Jak przytulić kozła?

Człowiek czuje się lepiej, kiedy wie, skąd się bierze zło. Zło - czyli wszystko, co mu się nie podoba i przeszkadza w osiągnięciu celów. Zazwyczaj owo przekonanie ma pewne cechy prawdopodobieństwa, chociaż nie jest oparte na niepodważalnych dowodach. Już w przedszkolu wiemy, że to on zaczął się przezywać lub ona uderzyła mnie pierwsza. Jednak przypowieść o belce i źdźble wydaje się być przez ludzi stosowana znacznie rzadziej niż tradycja kozła. Tradycja wykrzywiona: kozioł wypędzany na pustynię miał unosić ze sobą zło, którego winowajcy byli świadomi, z upływem wieków jednak stał się metaforą obciążania odpowiedzialnością za zło innego.

18.09.2005

Czyta się kilka minut

Chociaż każdy może się znaleźć w sytuacji, w której ktoś obciąży go odpowiedzialnością za wszystko, co złe, przecież niektórzy z nas są w ten sposób piętnowani częściej i okrutniej. Taki los jest niesprawiedliwie często udziałem ludzi dotkniętych zaburzeniami psychicznymi. Łatwo uznać, że są oni źródłem wszystkich kłopotów. Niełatwo dostrzec, że mają takie same, jeśli nie większe niż my, trudności ze znalezieniem sensu życia, określeniem celów swoich zmagań, dążeniem do ich realizacji i w końcu - przyjęciem odpowiedzialności za niepowodzenia. Etykieta choroby psychicznej, nietypowe zachowania (zwłaszcza jeśli przeżywamy je jako uciążliwe) - ułatwiają identyfikowanie wśród nas tych, których możemy wskazać jako odpowiedzialnych za “całe zło świata", uwalniając od tej odpowiedzialności siebie.

Dziecko z zespołem deficytu koncentracji uwagi i nadruchliwością też jest znakomitym kandydatem do tak rozumianej roli kozła ofiarnego. Nie usiedzi spokojnie, nie nauczy się nowych rzeczy w tym samym tempie, co inne dzieci w klasie, ciągle komuś przeszkadza, wszędzie go pełno. Jeśli ponadto, a tak często się dzieje, do ADHD dołączą się zaburzenia zachowania, koleżanki, koledzy i nauczyciele mają ogromne kłopoty, by takie dziecko polubić. No bo jak można polubić gwóźdź w bucie? Albo wyrzut sumienia?

Wielowiekowa tradycja izolowania ze społeczności ludzi chorych psychicznie zyskała dramatyczne zwieńczenie w ich eksterminacji w Trzeciej Rzeszy. Wiedza o tych faktach okazuje się jednak trudna do osobistego, uczuciowego przetrawienia i przyswojenia. W drugiej połowie ubiegłego wieku, wyciągając wnioski z nieludzkich rozwiązań polityki społecznej nazizmu, wprowadzano zasadę równości praw każdego człowieka i ideę integracji społeczeństwa, w którym ma być miejsce dla każdego, to znaczy dla sprawnego “w każdy sposób". Dorośli mają nauczyć dzieci, że świat zaludniają nie tylko dzieci grzeczne i ciche, bystre i zgrabne. Że dzieci niespokojne, hałaśliwe, mało rozgarnięte i niezgrabne także istnieją i mają prawo do godziwego miejsca w społeczeństwie. Tylko że samych dorosłych nikt tego wcześniej nie nauczył. Są postawieni przed zadaniem, do którego ich nie przygotowano, także uczuciowo. Niezależnie od tego, jak bardzo kompetentni są w swoich rolach zawodowych i jak gruntownie wykształceni; nawet jeśli wykształceni są do wychowywania i uczenia dzieci.

Tradycję izolacji zmodyfikowała zresztą wiedza o osiągnięciach współczesnej medycyny. Te, choć niezaprzeczalne, nie pozwalają wprawdzie na uczynienie ludzkiego życia wiecznym, bezbolesnym i pozbawionym trudności, chętnie jednak sięgamy po rozwiązanie, które uznajemy bez trudu za dobre, a nawet szlachetne. Jeśli chory - niech się leczy. I niech go wyleczą. Każdy z nas co najmniej od czasów Stańczyka wie, jak należy leczyć i jaki ma być cel leczenia. Jeśli idzie o ludzi cierpiących psychicznie, najlepiej byłoby, by ich “naprawiono". Jakby inni ludzie mieli być wobec nas służebni - niczym pralka lub zegarek. Mam nadzieję, że czasy, w których można będzie “naprawić" człowieka tak, by odpowiadał gustom posiadających władzę, nigdy nie nadejdą.

18 września - w Ogólnopolski Dzień Solidarności z Chorymi Psychicznie “Słowa kształtują rzeczywistość" - będziemy mieli okazję przyjrzeć się własnym sposobom korzystania z kozłów ofiarnych. Chorzy psychicznie pokażą wszystkim, co ich trapi i jak sobie z tym radzą; opowiedzą przede wszystkim o własnych doświadczeniach ze słowem: jakie słowa zabijają, a jakie uzdrawiają.

Nie jest łatwo przytulić do piersi kozła. Nie wiem, czy łatwo jest być świadomym, że kozioł jest potrzebny po to, by samemu poczuć się lepszym, by wiedzieć, że jest się w porządku. Tylko dlaczego cudzym kosztem? No i czy tym, których używamy do tego celu, nie powinniśmy być wdzięczni?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2005