraz częściej dochodzi do samobójczych zamachów i porwań obcokrajowców.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2004